Prokurator oskarżył profesora Uniwersytetu Wrocławskiego m.in. o to, że 4 razy zgwałcił swoje studentki. Kobiety miał też nękać telefonami i smsami. W sprawie Piotra Ż. przesłuchano ponad 300 świadków. Mężczyzna nie przyznaje się do winy. Grozi mu do 12 lat więzienia.
Akt oskarżenia przeciwko Piotrowi Ż. obejmuje 29 zarzutów.
- Cztery z nich to gwałty, z czego dwa zbiorowe z udziałem jego znajomego Artura C. (też został oskarżony - red.). Kolejne cztery zarzuty dotyczą usiłowania dokonania gwałtu, a pozostałe dwa stalkingu, czyli nękania telefonami i wiadomościami sms - wylicza Małgorzata Klaus z Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu. I dodaje, że trzy kolejne z zarzutów dotyczą zmuszania do określonego zachowania.
- Chodziło o groźbę rozpowszechniania zdjęć w bieliźnie erotycznej. W ten sposób zmuszał kobiety do prywatnych spotkań. 16 z zarzutów dotyczy natomiast uzależnienia wykonania czynności służbowej od korzyści osobistej. Oskarżony uzależniał oceny z wykładanego przedmiotu i egzaminu od spotkania o charakterze seksualnym. Według śledczych miało chodzić także m.in. o "wyjścia do teatru" i "na drinka". W trakcie postępowania przesłuchano ponad 300 świadków.
Nie przyznaje się do winy
Wiadomo, że do pierwszego z czynów miało dojść w 2002 roku, a do ostatniego w grudniu 2012 roku. - Oskarżony nie przyznał się do zarzucanych mu czynów i odmówił składania wyjaśnień - informuje Klaus.
Piotr Ż. pełnił funkcję kierownika Zakładu Socjologii Sfery Publicznej w Instytucie Socjologii Uniwersytetu Wrocławskiego. W latach 2002-2006 był radnym Rady Miejskiej Wrocławia. Od grudnia 2010 roku był przewodniczącym Komisji Kultury, Nauki i Edukacji w sejmiku dolnośląskim.
Jak mówi rzecznik Uniwersytetu Wrocławskiego profesor jest teraz zawieszony w obowiązkach. - Uczelnia będzie prowadziła własne dochodzenie dyscyplinarne, niezależnie od wymiaru sprawiedliwości - zapewnia Jacek Przygodzki, rzecznik wrocławskiej uczelni. By to postępowanie się rozpoczęło, zgodnie z obowiązującymi przepisami, konieczne jest jednak zakończenie sprawy przed sądem.
"Faworyzował studentki"
Studentki do których udało nam się dotrzeć przyznawały, że zachowanie profesora mogło wydawać się dziwne.
- Wszyscy sobie żartowali, że jest wolny i szuka żony, ponieważ na zajęciach można było wyczuć, że faworyzuje studentki. Wobec mnie nie składał żadnych propozycji. Pamiętam drobne rzeczy, że gdy umawialiśmy się na ustalenie terminu odrabiania zajęć profesor preferował podawanie prywatnego maila przez studentki - mówiła w lutym 2013 roku jedna ze studentek profesora. I dodawała, że wpis do indeksu można było dostać na indywidualnych konsultacjach.
Mężczyźnie grozi do 12 lat więzienia. Przed sądem będzie odpowiadał z wolnej stopy.
Profesor wykładał na Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu Wrocławskiego:
Autor: tam / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24