Specjalistyczne laboratorium jest w pełni wyposażone w nowoczesny sprzęt. Gdyby działało, naukowcy badaliby w nim bakterie, wirusy czy toksyny potencjalnie śmiertelne dla człowieka, wywołujące groźne choroby, jak choćby COVID-19. Tymczasem pracownia w centrum badawczym od pięciu lat stoi nieużywana. Prokuratura prowadziła śledztwo, oskarżone są cztery osoby, miał się rozpocząć proces.
Laboratorium BSL-3 (skrót od Biosafety Level) o powierzchni 140 metrów kwadratowych powstawało w latach 2012-2015, w ramach budowy Wrocławskiego Centrum Badań EIT+, kompleksu laboratoriów należącego do spółki samorządu i wrocławskich uczelni. Za kilkaset milionów złotych z unijnych funduszy wyremontowano budynek byłego zespołu szkół rolniczych na wrocławskich Stabłowicach.
Przez kilka lat miasto finansowało placówkę. Wydało kilkadziesiąt milionów złotych ze swej kasy, ale to i tak było za mało. W EIT+ notorycznie brakowało pieniędzy. Na kilkaset naukowych wakatów obsadzonych było kilkadziesiąt. Dlatego w 2017 roku miasto przekazało udziały Skarbowi Państwa. Ówczesny wicepremier i minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin nazwał kompleks "perłą w koronie" i wyraził nadzieję na "Nagrodę Nobla dla polskich uczonych wypracowaną w tych murach". Stara nazwa kojarzyła się z problemami finansowymi. Od 2018 roku centrum funkcjonuje jako Łukasiewicz PORT - Polski Ośrodek Rozwoju Technologii.
Awaria
Nieczynne od 2015 roku laboratorium BSL-3 jest częścią ośrodka. Mimo włożonych w jego budowę kilkunastu milionów złotych nigdy nie zostało uruchomione. Posiada defekt, który je dyskwalifikuje. Nie działa w nim system wentylacji, a tym samym nie spełnia wysokich standardów bezpieczeństwa.
- Mówiąc językiem laików, laboratorium tego typu ma określony poziom szczelności, określony poziom bezpieczeństwa biologicznego. Ten poziom uzyskuje się przede wszystkim dzięki temu, że w laboratorium jest system śluz, poprzez które przechodzi się do miejsca pracy. Istnieje kaskada podciśnień. W każdej kolejnej śluzie, aż do pomieszczenia docelowego, jest coraz niższe ciśnienie. W sytuacji gdyby doszło do rozszczelnienia laboratorium, zasysana jest atmosfera z zewnątrz, więc patogeny zostają w środku. I właśnie to u nas nie działa - tłumaczy Andrzej Dybczyński, od 2018 roku dyrektor Łukasiewicz PORT.
System podciśnień musi funkcjonować bez względu na awarię zasilania czy jakiekolwiek inne problemy z dostawami prądu. To bardzo istotne, biorąc pod uwagę, że obiekty, które uzyskały stopień bezpieczeństwa biologicznego BSL-3, mogą badać i identyfikować bakterie, wirusy czy toksyny potencjalnie śmiertelne dla człowieka, wywołujące takie choroby, jak wąglik, dżuma i cholera czy od kilku miesięcy COVID-19.
Praca z wirusami
W Polsce istnieje obecnie sześć laboratoriów BSL-3 (Kraków, dwa w Puławach, Warszawa, Gdynia, Gdańsk). Wszystkie w linii Wisły. Żadnego na zachodzie Polski. Tymczasem w Niemczech jest takich laboratoriów 97. W samym Berlinie osiem. W Szwecji 40. - Należy zrobić wszystko, co można, żeby to nasze wrocławskie laboratorium uruchomić. Z mojej perspektywy jest ono niezbędną częścią infrastruktury kraju. Nam będzie groziła coraz większa ilość epidemii. Zmienia się klimat. Do Europy zaczynają docierać choroby zakaźne z południa. Ta infrastruktura będzie po prostu Polsce potrzebna - twierdzi Dybczyński.
W takim miejscu można pracować z patogenami, a więc opracowywać leki czy szczepionki. Naukowcy w warunkach zbliżonych do realnych mogliby testować skuteczność środków dezynfekujących albo materiały, które w założeniu miałyby właściwości wirusobójcze.
- Moim celem jest uruchomienie tego laboratorium i naprawa błędów, które zostały popełnione. Obecnie mamy złożony w ministerstwie nauki wniosek o sfinansowanie naprawy laboratorium. Maksymalna przewidywana przez nas wartość naprawy to 3,7 miliona złotych. Stoimy przed prostym wyborem. Albo uznajemy, że wydane wcześniej kilkanaście milionów złotych przepada, albo zainwestujemy brakujące środki i uruchomimy laboratorium - mówi dyrektor Łukasiewicz PORT.
Jeśli uda się pozyskać środki, Dybczyński zgodnie z procedurą wyłoni w przetargu firmę, która od diagnozy nieprawidłowości, przez przygotowanie poprawnego projektu systemu wentylacji, po nadzór nad pracami wykonawczymi, zrealizuje wszystko tak, aby uzyskać certyfikat BSL-3. Dyrektor będzie szukał wykonawców z doświadczeniem.
Zapytaliśmy resort nauki, czy znajdzie pieniądze na uruchomienie laboratorium oraz na jakim etapie jest rozpatrywanie wniosku. Czekamy na odpowiedź.
Zobacz archiwalny materiał TVN24 o laboratorium w standardzie BSL-3:
Były zarząd na ławie oskarżonych
Po przejęciu instytucji przez państwo jej historii przyjrzały się prokuratura i Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Służby ujawniły szereg nieprawidłowości w zarządzaniu EIT+. W grudniu 2017 roku wszczęto śledztwo, które po blisko dwóch latach zakończyło się oskarżeniem czterech osób.
Zarzuty? Oszustwa, niegospodarność i wyłudzenia kredytów. Oskarżeni to Jerzy L., były prezes EIT+ w latach 2012-2016, była członkini zarządu, a w latach 2016-2017 prezes Katarzyna D., były członek zarządu Krzysztof S. i była pracowniczka spółki Iwona A. Według śledczych doprowadzili Skarb Państwa do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w kwocie blisko 22 milionów złotych pochodzących ze środków Unii Europejskiej.
- Osoby te wprowadziły pokrzywdzonego (Skarb Państwa - przyp. red.) w błąd, nie informując go o ujawnionych usterkach technicznych laboratorium BSL-3 oraz o ujawnionych wadach i nieprawidłowościach laboratoriów farmaceutycznych działających zgodnie z systemem Dobrej Praktyki Wytwarzania (procedury gwarantujące określoną jakość produktu - przyp. red.) - informuje tvn24.pl Maciej Zagożdżon, rzecznik Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu.
Tłumaczy też, że oskarżeni wciąż zapewniali o realizacji celów programu naukowego, co było wymogiem dla uzyskania pieniędzy. Według ustaleń śledczych w oficjalnych dokumentach celowo poświadczono nieprawdę.
Prokuratura ustaliła również, że oskarżeni nie informowali przełożonych o defektach wykluczających laboratoria z funkcjonowania. Prawda mogłaby skutkować ograniczeniem albo wstrzymaniem finansowania.
4 czerwca przed Sądem Okręgowym we Wrocławiu miał ruszyć proces w tej sprawie, ale z uwagi na epidemię COVID-19 rozprawa została odwołana. Nie jest jeszcze znany kolejny termin.
Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław