Nerona, klacz pełnej krwi angielskiej, w 2012 roku wygrała Wielką Wrocławską, najważniejszą gonitwę przeszkodową sezonu rozgrywaną na na Partynicach. Wzbudziła zachwyty, zebrała słowa uznania i zyskała respekt. Później wciąż biegała. - Pod koniec sezonu w 2014 roku doszło do kontuzji. Nerona zwichnęła staw koronowy. Właściciel nie podjął odpowiedniego leczenia. Nerona biegać już nie mogła - relacjonuje Anna Zwyrzykowska-Wodzińska, doktorantka Uniwersytetu Przyrodniczego, która jako pierwsza zainteresowała się losem kontuzjowanej klaczy.
Rektor przygarnął Neronę
Na torze Nerona nie miała przyszłości. Dlatego zapadła decyzja: zwierzę pójdzie na rzeź. Z tym nie mogła pogodzić się pani Anna, która w wolnych chwilach pomagała w stajniach na Partynicach. - Razem z koleżankami stwierdziłyśmy, że zrzucimy się na klacz i ją kupimy. Problemem było tylko to, co będzie później. Nie stać nas było na jej utrzymanie. Poszłam do rektora, powiedziałam o co chodzi, przedstawiłam dwa pisma, a on okazał wielkie serce - opowiada doktorantka.
Prof. Roman Kołacz, były już rektor Uniwersytetu Przyrodniczego, nie wahał się ani chwili. Klacz została przejęta przez Uniwersytet Przyrodniczy, a leczeniem zajęli się najlepsi specjaliści. Zrezygnowano z operacji. Zamiast tego zdecydowano się na nowatorską metodę - laseroterapię energetyczną.
48 tabletek dziennie
- W końcu Nerona zaczęła chodzić, ale pojawił się nowy problem. Nie chciała jeść. Poszliśmy do dentysty, okazało się, że z uzębieniem wszystko jest w porządku - opowiada Zwyrzykowska-Wodzińska. Klacz czekało kolejne spotkanie z weterynarzami. Podczas gastroskopii okazało się, że ma wrzody. - Podawaliśmy jej 48 tabletek dziennie. Oczywiście nie chciała ich przyjmować więc trzeba było radzić sobie sposobem. Pomogła dopiero starta marchewka i jabłko - śmieje się opiekunka klaczy.
Ze złośnicy w przytulankę
W tym czasie Nerona przeszła przemianę. Z konia, który od małego przyzwyczajany był do rywalizowania z innymi i który nie dawał się dotknąć, stała się zwierzęciem określanym jako maskotka. - Była ogromną złośnicą. Teraz jest naszą przytulanką. Wyciszyła się i uspokoiła - mówi o swojej podopiecznej pani Anna.
Pierwszy syn
Klacz zamieszkała w stajniach uczelni na Pawłowicach. Uznano, że skoro nie ma już przyszłości w wyścigach, to może spełniać się jako matka. Za opiekunami Nerony pierwszy sukces hodowlany. W nocy z 12 na 13 lutego na świat przyszedł źrebak, pierwszy syn klaczy. Ojcem jest Country Club, ogier ze Strzegomia.
- To koń, który w 1999 roku, w wieku 3 lat, wygrał derby na Służewcu. Moim marzeniem jest to, by maluch biegał kiedyś po torze w barwach Uniwersytetu Przyrodniczego - przyznaje Zwyrzykowska-Wodzińska. Na razie źrebak dokazuje w stajni. - Nerona całą sytuacją była zdziwiona. Nie wiedziała co zrobić, ale jest opiekuńcza. Jestem z niej naprawdę duma - kwituje opiekunka.
Uczelnia chce ogłosić konkurs na imię dla syna Nerony. Imię będzie musiało zaczynać się od litery "N".
Klacz ze źrebakiem mieszkają w stajniach Uniwersytetu Przyrodniczego na wrocławskich Pawłowicach:
Mapy dostarcza Targeo.pl
Autor: tam/mś / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Uniwersytet Przyrodniczy we Wrocławiu | Maciej Oziembłowski