Opolski sąd umorzył sprawę Romana Kołbuca, który w poście na portalu społecznościowym umieścił numer telefonu wiceministra sprawiedliwości Patryka Jakiego. Prokuratura twierdziła, że nawoływał w nim do popełnienia występku, jednak sąd był innego zdania.
Jak tłumaczyła w piątek sędzia prowadząca rozprawę, aby uznać winę oskarżonego, oprócz umieszczenia numerów w sieci, musiałby on również w jakikolwiek sposób zachęcać do nękania ich właścicieli. A tak - według sądu - nie było. Z treści postu nie wynika, aby Roman Kołbuc kogoś do czegokolwiek namawiał.
Z uwagi na brak znamion czynu zabronionego sprawa została umorzona. Wyrok jest nieprawomocny.
- Bardzo się cieszę, że taki jest wyrok, a nie inny. Mam nadzieję, że nie będzie do niego odwołań. Trafiło do mnie to, co powiedział sąd. Podobnie uważam, podobne miałem intencję, sąd to dostrzegł - komentował na gorąco Roman Kołbuc.
- To było mądre rozstrzygnięcie. Sąd nie stwierdził istnienia znamiona jakiegokolwiek przestępstwa w tym działaniu Romana Kołbuca, który opublikował - i muszę to powiedzieć, na litość boską - post na portalu społecznościowym Facebook. Nie było tam znamion żadnego czynu zabronionego - dodawał jego obrońca Jacek Różycki i zwrócił uwagę na jeszcze jedną kwestię.
Istotna różnica
Na samym początku rozprawy sąd odczytał treść pisma, jakie Patryk Jaki wystosował do prokuratury, i które znajduje się w aktach sprawy. Napisał w nim, że przychyla się do wniosku obrony o umorzenie postępowania. Wcześniej, w oryginale oświadczenia, które trafiło też do mediów, Jaki pisał o "warunkowym umorzeniu sprawy".
- Różnica między tymi dwoma sformułowaniami jest jak między krzesłem a krzesłem elektrycznym - podsumował adwokat Różycki.
Postępowanie umarza się bowiem wobec osoby niewinnej, natomiast w przypadku warunkowego umorzenia, wina jest stwierdzona, a oskarżony poddawany jest okresowi próby. Dopiero kiedy przez określony czas osoba nie będzie wchodziła w konflikt z prawem, sprawa zostanie zatarta.
Policja zapukała do drzwi
Spór między Jakim i Kołbucem zaczął się w styczniu 2017 roku w związku z obywatelskim protestem dotyczącym przyłączenia do Opola sąsiadujących z nim wsi. Roman Kołbuc w marcu zamieścił na portalu społecznościowym wpis zapowiadający zablokowanie przez protestujących obwodnicy Opola. Niezadowolonych kierowców odesłał do prezydenta miasta, wojewody i posła Patryka Jakiego, podając ich numery telefonów.
W kwietniu Patryk Jaki złożył w tej sprawie do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa, natomiast w lipcu w domu autora wpisu pojawili się policjanci z nakazem przeszukania. Odebrali mężczyźnie laptopa, komórkę i kartę sim. Jego samego zakuli w radiowozie w kajdanki i zawieźli na komendę. Kilkugodzinne przesłuchanie zakończyło się postawieniem zarzutów z art. 255 par. 1 Kodeksu Karnego. Treść zarzutu: "Kto publicznie nawołuje do popełnienia występku lub przestępstwa skarbowego podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2".
Kołbuc wynajął adwokata i postanowił walczyć o swoje. Obrońca zażądał umorzenia śledztwa, jednak prokuratura pozostała nieugięta. Wówczas sprawa trafiła do sądu.
Autor: ib/gp / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław