Przez 2,5 godziny wspina się nocą na szczyt góry z 10-kilogramowym sprzętem na plecach. Przez blisko półtorej godziny robi kilkadziesiąt zdjęć, by później złączyć je w jedno. Efekt i widoki jakie rejestruje, zapierają dech w piersiach. - Stacja meteorologiczna przypominająca ufo, spadające gwiazdy czy niezwykły wschód słońca - tak swoje astrofotografie opisuje młody fotograf z Dolnego Śląska. Gdy już w końcu świta udaje mu się uwiecznić... odwróconą tęczę.
Zdjęcia robi głównie w nocy. Wtedy właśnie wspina się na górskie szczyty. Chce tylko jednego - zrobić jak najlepszą astrofotografię. Co to takiego? Spadające gwiazdy, niebo i gra świateł.
- Fotografuję wszystko co wpadnie mi w oko, choć z większym naciskiem na krajobrazy górskie. Śnieżka ma coś w sobie, że mam ogromne chęci by wejść na szczyt. Zwłaszcza na wschód słońca - tłumaczy Damian Posadzy, miłośnik fotografii z Dolnego Śląska i pokazuje jedno ze swoich zdjęć. Widać na nim słynną stację meteorologiczną na najwyższym szczycie Karkonoszy. - Moim zdaniem to bardziej przypomina stację badawczą na Księżycu - dodaje.
Mordercza wspinaczka
Najnowsza fotografia została wykonana 30 marca na wysokości 1602 m n.p.m. Powstała z 77 ujęć wykonanych na najwyższym szczycie Karkonoszy. Każde zdjęcie było naświetlane przez 60 sekund, co daje łączny czas 1 godziny i 17 minut.
- Co chciałem pokazać tym zdjęciem? Nie widziałem nigdzie podobnego, więc chciałem zrobić coś oryginalnego i zarazem ciekawego. Było bezchmurne niebo, dzień przed nowiem Księżyca, wręcz idealne warunki na astrofotografie - wspomina młody fotograf.
By wykonać to jedno zdjęcie najpierw musiał wspiąć się na szczyt. Nie jest to łatwe, zwłaszcza gdy na plecach ma się 10-kilogramowy plecak ze sprzętem. Górskim wędrówkom nie sprzyja także otaczająca ciemność, niska temperatura.
Ufo z drogą mleczną w tle
- Kiedy wszyscy jeszcze smacznie spali, ja naświetlałem ruch gwiazd na szczycie Śnieżki. Przyznam, że naświetlanie gwiazd na szczycie jakiejkolwiek góry jest trudnym wyczynem. Choćby z tego względu, że temperatura o godz. 2.00 w nocy wahała się od zera do -2 stopni Celsjusza - wspomina 2,5-godzinną wędrówkę Posadzy.
Ale efekt ciężkiej pracy mówi sam za siebie. Niebo rozświetlają miliony gwiazd. Widoczna jest nawet droga mleczna, która rozciąga się od strony Czech aż poza Karpacz.
Kolejną astrofotografią, którą opisuje autor jest stacja meteorologiczna na Śnieżce w nieco innej odsłonie. - Był 31 października 2013 roku, do wschodu słońca została godzina. Stacja wyglądała niczym ufo - opisuje swoje dzieło fotograf.
Odwrócona tęcza w kryształkach lodu
Jednak najlepszym zdjęciem, jak mówi Posadzy, jakie udało mu się zrobić jest to z 23 stycznia tego roku. Choć głównie aparat włącza w nocy, tym razem uchwycił niezwykłe zjawisko za dnia.
- Udało mi się je ujrzeć podczas powrotu ze Śnieżki - wtrąca Posadzy. Wyjaśnia, że chodzi o Efekt Halo, czyli świetlisty, biały lub zawierający kolor tęczy pierścień wokół tarczy słońca. Zjawisko to wywołane jest załamaniem na kryształach lodu i odbiciem wewnątrz kryształów lodu znajdujących się w chmurach. Towarzyszy temu również łuk okołozenitalny, czyli odwrócona tęcza.
- To również bardzo rzadka iluminacja i wyjątkowe zjawisko. Ale najlepszym doznaniem jest zobaczenie tych cudów natury na własne oczy - kwituje fotograf.
Autor: mir,balu//ec / Źródło: TVN 24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Damian Posadzy