Wrocławscy prokuratorzy oskarżają sprzedawców dopalaczy z art. 165 kodeksu karnego - za narażenie życia i zdrowia wielu osób, co umożliwia skazanie nawet na 8 lat - informuje "Gazeta Wyborcza". To pierwsze tego rodzaju postępowanie we Wrocławiu i jedno z zaledwie kilku takich w kraju. Akt oskarżenia jest już w sądzie.
Koncepcja śledczych z Wrocławia może się okazać przełomem w walce z dopalaczami. Zgodnie z przepisami za ich zwalczanie odpowiada bowiem inspekcja sanitarna, która może żądać wycofania substancji z obrotu i nałożyć karę od 20 tys. do 1 mln zł.
To jednak niespecjalnie dotyka handlujących. Zupełnie inne możliwości daje zaś art. 165 kk – policja, prokuratura mogą wszczynać śledztwa i mają szansę nie tylko na oskarżenie dilerów, ale też na skazanie ich przez sąd i to na kary więzienia: od pół roku do 8 lat.
Lombardy i pochłaniacze wilgoci
Sprawa dotycząca wrocławskich lombardów może odbić się szerokim echem. Jak ustalili dziennikarze "Gazety Wyborczej" na oddziały toksykologiczne wrocławskich szpitali trafiło 10 osób, które zażyły dopalacze. Prokuratura uważa jednak, że pokrzywdzonych w tej sprawie może być znacznie więcej. Dowody wskazują na sprzedaż ponad 3 tys. sztuk dopalaczy.
Środki dystrybuowano w dwóch lombardach przy ul. Drzewieckiego i ul. Prądzyńskiego w stolicy Dolnego Śląska. Oficjalnie nie były dla wszystkich dostępne. Wtajemniczonym klientom podawano "środki do czyszczenia komputera" lub "pochłaniacz wilgoci".
Według "GW" poszkodowani, głównie młodzi ludzie, którzy po zażyciu trafili do szpitala, skarżyli się m.in. na "zaburzenia świadomości, zaburzenia koncentracji i zmiany w odczuwaniu własnej tożsamości". Z kolei biegli, powołani na wniosek prokuratury, ustalili, że zażywanie dopalaczy może grozić nawet śmiercią.
Bat na handlarzy "środków zastępczych"
Opinia biegłych była niezbędna do tego, by prokuratura mogła zmienić kwalifikację czynu. Oficjalnie dopalacze uznawane są za tzw. "środki zastępcze" i są legalne - często sprzedawane jako materiały "kolekcjonerskie". Prokuratorzy uznali więc, że będą ścigać sprzedawców dopalaczy za to, że narażają oni życie i zdrowie, oferując kupującym niebezpieczne substancje.
Na ławie oskarżonych zasiądzie właściciel jednego z lombardów. Nie przyznaje się do winy. Nie przyznaje się również dwóch zatrzymanych sprzedawców. Tylko jeden przyznał się do stawianych mu zarzutów. Grozi im do 8 lat więzienia.
Autor: balu / Źródło: PAP, Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum Fakty TVN