Szulc złożył wniosek o unieważnienie wyborów w PO: "Jesteśmy na granicy prawa"

Jakub Szulc o "taśmach Protasiewicza"
Jakub Szulc o "taśmach Protasiewicza"
Źródło: tvn24

- Gdy komuś oferuje się coś za głos, to wydaje się, że jesteśmy co najmniej na granicy prawa - sprawę "taśm Protasiewicza" komentuje Jakub Szulc, przewodniczący zjazdu dolnośląskiej PO. Sam wnioskował o niezatwierdzenie wyników wyborów. Nie chce jednak nowego głosowania. - Byłoby niewiarygodne - mówi.

- Nie wnioskowałem o powtórzenie zjazdu. Wnioskowałem, jak to przewiduje statut, o niezatwierdzanie wyników zjazdu - mówi Jakub Szulc, który w zeszły weekend przewodniczył zjazdowi dolnośląskich struktur PO w Karpaczu.

To właśnie wtedy odbyły się wybory na przewodniczącego regionu. Jacek Protasiewicz w drugim głosowaniu wygrał z Grzegorzem Schetyną i w sobotę objął nową funkcję.

W poniedziałek jednak do mediów dostarły tzw. "taśmy Protasiewicza" - nagranie, na którym słychać, jak poseł PO Norbert Wojnarowski, stronnik europosła Jacka Protasiewicza, obiecuje jednemu z delegatów załatwienie stanowiska w KGHM. W zamian chce oddania głosu na Protasiewicza, który o funkcję szefa dolnośląskiego regionu Platformy rywalizował z Grzegorzem Schetyną.

Zarząd lepszy niż powtórzenie wyborów?

Co więc teraz z samymi wynikami? - Decyzja jest w gestii zarządu krajowego Platformy Obywatelskiej. To on będzie decydował, czy wniosek o powtórzenie zjazdu podnieść, czy doprowadzić do ponownych wyborów, czy też powołać zarząd komisaryczny na Dolnym Śląsku - komentuje Jakub Szulc. Jak mówi, sytuacja jest na tyle istotna, że partia powinna coś w tej sprawie zrobić.

Co? Nie wiadomo. Sam przewodniczący twierdzi jednak, że najlepiej byłoby utworzyć zarząd komisaryczny nad dolnośląskimi strukturami. - Bo można postawić pytanie, czy ponowne wybory byłyby w jakikolwiek sposób wiarygodne? Gdybyśmy orzekli o nieważności zjazdu, to powtórzylibyśmy go. A głosowałyby te same osoby, które głosowały 26 października - argumentuje.

- A mówimy o tak niewielkich różnicach głosów w pierwszym i drugim głosowaniu, 199:200 i 194:205, więc mówimy o sytuacji, że każdy głos się liczy - mówi i zaznacza, że nikt nie ma teraz pewności czy przypadków takich jak Edwarda Klimki nie ma więcej.

- Ja większą część zjazdu spędziłem za stołem prezydialnym, miałem ograniczone możliwości rozmowy z delegatami. Zdecydowanie było widać duże emocje, ale sygnały o podobnych przypadkach do mnie nie dotarły - mówi Szulc.

Zarząd PO sprawdzi wybory

Wyborami szefa PO na Dolnym Śląsku zajmie się w środę zarząd PO. Władze partii rozpatrzą też wniosek Szulca o unieważnienie wyniku wyborów.

Ale "taśmy Protasiewicza" prześwietli również prokuratura. Śledczy wszczęli już postępowanie sprawdzające.

Do legnickiej prokuratury zgłosił się też europoseł Piotr Borys, stronnik Schetyny, z doniesieniem doniesieniem o tym, że mogło dojść do kupowania głosów przez delegatów popierających Protasiewicza.

Autor: bieru/roody / Źródło: TVN24 Wrocław

Czytaj także: