Policjanci, strażacy ochotnicy i ratownicy GOPR - w sumie kilkaset osób przez dwa dni przeszukiwało teren Świebodzic i Książańskiego Parku Krajobrazowego (Dolny Śląsk). Wszystko w ramach poszukiwań mężczyzny podejrzanego o zabójstwo sprzed pięciu lat. Los Grzegorza Zgrzebnickiego, który przez pewien czas był na liście najgroźniejszych przestępców Europy, wciąż jest nieznany.
W lipcu 2016 roku, niemal pięć lat temu, w jednym z mieszkań w Świebodzicach doszło do zabójstwa. O dokonanie zbrodni - zadanie ponad 30 ciosów nożem swojemu 23-letniemu znajomemu - podejrzany jest, 34-letni dziś, Grzegorz Zgrzebnicki. Po zbrodni mężczyzna opuścił swoje mieszkanie. Jak informowali śledczy, na zapisach z kamer monitoringu widać, że był "ubrany nieadekwatnie do pory roku". Wiadomo, że po kilku godzinach do swojego domu wrócił, ale później zapadł się pod ziemię. OGLĄDAJ TELEWIZJĘ NA ŻYWO W TVN24 GO >>> Dwa dni po zbrodni wydano postanowienie o zaocznym przedstawieniu zarzutu zabójstwa Grzegorzowi Zgrzebnickiemu. Tego samego dnia do mediów trafiło jego zdjęcie. Wystawiono za nim list gończy. Aby ułatwić namierzenie mężczyzny, policjanci opublikowali też wizualizacje jego wyglądu. Kilkanaście dni później za mężczyzną wydano Europejski Nakaz Aresztowania. Później mieszkaniec Świebodzic trafił na stronę europemostwanted.com, witryny powstałej z inicjatywy Europejskiej Sieci Zespołów Poszukiwań Celowych. Jednak rozpowszechnienie jego wizerunku w całej Europie - i to, że przez chwilę był najbardziej poszukiwanym przestępcą na Starym Kontynencie - także nie przyniosło rezultatów. A prokuratorskie postępowanie zostało zawieszone.
"Czynności mają na celu odnalezienie sprawcy"
To jednak nie oznacza, że służby przestały szukać Grzegorza Zgrzebnickiego. - Postępowanie jest zawieszone, ale to nie oznacza, że nic się nie dzieje. Policja cały czas wykonuje swoje czynności - podkreśla Marek Rusin, szef Prokuratury Rejonowej w Świdnicy. We wtorek i środę na terenie jego rodzinnego miasta i Książańskiego Parku Krajobrazowego mężczyzny szukało kilkaset osób. - Działania miały na celu sprawdzenie jednej z wersji śledczych, która zakładała, że po dokonaniu zbrodni mężczyzna mógł udać się na teren Książańskiego Parku Krajobrazowego, gdzie zmarł lub popełnił samobójstwo. Czynności miały na celu odnalezienie poszukiwanego sprawcy zbrodni - podkreśla Kamil Rynkiewicz, rzecznik dolnośląskiej policji.
W przeszukiwaniu terenu udział wzięli nie tylko policjanci z komendy wojewódzkiej we Wrocławiu, ale też ci z komendy głównej i komendy wojewódzkiej w Opolu oraz funkcjonariusze z Wałbrzycha, Świdnicy, Kamiennej Góry, Jawora, Strzelina, Kłodzka, Dzierżoniowa i Legnicy. Pomagali strażacy ochotnicy i ratownicy Sudeckiej Grupy Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Do akcji włączono także policyjne psy i drony. Jednak działania nie przyniosły skutków. Wciąż nie wiadomo, co stało się z Grzegorzem Zgrzebnickim.
Prokuratura: zakładamy, że on żyje, ale każda wersja jest realna
Jak mówi Rusin, prokuratura ma przyjęte trzy wersje śledcze. - Pierwsza to ta, że podejrzany ukrywa się na terenie kraju. Druga, że jest za granicą. Trzecia mówi o tym, że nie żyje - wyjaśnia prokurator. I przyznaje, że do śledczych trafiały sygnały o tym, że Zgrzebnicki był widziany w różnych miejscach kraju. Wszystkie te informacje - jak podkreśla Rusin - były sprawdzane przez policję. Jednak żadna z nich nie zbliżyła śledczych do poszukiwanego mężczyzny. - W związku z przyjęciem wersji o tym, że poszukiwany nie żyje policja sprawdza niezidentyfikowane zwłoki pod kątem tego, czy nie jest to nasz podejrzany - wyjaśnia prokurator. I dodaje: - Zakładamy, że on żyje. Jednak każda z wersji jest realna, a upływ czasu może działać na niekorzyść i uprawdopodabniać to, że doszło do śmierci poszukiwanego.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: policja dolnośląska