Brudny nóż i zakrwawiona ścierka to dowody przestępstwa sprzed siedmiu lat. Z niejasnych przyczyn oba przedmioty zostały zwrócone mężczyźnie, będącemu świadkiem policyjnego przeszukania mieszkania, w którym przed laty jego sąsiadka zaatakowała nożem swojego męża. Dlaczego właśnie on otrzymał dowody z sądu? - To zlecenie prokuratury - mówi policja. Kto popełnił błąd? Sprawdzi to prokuratura.
Wszystko zaczęło się siedem lat temu, gdy do drzwi mieszkania Jakuba Jastrzębskiego, zapukała policja. Funkcjonariusze poprosili go, aby został świadkiem przeszukania mieszkania, w którym miało dojść do awantury pomiędzy parą sąsiadów. Jego udział w sprawie zakończył się na tym, że przypatrywał się wykonywanym czynnościom.
- Policjant chciał, abym zszedł na dół i był świadkiem przeszukania przez nich mieszkania. Twierdził, że procedura jest taka, że nie mogą sami przebywać w ich domu, bez osoby postronnej, która może poświadczyć, że nic nie zginęło - opowiada Jastrzębski.
Lata ciszy
- Następnie sprawa ucichła na siedem lat. Zdziwiłem się, gdy dowiedziałem się od sąsiadki, że szuka mnie dzielnicowy. Okazało się, że chodzi o zamkniętą już sprawę. A ktoś chce mi przekazać dowody zbrodni - tłumaczy Jastrzębski.
I jak dodaje policja miała rozliczyć się z zakończonego postępowania. Dlatego wydano mu przedmioty, które były dowodami w tej sprawie. - Paczkę oczywiście przyjąłem. W środku był nóż kuchenny i zakrwawiona ścierka. Policjantka powiedziała, że mogę z tym zrobić, co chcę. Wyrzucić do śmietnika albo zatrzymać - kończy Jastrzębski.
Kto popełnił błąd?
Dlaczego te przedmioty trafiły właśnie do osoby, będącej jedynie świadkiem policyjnego przeszukania? Zapytaliśmy o to prawnika.
- Zaistniała sytuacja to błąd pracownika sądu, bądź czysto ludzkiej pomyłki. Błąd polega na zwróceniu tych rzeczy osobie trzeciej - wyjaśnia Denis Woźniak, adwokat.
Z kolei policja potwierdza dostarczenie dowodów do świadka przesłuchania i tłumaczy, że było to działanie na zlecenie prokuratury.
- Dowody rzeczowe, w postaci noża i ścierki, zostały zwrócone panu Jastrzębskiemu za postanowieniem Prokuratury Rejonowej Praga Południe w Warszawie. Policjanci wykonywali tylko polecenia prokuratora - wyjaśnia kom. Agnieszka Hamelusz z Komendy Stołecznej Policji w Warszawie.
Poprosiliśmy również, aby do sprawy odniosła się zainteresowana prokuratura. Śledczy uważają, że wina leży po stronie policji, która dostarczyła przedmioty nieodpowiedniej osobie.
- Zgodnie z postanowieniem prokuratora dowody rzeczowe, czyli przedmioty zatrzymane w związku z postępowaniem karnym, powinny być zwrócone osobie uprawnionej. Kwestia wydania rzeczy przez policję osobie nieuprawnionej będzie przez nas wyjaśniana - informuje Anna Lewandowska z Prokuratury Rejonowej Warszawa-Praga Południe w Warszawie.
Autor: zuza / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24