Wrocławski sąd warunkowo umorzył postępowanie w sprawie znieważenia pomnika rotmistrza Witolda Pileckiego. Sześcioro młodych ludzi, którzy zrobili sobie zdjęcie leżąc wśród wieńców złożonych na pomniku uniknie kary, jeśli w ciągu roku nie popełnią przestępstwa tego typu. Pełnomocnicy stron są zgodni i mówią o dobrym wyroku.
W sierpniu 2017 roku grupka młodych, pijanych ludzi, wracając z miasta, zapozowała do fotografii na pomniku ustawionym przy promenadzie Staromiejskiej, w okolicach Fosy Miejskiej. Zdjęcie przedstawiające rozweselonych znajomych zostało wrzucone na jeden z portali społecznościowych. I wywołało prawdziwą burzę.
Internet zawrzał, sprawą zajęła się policja, interweniowało nawet dwóch posłów PiS, którzy złożyli zawiadomienie do prokuratury. Młodzi (trzech mężczyzn i trzy kobiety) zostali oskarżeni o znieważenie pomnika.
Już w sądzie zapewniali, że nie zdawali sobie sprawy z tego co robią. Co prawda nie przyznawali się do zarzuconego im czynu, ale jednocześnie nie kwestionowali, że kładli się na pomnik i pozowali do zdjęcia. Przekonywali, że nie chcieli nikogo urazić.
W zapewnienia te uwierzyły dzieci rotmistrza Pileckiego, które spotkały się w trakcie trwania procesu z całą grupą. Podczas nich oskarżeni dowiedzieli się o historii rotmistrza i wyrazili skruchę w związku ze swoim zachowaniem. Rodzina Pileckiego nie chciała ukarania. Jej pełnomocnik złożył stosowny wniosek, podobnie jak obrońca oskarżonych.
Sąd daje szansę
W piątek sąd przychylił się do tych wniosków i warunkowo umorzył postępowanie na okres jednego roku. Zasądził także świadczenie pieniężne w kwocie po 300 złotych na fundusz opieki penitencjarnej od każdego z oskarżonych. W uzasadnieniu sędzia wskazywał, że nie może wykluczyć, iż oskarżeni rzeczywiście nie wiedzieli czyj był to pomnik, ale oczywistym powinno być, że takie zachowanie może kogoś obrazić.
- Zdaniem sądu były to wieńce pozostawione po obchodach uroczystości związanych z rocznicą Powstania Warszawskiego, miało to miejsce kilka dni wcześniej. Musieli więc zdawać sobie sprawę z tego, że jest to miejsce istotne dla przynajmniej dużej grupy społeczeństwa. Że społeczeństwo oddaje w tym miejscu cześć komuś, kto jest ważny dla historii Polski, kto jest ważny dla wyznawanych przez nich idei - mówił sędzia Michał Kupiec.
Ale - co istotne - sąd nie uznał tego za czyn o charakterze chuligańskim. Był on - jak uzasadniał sędzia - raczej przejawem braku wychowania, działaniem jednostkowym i incydentalnym, które po uciążliwym procesie, nie powinno się już powtórzyć.
Z takiego rozstrzygnięcia zadowoleni byli adwokaci obu stron. Zgodnie stwierdzili, że orzeczenie jest sprawiedliwe, a spotkanie z dziećmi rotmistrza było najlepszą lekcją, jaką oskarżeni mogli wynieść z tej sprawy.
Autor: ib / Źródło: TVN24 Wrocław