17-latek z Gogolina, który w maju został zatrzymany w związku ze śmiercią Wiktorii z Krapkowic, spędzi kolejne trzy miesiące w areszcie. Nastolatek w maju usłyszał zarzut rozboju oraz ciężkiego uszkodzenia ciała dziewczyny. Sprawa wciąż budzi wiele wątpliwości, a śledczy nadal nie zdradzają czy chłopak przyznał się do winy.
- Areszt jest na wniosek prokuratury. Chłopak został zatrzymany w maju w związku ze śmiercią 15-letniej Wiktorii z Krapkowic. Usłyszał wówczas zarzut rozboju i spowodowania ciężkiego uszkodzenia ciała. Wciąż niewyjaśnione pozostają dokładne okoliczności, w jakich doszło do śmierci dziewczyny. Teraz czekamy na opinię biegłych z katowickiego zakładu medycyny sądowej - wyjaśnia Lidia Sieradzka z Prokuratury Okręgowej we Opolu.
Bez zarzutu zabójstwa
Zebrany materiał dowodowy nie pozwolił na jednoznaczne przesądzenie, że sprawca działał z zamiarem zabójstwa. Jak ustalono do tej pory, zamiarem podejrzanego miało być dokonanie rozboju. Chciał zabrać dziewczynie telefon komórkowy - informowała w maju Lidia Sieradzka z Prokuratury Okręgowej w Opolu.
17-latek usłyszał zarzut rozboju oraz ciężkiego uszkodzenia ciała, w wyniku którego doszło do zgonu nieletniej. Prokuratura nie ujawnia czy przyznał się do winy. Ze względu na to, że nie jest pełnoletni, nie podaje również szczegółów dotyczących jego tożsamości. Czynności procesowe nadal są prowadzone przez śledczych.
- Obecnie mogę jedynie ujawnić, że nieletnia już nie żyła, kiedy jej ciało zostało umieszczone w zbiorniku przepompowni. Przestępstwo rozboju i ciężkiego uszczerbku na zdrowiu jest zagrożone karą do 12 lat więzienia - mówiła Sieradzka.
W chwili popełnienia przestępstwa podejrzany nie miał ukończonych 17 lat. Sąd zdecyduje czy będzie odpowiadał jak dorosły.
- Jak się dowiedziałem o zatrzymaniu podejrzewanego to był płacz i łzy - mówiła Alina Cichocka, matka Wiktorii. - Cały czas zastanawiałam się kto to mógł być. Myślałam, że to starsza osoba, a 17-latek to prawdopodobnie ktoś ze szkoły. Musiał dobrze znać moją córkę. Powinien być skazany na dożywocie.
Dwa tygodnie poszukiwań
7 marca przed godziną 17 Wiktoria wybrała się na spacer z koleżanką. O 18.04 zarejestrowały ją jeszcze kamery monitoringu zamontowane na rondzie. O 18.41 wysłała ostatniego smsa do koleżanki. Brzmiał: "On za mną idzie". - Skoro tak napisała, to musiała wiedzieć, kto to był - twierdziła Angelika, mieszkanka Krapkowic.
Potem jej telefon zamilkł. W środę, 18 marca, po niemal dwóch tygodniach poszukiwań, w przepompowni ścieków w pobliżu domu Wiktorii znaleziono ciało młodej dziewczyny. W zmasakrowanych zwłokach rodzice nie rozpoznali swojej córki. Że to ona, okazało się ostatecznie w poniedziałek 23 marca. Potwierdziły to badania DNA. Pozostało wiele pytań. Przy ciele dziewczynki znaleziono łańcuszek od jej byłego chłopaka. Ale na zdjęciu, które zrobiła sobie jakieś 3 godziny przed śmiercią - łańcuszka nie miała.
Prokuratura nie zdradziła, jak zginęła Wiktoria. Nie potwierdziła nawet, że to było morderstwo.
Autor: zuza / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24