Do południa świeci pustkami. Wieczorem, kiedy trwają mecze, ludzi jest niewielu. Po fazie grupowej i odpadnięciu Polski, piłkarska euforia wśród rodaków wyraźnie osłabła. Restauratorzy na Rynku mają natomiast pretensje, że przez strefę tracą klientów.
Kiedy mecze rozgrywała polska drużyna, w strefie brakowało miejsca. Na ostatni mecz w grupie, kiedy graliśmy z Czechami, miasto dołożyło dodatkowe telebimy, by spotkanie mogło zobaczyć aż 35 tysięcy osób.
Na dzień dzisiejszy do południa ludzi brakuje. Fanów piłki nożnej, którzy wieczorem przychodzą oglądać mecz jest dużo, dużo mniej.
Wspierają Czechów w domu? Kiedy polska reprezentacja odpadła, kibice z Wrocławia mówili, że będą wspierać Czechów. Podczas pierwszego ćwierćfinałowego meczu podopiecznych Michala Bilka z Portugalczykami nie było tego zbytnio widać. W całej strefie maksymalnie przebywało półtora tysiąca ludzi. Nie wyczuwa się już również tak dużej atmosfery Euro, która była do momentu kiedy w turnieju brała udział Polska.
Strefa zmniejsza zyski
Większość właścicieli pubów i lokali usytuowanych przy pierzei rynku, jest podirytowana. Jak mówią, już zaczynają liczyć straty.
- Mamy pustki, bo jesteśmy odgrodzeni. Trochę odrobiliśmy podczas meczu z Czechami, ale generalnie wygląda to nieciekawie. Ciężko oszacować straty, ale można powiedzieć, że obrót spadł nam o 80% - skarży się Danuta Kukuła z restauracji Spiż.
- Ruch zmniejszył się o blisko 70% - wylicza z kolei pracownik Piwnicy Świdnickiej.
Niektórzy zadowoleni
Więcej szczęścia miały lokale znajdujące się blisko wejść do Strefy jak na przykład restauracja Da Andrea czy John Bull Pub.
- W dni meczowe było najlepiej. Ogólnie cała faza grupowa była dla nas bardzo dobra - chwali Stanisław Domin, manager John Bull Pub. - Zdarzały się uszkodzenia sprzętu, czy wnoszenie własnego alkoholu, ale przy takiej liczbie ludzi to normalne - dodaje.
- Obrót wyraźnie wzrósł tylko podczas meczów we Wrocławiu. W pozostałe dni ciężko stwierdzić jaki wpływ miała strefa kibica. Klienci tylko narzekali, że strefa zasłania i szpeci Rynek - mówi Paweł Gąsior z restauracji Da Andrea.
Autor: mn/balu/roody/k / Źródło: TVN 24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Wrocław | Mateusz Nawrocki