Uczestnicy wyprawy "Busem przez świat" przejechali 48 tysięcy kilometrów po trzech kontynentach i nigdzie nie dostali mandatu. Wystarczyło jednak 500 km z Gdyni do Wrocławia, by zarobić trzy mandaty. - Takie polskie powitanie - żartują.
- Dostaliśmy potrójny mandat. Za przekroczenie prędkości, bo na 50 jechaliśmy 70 km/h. Do tego za brak pasów u jednego z pasażerów i jazdę bez okularów, mimo że jechałem w soczewkach kontaktowych – opowiada Karol Lewandowski, jeden z uczestników wyprawy. - I tak policjant potraktował nas chyba ulgowo, bo gdy na początku zaczął nam wymieniać co nam grozi, to wyszło że moglibyśmy dostać mandat na 2 tysiące złotych. A tak skończyło się na 300 zł – dodaje.
"Ogórek" podbił Stany
Podróżnicy ze Świdnicy w ciągu czterech wypraw zdążyli już przejechać 31 krajów na trzech kontynentach. Byli w Hiszpanii i Portugalii. Zwiedzili Kosowo, Bośnię, Serbię i Ukrainę. Dotarli do Turcji, a ostatnio zwiedzali Stany Zjednoczone, gdzie ich kolorowa maszyna zrobiła niemałą furorę. Swoim „Supertrampem”, czyli leciwym busem z 1989 roku, zrobili 48 tysięcy kilometrów.
We wtorek, „ogórek” jak często nazywany jest busik, przypłynął promem do Gdyni. Stamtąd polskimi drogami ruszył do Wrocławia.
- W trakcie wypraw kontrolowani byliśmy ponad 30 razy. Policjanci szukali u nas np. broni, a auto na polskich blachach w Ameryce budziło sensację. Na samej Ukrainie, która słynie przecież z kontroli i wlepiania mandatów spędziliśmy 11 dni i nic. A tu w Polsce od razu takie powitanie – śmieje się Lewandowski.
Autor: ansa / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: busemprzezswiat.pl