Od tygodnia opolscy sędziowie, żołnierze i policjanci mają problemy z łącznością. Wszystko dlatego, że mężczyzna, który od wojska kupił działkę natrafił na studzienkę z kablami, które... przeciął. Rozpętała się awantura. Teraz okazuje się, że wojskowym wkrótce może zabraknąć wody. Pan Mariusz na swojej działce odkrył kolejną studzienkę.
Rok temu Mariusz Kołodziej kupił działkę, która wcześniej należała do Wojskowej Agencji Mieszkaniowej. Wyremontował stojący na niej budynek i zabrał się za sprzątanie podwórka. To właśnie podczas prac porządkowych natrafił na studzienkę, która "łączyła ze światem" opolskie służby i urzędników.
Pan Mariusz nie mógł ustalić, do kogo kable należą, więc postanowił je przeciąć. Wtedy okazało się, że kable służyły policji, wojsku i sędzio. w sądzie rejonowym. - Zostaliśmy odcięci od świata - przyznali wojskowi. Do tej pory zresztą połączenia na telefony stacjonarne przekierowywane są na telefony komórkowe. Czytaj więcej na ten temat
Do tej pory znaleźli się właściciele tylko dwóch z ośmiu kabli. Jeden z nich należał do policjantów, drugi do jednego z dużych operatorów telekomunikacyjnych.
Materiał Faktów TVN:
Odetnie wojskowych od wody?
Teraz okazuje się, że pan Mariusz na swojej posesji ma jeszcze jedną studzienkę. - Tym razem taką z wodomierzami i zaworem wodnym, który służy do odcinania wody, która płynie do Wojskowej Komisji Uzupełnień. Gdy go zakręcimy WKU zostanie bez dostępu do ciepłej i zimnej wody - mówi TVN24 mężczyzna.
Na razie jednak, jak mówi, powstrzymuje go pogoda, jest upalnie, i bez bieżącej wody byłoby ciężko.
- Niemniej jednak pod koniec września instalacja powinna być już zdemontowana. Pismo od wojskowych stwierdza, że struktura ta jest zbędna MON - przytacza Kołodziej.
Jak twierdzi, wniosek o usunięcie zaworu i wodomierza został już zgłoszony do miejskich wodociągów. - Jeśli WKU "nie przejmie" studzienki to od końca września będzie bez wody - zapowiada mężczyzna.
Zapytaliśmy przedstawiciela WKU, co sądzi o takim obrocie sprawy. - O tym, że jest tam ten zawór wiadomo było od zawsze. Nie jest to żadna tajemnica - twierdzi mjr Arkady Smoliński w rozmowie z tvn24.pl. Co jeśli Kołodziej pozbawi wojskowych wody? - Będziemy musieli sobie jakoś radzić. Oddział gospodarczy będzie zabezpieczał nas w inny sposób - zapewnia Smoliński. W jaki? Tego na razie nie wiadomo.
"Nie wiedzieliśmy, że kable tam są"
Sprawą niezabezpieczonej studzienki z kablami zajmuje się policja i żandarmeria wojskowa.
- Wyjaśniamy, czy w tym przypadku nie doszło do popełnienia przestępstwa - powiedział nam kom. Hubert Adamek z opolskiej policji.
Poprzedni właściciel działki, Wojskowa Agencja Mieszkaniowa, teren przejęła w 2009 roku. - Otrzymaliśmy protokół. Nie było tam informacji o jakimkolwiek uzbrojeniu sieci. Nie wiedzieliśmy, że kable tam są - twierdzi Zbigniew Gapiński, wicedyrektor oddziału regionalnego WAM we Wrocławiu. I dodaje, że nie powinno być tak, że ktoś samowolnie odcina kable. - To nieprawidłowe postępowanie. W tym kraju obowiązuje prawo - grzmi Gapiński.
Działka pana Marcina znajduje się w Opolu:
Autor: tam/i / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: arch. prywatne M. Kołodzieja