Prokuratura bada sprawę "hejtów" jakie posypały się pod adresem pisarki Olgi Tokarczuk. Fala krytyki spadła na nią po tym jak w programie telewizyjnym powiedziała o "strasznych rzeczach, które jako kolonizatorzy, większość narodowa, która tłumiła mniejszość, jako właściciele niewolników czy mordercy Żydów" robili Polacy.
- Wymyśliliśmy historię Polski jako kraju tolerancyjnego, otwartego, jako kraju, który nie splamił się niczym złym w stosunku do swoich mniejszości. Tymczasem robiliśmy straszne rzeczy jako kolonizatorzy, większość narodowa, która tłumiła mniejszość, jako właściciele niewolników czy mordercy Żydów - powiedziała na początku października Olga Tokarczuk, pisarka i laureatka tegorocznej nagrody Nike za "Księgi Jakubowe" na antenie TVP Info.
W internecie zawrzało
Ta wypowiedź rozwścieczyła niektórych internautów. Ci delikatniejsi pisali o "niszczeniu dobrego imienia Polski", "brakach w wykształceniu", "konieczności douczenia się historii" i "haniebnych i obrzydliwych słowach o Polakach i polskiej historii". Inni byli bardziej dosadni. Pojawiały się komentarze o treści "czarna k****", "żydowska szmata" i "wysiedlić to chore babsko". Niektórzy grozili pisarce śmiercią. Inni podawali nazwę miejscowości w której mieszka Tokarczuk i zasugerował, by ktoś ją tam odwiedził.
Pojawił się też list otwarty do pisarki. "Otóż, po pierwsze, wypowiadając się w imieniu wszystkich Polaków - i to ponad czasem oraz przestrzenią - weszła Pani w rolę wszechwiedzącego narratora. Bardzo śmieszne i pisarzom się zdarza, ale życie to nie powieść, proszę Pani. Nie jesteśmy na kartkach Pani kolejnej genialnej powieści" - czytamy w liście Iwony L. Koniecznej, blogerki i pisarki.
Co na to Tokarczuk? "W życiu nie doświadczyłam tyle zmasowanej nienawiści, co w ciągu ostatnich trzech dni. Głęboko współczuję wszystkim hejtowanym" - napisała 10-tego października na swoim profilu facebookowym pisarka.
Prokuratura sprawdza czy nawoływano do nienawiści
Teraz sprawą zajęli się śledczy, bo nawoływanie do nienawiści jest ścigane z urzędu. - Prowadzimy postępowanie sprawdzające, by wyjaśnić czy wypowiedzi internautów nawoływały do nienawiści. Otrzymaliśmy już wydruki ponad 30 wpisów. Badamy czy wyczerpują one znamiona przestępstwa - mówi Bożena Jażdrzyk, szefowa Prokuratury Rejonowej w Wałbrzychu.
Na razie prokuratorzy nie będą zajmowali się groźbami karalnymi kierowanymi w stronę pisarki. - Żebyśmy to zrobili niezbędne jest złożenie przez pokrzywdzoną wniosku o ściganie. Taki jeszcze do nas nie wpłynął - powiedziała Jażdrzyk.
Za nawoływanie do nienawiści grozi grzywna, ograniczenie wolności albo do dwóch lat więzienia.
Sprawę internetowych wpisów bada prokuratura w Wałbrzychu:
Autor: tam / Źródło: TVN24 Wrocław, Gazeta Wyborcza Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia GNU Free Documentation License | Borys8