Słońce, palmy, górskie szczyty i biały puch - to otoczka turniejów piłki siatkowej, w których startuje mieszkaniec Głogowa (woj. dolnośląskie). Na swoim koncie ma już dwa tytuły mistrza świata. Teraz staje do walki o kolejny.
Michał Matyja przekonuje, że w siatkówce na śniegu panują w takie same zasady, jak w plażowej wersji. Ale mówi także o różnicach.
- Gramy w korkach zamiast boso. To jedyna różnica w ubiorze. Większa jest na boisku. Rano śnieg jest twardy i zmrożony, później zaczyna topnieć i robi się grząski. Warunki zmieniają się często i szybko, bo turnieje rozgrywane są na wysokościach między 1500 a 2000 m n.p.m. - wyjaśnia dwukrotny mistrz świata w siatkówce na śniegu.
Król Śniegu
Po tytuł Króla Śniegu mieszkaniec Głogowa sięgał w 2013 i 2014 roku. Teraz chce zostać nim po raz trzeci. Pomóc ma mu w tym jego sportowy partner - Karol Szczepanik.
- Gram w siatkówkę od 17 lat, to moja pasja. Szczególnie przypadła mi do gustu piłka plażowa. Jednak kiedy mój kolega z Austrii pokazał mi jej zimową wersję, wszystko się zmieniło - wspomina Michał Matyja.
Doświadczenia z poprzednich lat pomogły osiągnąć sukces. Matyja w wieku juniorskim był powoływany do reprezentacji Polski. Udało mu się też zdobyć brązowy medal Mistrzostw Świata U19 w piłce plażowej. Na swoim koncie ma też złoto akademickich mistrzostw Polski.
W kraju cisza
- W Polsce nie mówi się o siatkówce na śniegu. Niektórzy moją pasję traktują jako fanaberię i rozrywkę, a przecież to sport jak każdy inny. Na dodatek Polska może się pochwalić mistrzem świata - podkreśla siatkarz.
W Europie powstaje już pierwsza liga snow volleyball.
- Coraz więcej profesjonalistów bierze udział w rozgrywkach. Konkurencja jest silna - zaznacza Matyja.
Poroże trafi do Polski w kwietniu?
Pierwsze zawody Snow Volleyball Tour zaczynają się 28 lutego w Szwajcarskim Engelbergu. Potem miłośnika siatkówki czekają jeszcze zmagania w Czechach, Austrii i we Włoszech. O tym, czy zostanie mistrzem świata, przekonamy się na początku kwietnia. Plany może jednak pokrzyżować brak pieniędzy.
- Chciałbym znów przywieźć do kraju poroże, które zastępuje puchar mistrza, lecz ze względu na finanse, może się to okazać trudne. Miałem już nie jechać na pierwsze zawody. Na szczęście w środę dowiedziałem się, że sponsor opłaci mi hotel i paliwo - cieszy się sportowiec.
Autor: gdem/lulu / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: snowvolleyball.at