Przed meczem 30. kolejki ekstraklasy pomiędzy Śląskiem Wrocław, a Koroną Kielce, na zjeździe z Autostradowej Obwodnicy Wrocławia zapalił się samochód. Ugasili go policjanci, którzy akurat zabezpieczali zawody na stadionie. Użyli do tego wozu z armatką wodną.
Pożar samochodu policjanci zauważyli około godziny 15. Do rozpoczęcia meczu pozostawały jeszcze trzy godziny, ale ruch na Autostradowej Obwodnicy Wrocławia był wówczas już spory. Kierowca płonącego pojazdu zdążył tylko zjechać na bok. Opuścił pojazd bez szwanku. Ogień robił się coraz większy.
- Policjanci po powiadomieniu straży pożarnej, natychmiast przystąpili do akcji gaśniczej. Zabezpieczyli miejsce zdarzenia i przy użyciu gaśnic zaczęli gasić ogień. Był on jednak tak intensywny, że gaśnice nie dały rady - przyznaje Paweł Petrykowski, rzecznik prasowy dolnośląskiej policji.
Policja niczym straż
Trzeba było działać szybko i zdecydowanie. Palący się samochód mógł stanowić zagrożenie. Na przykład mógł wybuchnąć zbiornik z paliwem. Dlatego policjanci podjęli decyzję, aby podjechać sprzed stadionu dużym wozem z zamontowaną armatką wodną.
Zazwyczaj takie pojazdy są widywane w akcjach pacyfikowania niesubordynowanych kibiców na stadionach i wokół nich. W tym przypadku posłużył on jako "wóz strażacki". Silny strumień wody szybko wygrał z ogniem. Jeszcze przed przyjazdem strażaków zagrożenie zostało zażegnane.
Do zdarzenia doszło na zjeździe z AOW niedaleko stadionu:
Autor: ib//ec / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Dolnośląska Policja