28-letni wrocławianin, zatrzymany w sprawie pobicia wykładowcy uniwersyteckiego i dziennikarza Przemysława Witkowskiego, usłyszał w środę zarzut spowodowania uszczerbku na zdrowiu oraz gróźb pozbawienia życia z powodu przynależności politycznej. Grozi mu pięć lat pozbawienia wolności.
Przemysław Witkowski, wykładowca Uniwersytetu Wrocławskiego i dziennikarz został pobity 25 lipca na jednym z nadodrzańskich bulwarów we Wrocławiu, w okolicach mostu Trzebnickiego. Jak twierdzi, do ataku doszło po tym, jak skrytykował homofobiczne napisy, które ktoś umieścił na murze.
"Prowadzone działania, w tym konstruktywna współpraca z osobą pokrzywdzoną, zakończyły się zatrzymaniem we wtorek w godzinach popołudniowych, mężczyzny podejrzanego o ten czyn. Jest nim 28-letni mieszkaniec Wrocławia" - wyjaśnił aspirant sztabowy Łukasz Dutkowiak z Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu w informacji przesłanej redakcji tvn24.pl.
"Na podstawie zgromadzonego materiału dowodowego, mężczyzna usłyszał zarzut spowodowania uszczerbku na zdrowiu, a także gróźb pozbawienia życia z powodu przynależności politycznej. Za popełnione przestępstwa będzie musiał teraz odpowiedzieć przed sądem, grozić mu może kara do 5 lat pozbawienia wolności" - czytamy w komunikacie.
Zatrzymany po kilku dniach
Od pobicia Witkowskiego trwały intensywne poszukiwania napastnika. Policja opublikowała portret pamięciowy mężczyzny. Zatrzymany we wtorek 28-letni wrocławianin został przez niego rozpoznany.
- Bardzo uprzejmie byłem potraktowany przez policję. Dostałem informację wstępną, czy jestem w domu tego dnia, potem przyjechali policjanci i dość szybko i sprawnie załatwiliśmy to rozpoznanie. Ja tam siedziałem kilkanaście minut, żeby być pewnym - relacjonował.
- Przyglądałem mu się przez dłuższy czas przez lustro weneckie i jestem przekonany, że to on. W pewnym momencie widziałem go z dość bliska, kiedy byliśmy w zwarciu i on mnie okładał, widziałem go z odległości 30-40 centymetrów przez minutę, dwie. Więc tak, jestem pewien, że to on - dodał.
Napisy na murach
Witkowski mówił, że 25 lipca jechał rowerem z dziewczyną wzdłuż bulwarów nad Odrą. Na ceglanym murze widnieją tam między innymi hasła "Stop pedofilom z LGBT", "Niszcz marksistów! Bądź aktywny".
W momencie, kiedy wykładowca się zatrzymał, przeszedł obok niego mężczyzna. - I pyta mnie: "co, nie podobają ci się napisy?". Ja mówię: "tak, nie podobają mi się te napisy, bo nie podobają mi się". Złapał mój rower, ja próbowałem się przepchnąć. On mnie uderzył, a potem zaczął mnie bić - relacjonował Witkowski.
W piątkowy poranek partnerka Witkowskiego przekazała, że para spędziła noc na szpitalnym oddziale ratunkowym. Pobity dziennikarz i wykładowca ma złamany nos i kości policzkowe. W jego ocenie był to "ewidentny atak na tle politycznym i na tle ideologicznym".
Autor: ib, tmw / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław