- Złożyliśmy wniosek do wojewody o zamknięcie dwóch trybun na Stadionie Miejskim we Wrocławiu - potwierdza rzecznik dolnośląskiej policji. Ma to związek z sytuacją podczas derbów. - Pojawiło się tam dużo rac, było niebezpiecznie - dodaje rzecznik. To na tym meczu ochroniarz gazem chciał spacyfikować kibica trzymającego racę. - To były najbezpieczniejsze derby w historii, wojewoda powinien to uwzględnić przy podejmowaniu decyzji - odpiera słowa policjantów przedstawiciel Śląska Wrocław.
- Chcemy zamknięcia trybun X i B. Na razie na dwa mecze, które odbędą się na Stadionie Miejskim zaraz po decyzji wojewody dolnośląskiego w tej sprawie - informuje st. asp. Paweł Petrykowski, rzecznik dolnośląskiej policji.
Wniosek w tej sprawie policjanci złożyli na ręce wojewody dolnośląskiego, Tomasza Smolarza. Teraz to on zdecyduje, czy przychylić się do tej prośby.
"Zdecydowanie za dużo rac, zrobiło się niebezpiecznie"
Jest to pokłosie zachowań kibiców podczas ostatnich derbów. Kibice obu grających ze sobą drużyn, czyli Śląska Wrocław i Zagłębia Lubin, mimo zakazów wnieśli materiały pirotechniczne na trybuny.
- Tych racy było bardzo dużo, zdecydowanie za dużo. Zrobiło się naprawdę niebezpiecznie - mówi Petrykowski.
W pewnym momencie ochroniarz, chcąc spacyfikować jednego z kibiców z racą, rozpylił gaz pieprzowy. Kibic na kilka sekund zapłonął niczym pochodnia. CZYTAJ WIĘCEJ
- Między innymi dlatego też chcemy na próbę zamknąć dwa sektory. Przyglądamy się tej sprawie - przyznaje Petrykowski.
Śląsk Wrocław: "Nasi kibice nie mieli rac"
Innego zdania o tym samym meczu jest rzecznik WKS Śląska Wrocław: - Po stronie naszych kibiców nie było żadnych rac, bo przed derbami skrupulatnie sprawdziliśmy tych, którzy na stadion wchodzili - informuje Michał Mazur w rozmowie z tvn24.pl.
Jak wyjaśnia, to klub, a nie policjanci, wynajął dwa psy tropiące, aby znalazły ewentualne materiały pirotechniczne na stadionie. - Nasi kibice mieli co prawda przy sobie świece dymne, ale one są o wiele bezpieczniejsze niż race, którymi posługiwali się kibice Zagłębia - wyjaśnia, choć przyznaje, że przepisy zostały złamane po każdej ze stron.
"To kara dla stadionu, nie chuliganów"
- Dlatego też policja ma prawo wnioskować o zamknięcie trybun. Ale to będzie kara dla stadionu, nie dla tych, którzy złamali prawo - mówi.
Teraz klub czeka, aż wojewoda ustosunkuje się do wniosku policji. - Podjęliśmy się niełatwego zadania, potępiamy chuligańskie zachowania kibiców. I z meczu na mecz tych zakazanych środków jest coraz mniej. Te derby były najbezpieczniejsze w historii - przekonuje.
Dlatego też, jak dodaje, liczy na sprawiedliwą decyzję wojewody. - Chcemy jedynie, aby wziął nasze argumenty pod uwagę. My sami tropimy nieuczciwych kibiców, robimy wszystko, by było ich jak najmniej - powtarza.
Rzecznik WKS Śląsk Wrocław o incydencie na stadionie:
Kibic jak żywa pochodnia
Sprawę do prokuratury zgłosili działacze Śląska. Sprawdzi ona, czy ochroniarz nie nadużył swoich uprawnień. CZYTAJ WIĘCEJ
Rzecznik WKS Śląsk od razu zastrzegł jednak, że to kibic pierwszy złamał prawo. - Zamaskowany odpalił racę, wszedł na barierki, wyglądało na to, że chce je przeskoczyć. Ochroniarz podjął decyzję o interwencji, ale powinien użyć raczej gaśnicy, a nie gazu. Wszystko mogło skończyć się tragicznie - ocenia Michał Mazur.
"Ochroniarz zachował się właściwie"
Firma Impel, w której pracuje ochroniarz, również podkreśla, że ochroniarz musiał zareagować na nieodpowiednie zachowanie kibica. - Pracownik ochrony zmuszony był do interwencji. Co do zasady zachował się właściwie i zgodnie z procedurami. Jednakże w sytuacji zagrożenia porządku, użył środków obrony nieadekwatnych do danych okoliczności, co nie powinno było mieć miejsca - powiedziała po zajściu Jolanta Jamioł- Juszczak, przedstawiciel firmy.
- Zdjęcie publikowane w mediach może prowadzić do mylnych wniosków, dlatego pragnę zapewnić, że podczas zdarzenia nikt nie odniósł żadnych obrażeń - uspokajała.
Autor: mir/kv/kwoj / Źródło: TVN24 Wrocław