Wystawa nieznanych szerszej publiczności zdjęć Marilyn Monroe kupionych przez wrocławską spółkę Hala Stulecia, miała być hitem jesieni. Tymczasem zakupiona w czerwcu za 6,5 mln zł kolekcja fotografii słynnej gwiazdy, zamiast na wystawę trafiła w ręce konserwatorów. Okazało się, że podczas zakupu nie sprawdzono, jaki jest stan zdjęć, i dopiero teraz zbadają to specjaliści.
W kolekcji znalazły się zarówno ujęcia z sesji zdjęciowych, planów filmowych, jak i z życia prywatnego aktorki. Odbitki powstały w pracowni Miltona H. Greene'a (fotografa mody oraz gwiazd kina, muzyki i teatru) i były przez niego wykonane.
3 tys. fotografii wrocławianie mieli zobaczyć na specjalnej wystawie w Hali Stulecia. Na razie tak się nie stało i na pewno w najbliższym czasie się nie stanie. Kolekcja zajęli się konserwatorzy. Ci mają dopiero sprawdzić, w jakim jest stanie i jaka jej część musi przejść konserwację.
Przed zakupem nie sprawdzili kolekcji
Dlaczego zdjęcia zostały zlicytowane, jeśli tak naprawdę nie był znany ich stan?
- To bardzo obszerna kolekcja ponad 3 tys. eksponatów, przy zakupie nie byliśmy w stanie przyjrzeć się całej kolekcji - tłumaczy Bożena Rudyk z Hali Stulecia. - Poza tym podczas oględzin musi być konserwator - dodaje. Gdzie się dokładnie znajdują zdjęcia? Rudyk ze względów bezpieczeństwa nie chce zdradzać, ale potwierdza, że ekspertyzą zajmują się specjaliści z Wrocławia. Koszt badania to wydatek ponad 12 tys. zł. Ile wyniesie sama konserwacja? Na razie nie wiadomo, ale eksperci twierdzą, że nie będzie to mała kwota.
Dom aukcyjny zaskoczony
Tłumaczeniem wrocławskich urzędników zaskoczeni są przedstawiciele domu aukcyjnego, w którym doszło do licytacji. Twierdzą, że był czas na to, by sprawdzić w jakiej kondycji są odbitki.
- Ja tutaj nie widzę żadnego niedopatrzenia. Przedstawiciele Wrocławia widzieli te zdjęcia, nie wiem na ile dokładnie obejrzeli wszystkie, ale fotografie były wystawione i spokojnie mieli możliwość sprawdzenia całej kolekcji - mówi Jan Koszutski, dyrektor domu aukcyjnego DESA.
6,5 mln zł to początek kosztów
- W Polsce jest bardzo mało specjalistów zajmujących się taką konserwacją, z tego względu takie prace nie należą do najtańszych - tłumaczy Czesław Chwiszczuk z Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu. - Za jedno zdjęcie będzie trzeba zapłacić minimum kilkaset złotych - dodaje.
Oznacza to, że jeżeli specjaliści będą musieli zająć się każdą z odbitek, do 6,5 mln zł wydanych na zakup kolekcji trzeba będzie doliczyć co najmniej kilkaset tysięcy złotych. Jak się okazuje, to nie koniec wydatków.
- Zorganizowanie wystawy tak drogocennej kolekcji to kolejny ogromny wydatek. O te zdjęcia trzeba w sposób specjalny dbać i muszą w specjalnych warunkach być przechowywane - mówi Chwiszczuk.
Odbitki mają być wystawione w Hali Stulecia, ale w przyszłości ma powstać specjalna galeria, do której zostaną przeniesione. To może generować kolejne wydatki, m.in. opłatę za wynajem lokalu i zatrudnienie nowych pracowników.
Niepotrzebny wydatek?
Po tym, gdy wrocławska Hala Stulecia wylicytowała w czerwcu za 6,5 ml zł kolekcję fotografii Marilyn Monroe, w stolicy Dolnego Śląska zawrzało. Wszystko dlatego, że fundusze na zakup zdjęć pochodziły miejskiej kasy, ponieważ Hala Stulecia to spółka miejska. Władze spółki tłumaczyły wtedy, że kolekcja przyciągnie do Wrocławia tłumy turystów i inwestycja zwróci się za 3-4 lata. Jak na razie szansa na zwrot pieniędzy się oddala. Nie wiadomo, kiedy uda się zorganizować wystawę zdjęć. Wrocław nie posiada też praw do wizerunku Marilyn Monroe. Z tego względu nie będzie można kupić gadżetów związanych z gwiazdą Hollywood.
Zakup kolekcji krytykują również lokalni dziennikarze, którzy znają sprawę:
Autor: nawr/ec / Źródło: TVN 24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: DESA