Mali pacjenci spoza granic Unii Europejskiej jednak będą mogli być leczeni w Przylądku Nadziei, czyli najnowocześniejszej polskiej klinice onkologicznej dla dzieci. Wcześniej władze placówki alarmowały, że przez obowiązujące przepisy będzie to niemożliwe, bo na unijnym sprzęcie przez 5 lat nie można prowadzić działalności komercyjnej. A taką jest przyjmowanie zagranicznych pacjentów.
- Otrzymałam odpowiedź z ministerstwa zdrowia, w której potwierdzono to, że na sprzęcie i łóżkach kupionych za pieniądze unijne nie możemy prowadzić działalności komercyjnej. Możemy dla pacjentów, których mamy prowadzić działalność odpłatną, ale nie możemy o ani złotówkę przekroczyć kosztów jakie ponosi szpital na leczenie tego pacjenta - mówi prof. Alicja Chybicka kierująca Kliniką Transplantacji Szpiku, Onkologii i Hematologii Dziecięcej. Co to oznacza w praktyce? Klinika nie może na przyjęciu dzieci, np. z Ukrainy, zarobić ani grosza.
W odpowiedzi napisano m.in.: odpłatne udzielenie świadczeń zdrowotnych na infrastrukturze nabytej z funduszy unijnych może mieć charakter jedynie incydentalny. Szefowa kliniki i tak jest zadowolona. - Jest dobrze, sytuacja się zdecydowanie poprawiła, a my możemy przyjmować dzieci. Nie jesteśmy fabryką, ani przedsiębiorstwem. To jest publiczny szpital, w którym robi się wszystko dla dobra pacjenta - mówi lekarka.
"U nas nie ma procedur komercyjnych i niekomercyjnych"
O problemach Przylądka Nadziei pisaliśmy w połowie grudnia. Nowo wybudowany wrocławski Przylądek Nadziei częściowo został sfinansowany z unijnych pieniędzy. W myśl obowiązujących przepisów jednostki sfinansowane przez Unią Europejską nie mogą prowadzić działalności komercyjnej przez pięć lat.
Dla placówki oznaczało to m.in. niemożność pełnego wykorzystania możliwości kliniki. - Jestem zdumiona sytuacją, w której unijne prawo nie pozwala na pięknych łóżkach, w pięknym obiekcie robić wszystkiego tego, do czego ten obiekt został stworzony - komentowała wtedy profesor, która zaapelowała do władz aby zmienić "niepraktyczne i bezduszne" przepisy unijne. W tej sprawie napisała listy m.in. do przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska, ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła i Bartosza Arłukowicza, szefa sejmowej komisji zdrowia . - U nas nie ma żadnych procedur komercyjnych i niekomercyjnych. Są po prostu dzieci - tłumaczyła szefowa kliniki.
Przylądek Nadziei działa we Wrocławiu:
Autor: tam/sk / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław