Kioski na wrocławskiej Różance są nieestetyczne, więc ich właściciele dostali trzy miesiące na skończenie z handlem i zwinięcie interesu. - Dla nas to jest dramat - mówią handlarze, a w ich obronie stanęli klienci, którzy już teraz zebrali 400 podpisów pod petycją do urzędników.
Na wrocławskim osiedlu Różanka blaszane sklepy stoją od ponad dwudziestu lat. Można w nich kupić artykuły spożywcze, papiernicze, zabawki, a nawet akcesoria wędkarskie. Choć do tej pory ich właściciele mogli handlować bez problemu, teraz dostali trzy miesiące na zwinięcie interesu.
Kioski uczą dzieci nieporządku?
- Te kioski nie powinny tam w ogóle stać - stwierdza Barbara Urbanowicz, koordynator projektu plastycznego wystroju Wrocławia.
Swoją opinię przekazała urzędowi miasta we Wrocławiu, który wypowiedział handlarzom umowy o dzierżawę.
Według Urbanowicz, oprócz nieciekawego wyglądu jedną z przyczyn wydania przez nią takiej opinii jest bliskość szkoły.
- Powinniśmy uczyć młodzieży porządku. Tam powinna być uporządkowana zieleń i chodnik, którym się spokojnie dochodzi do szkoły. W tej chwili są tam placki betonu, błoto. Jest niefajnie - ocenia.
"To dla nas dramat"
Jej decyzja zmartwiła i zaskoczyła handlarzy, którzy o zastrzeżeniach do wyglądu kiosków nic wcześniej nie wiedzieli.
- Z dniem 31 grudnia mamy koniec dzierżawy i 8 stycznia, o godzinie 13.30, po wyburzeniu kiosku mamy zdać goły trawnik. I koniec. Dla nas to jest dramat - przyznaje Dorota Niecińska, właścicielka jednego ze sklepów.
Jak twierdzi, 10 osób straci miejsce pracy, a do likwidacji idą rodzinne interesy.
- Mamy się wyprowadzić do końca roku. To za krótko, żeby po sobie posprzątać czy wyprzedać towar, a co dopiero poszukać nowej pracy - dodaje Ryszard Wróblewski.
Trzymiesięcznym wypowiedzeniem zaskoczona jest nawet Urbanowicz.
- Należało dużo wcześniej uprzedzić właścicieli o takich planach. Trzy miesiące to trochę mało, żeby zorganizować sobie nowe miejsce pracy - przyznaje.
Klienci bronią i podpisują petycję
Co na to klienci? Nie wyobrażają sobie osiedla bez sklepików, dlatego podpisują petycję do miasta z prośbą o zmianę decyzji. Pomysł poparło już 400 osób.
- Często robię tu zakupy, kiedy odprowadzam syna do szkoły. Kioski są dobrze zaopatrzone, a produkty lepszej jakości niż w supermarketach. To jedyny punkt handlowy na całym osiedlu - opowiada pani Maja.
I nie potrafi zrozumieć, dlaczego Urbanowicz tak bardzo nie podoba się estetyka kiosków.
- Przecież całe to blokowisko jest z czasów PRL- u i wyglądem nie zachwyca - tłumaczy klientka.
Pomoc zamiast likwidacji
Również działacze z Towarzystwa Upiększania Miasta Wrocławia do pomysłu likwidacji sklepików podchodzą z rezerwą.
- Na tego typu osiedlach nie ma większych sklepów, więc taki handel musi istnieć. To naturalne i funkcjonuje nawet w Nowym Jorku. Jeśli miasto zlikwiduje kontenery, na ich miejscu pojawią się tymczasowe sklepy rozstawione na leżankach. Taka sytuacja jest teraz na placu Jana Pawła II - ostrzega Przemysław Filar z TUMW.
I proponuje inne rozwiązanie: - Może rzeczywiście takie blaszane kioski nie są ładne. Dlatego miasto powinno postawić elegancki pawilon handlowy w tym miejscu i wynajmować sklepikarzom boksy. Często takie nowe pawilony pojawiają się nawet na nowych, ekskluzywnych osiedlach - mówi Filar.
O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy miasto. Czekamy na odpowiedź.
Likwidowane kioski mieszczą się na wrocławskiej Różance.
Autor: mir, ansa / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: tvn24