Policjanci patrolujący wody Jeziora Turawskiego (Opolskie) zauważyli topiącego się ptaka. Podpłynęli i go wyłowili. - Wydaje mi się, że był to ostatni moment na ratunek. Głowę miał już niemal zanurzoną pod wodą, był wycieńczony - mówi asp. sztab. Marcin Wiśniewski z policji w Opolu.
W poniedziałkowe przedpołudnie policjanci patrolujący Jezioro Turawskie wypłynęli na rutynowy patrol.
- Byliśmy mniej więcej na środku jeziora, gdy zauważyliśmy, że coś się w wodzie rusza. Jakby próbowało płynąć, ale ostatkiem sił. Gdy podpłynęliśmy bliżej, okazało się, że to ptak - relacjonuje asp. sztab. Marcin Wiśniewski.
Z ptakiem na ramieniu
Funkcjonariusze płynęli wolno, by nie wywołać fal na tafli wody. Te mogłyby bowiem zaszkodzić zwierzęciu. - Gdy byliśmy wystarczająco blisko, po po prostu wyjąłem ptaka z wody. Wydaje mi się, że był to ostatni moment na ratunek. Głowę miał już niemal zanurzoną pod wodą, był wycieńczony - mówi Wiśniewski. I dodaje, że ptak - który okazał się być wroną siwą - przez chwilę leżał na pokładzie. Oddychał, ale się nie ruszał.
Po chwili, ogrzany słońcem, odzyskał siły. - Zaczął chodzić po pokładzie. Wskakiwać tu i tam. Dokazywać. W pewnym momencie wskoczył mi na ramię - śmieje się policjant.
"Skoro niesiemy pomoc, to niesiemy ją wszystkim"
Zanim łódź dopłynęła do brzegu, ptak był już suchy. Poczuł się na tyle pewnie, że odleciał z pokładu. Wiśniewski przyznaje, że nigdy wcześniej nie zdarzyła mu się podobna interwencja. - To pierwszy raz, ale skoro niesiemy pomoc to niesiemy ją wszystkim, bez wyjątku - podkreśla funkcjonariusz.
Do zdarzenia doszło na Jeziorze Turawskim:
Autor: tam / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: policja opolska