W trudnej sytuacji byli już przed podwyżką, po niej mówią o dramatycznej. Nyskie pogotowie dla zwierząt "Łapa" dostało rachunek na 7 tysięcy złotych za prąd, a to dwa razy więcej niż jeszcze rok temu, kiedy już ciężko było im związać koniec z końcem. Pogotowie ma pod opieką 30 kotów i 13 psów.
Wcześniej Nyskie Pogotowie Opiekuńczo-Adopcyjne dla Zwierząt "Łapa" płaciło za prąd 2-3 tysiące złotych. W grudniu opłaty podskoczyły do około 4 tysięcy złotych.
To tylko rachunek za prąd. Do tego dochodzą inne opłaty i - przede wszystkim - koszty karmy i leczenia zwierząt. W sumie zwykle miesięczne utrzymanie stowarzyszenia oscylowało w granicach 14-15 tysięcy złotych.
Teraz faktura za prąd przyszła jeszcze wyższa, już z nowymi stawkami. Wynosi aż 7 tysięcy złotych, czyli praktycznie połowę miesięcznych kosztów.
- To kompletnie przekracza nasze możliwości - nie kryje Krzysztof Bidziński z pogotowia "Łapa".
Chodzi tylko to, co niezbędne
A nie bardzo jest już na czym oszczędzać. - W zimie korzystamy z systemu grzewczego. Na ten moment jest to klimatyzacja, która wychodzi najkorzystniej. Korzystamy też z inkubatora, który służy nie tylko do odchowu małych zwierząt, ale wszystkich, które są po prostu wyziębione, trafiają w stanie agonalnym i wymagają dogrzewania - mówi Bidziński.
Do tego dochodzą koncentrator tlenu, lodówki, w których przechowywane są leki i jedzenie dla podopiecznych pogotowia i pralki, z których - zależnie od potrzeb - korzystają od kilku do kilkunastu razy dziennie.
Suszarka do prania już tylko stoi, nikt jej nie używa, by nie generować kolejnych kosztów.
Szukają "pomocnych łap"
Efekty już widać. - Jesteśmy w sytuacji podbramkowej. Nie jesteśmy w stanie przyjąć już kolejnych zwierząt, bo nie będzie nas stać na utrzymanie - załamuje ręce Bidziński.
Nyskie pogotowie dla zwierząt "Łapa" utrzymuje się wyłącznie z darowizn. Na ostatni rachunek założyli w internecie zbiórkę. - Możemy liczyć tylko na dobre serce ludzi - mówi Bidziński.
Źródło: TVN24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24