Przepychanka policji z pijanym mężczyzną - tak na pierwszy rzut oka wyglądała interwencja w Opolu na osiedlu Chabrów. – Nie dali sobie rady z jednym mężczyzną? Słabiutko – komentują mieszkańcy. Ale policjanci bronią swoich kolegów, że w tej interwencji nie ma nic rażącego.
- Stróże prawa przez minutę próbują obezwładnić agresywnego mężczyznę. Niestety nie dali sobie z nim rady. Chwilę później odjechali - relacjonuje autor amatorskiego nagrania, które przesłał do lokalnego portalu 24opole.pl. Mieszkaniec bloków przy ul. Chabry w Opolu zarejestrował fragment interwencji, która - w jego ocenie - była nieudolna.
Był agresywny, sam wezwał policję
Do incydentu doszło w czwartek po godz. 16. Jak relacjonuje lokalny portal, mężczyzna przez dwie godziny zachowywał się agresywnie. W końcu przyjechała policja.
Nie wiadomo, jak długo trwała cała operacja, ale finał jest jednoznaczny. Mężczyzny skutecznie obezwładnić się nie udało, co widać na filmie. A sami policjanci? Po prostu odjechali.
Pytanie, czemu interwencja przebiegła w ten sposób, skierowaliśmy do komendy w Opolu. Komendant zlecił, "przyjrzenie się sprawie" Po trzech dniach wiadomo już, że mężczyzna, którego próbowali obezwładnić funkcjonariusze... sam wezwał policję.
"Interwencja właściwie obsłużona"
Opolscy policjanci przed kamerą komentować sprawy nie chcą. W przesłanym do redakcji TVN24 oświadczeniu tłumaczą tylko, że zgłaszający sam wezwał patrol. Miał powiedzieć funkcjonariuszom, że pomiędzy nim a sąsiadem doszło do awantury, w trakcie której został uderzony w twarz i potraktowany gazem pieprzowym.
- Kontakt z mężczyzną był utrudniony ze względu na jego zachowanie, wynikające prawdopodobnie również z tego, że mężczyzna był pod wyczuwalnym wpływem alkoholu. Policjanci podjęli próbę jego uspokojenia, stosując jak najmniej dolegliwe środki. W pewnym momencie mężczyzna nagle cofnął się, upadając z przytrzymującym go policjantem na trawnik. Będący na miejscu znajomy zgłaszającego zadeklarował uspokojenie mężczyzny, odprowadzenie do domu i zaopiekowanie się nim do czasu wytrzeźwienia. Nie było potrzeby eskalowania stosowanych środków. Podkreślę, że w tej sytuacji obecność dorosłej osoby deklarującej opiekę pozwalała policjantom na odstąpienie od kontynuowania interwencji, co też uczynili - wyjaśnia mł. insp. Ireneusz Jaroszyński, komendant miejski policji w Opolu.
Policjanci z Opola w pisemnym oświadczeniu zapewniają natomiast, że funkcjonariusze zakończyli interwencję, ponieważ kolega mężczyzny zapewnił, że zaopiekuje się nim do czasu, aż ten wytrzeźwieje.
Jak dodaje komendant, w jego ocenie, interwencja od początku do końca została "właściwie obsłużona".
"On tylko skoncentrował swoją złość na policjantach"
Sprawę na antenie TVN24 skomentował również rzecznik komendanta głównego policji, Mariusz Sokołowski: - To nie jest interwencja wobec człowieka, którego trzeba było obezwładnić i zakuć w kajdanki… Ten człowiek nie złamał prawa. On zgłosił, że jest pokrzywdzony i jedynie skoncentrował swoją złość na policjantach. Niepotrzebne było używanie środków przymusu bezpośredniego – komentuje Mariusz Sokołowski, rzecznik policji.
"Profesjonalnie" vs. "słabiutko"
Sprawę komentują nie tylko stróże prawa, ale również mieszkańcy osiedla, na którym doszło do niefortunnej interwencji. - Na pierwszy rzut oka wyglądało, jakby sobie nie dawali rady. Ale widziałem to i to była profesjonalna akcja funkcjonariuszy – przekonuje w rozmowie z reporterem TVN24 naoczny świadek tej interwencji.
- Dwóch wyszkolonych policjantów nie poradziło sobie z jednym pijanym mężczyzną? Słabiutko - stwierdza natomiast inny mieszkaniec Opola.
Autor: balu/r / Źródło: TVN 24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: 24opole.pl