18-letnia kobieta i jej 24-letni partner szukali kogoś, kto zajmie się ich dzieckiem, które miało przyjść na świat. Zgłosiła się 30-latka, która finansowała badania matki i opłacała mieszkanie. Według prokuratury była to próba nielegalnej adopcji w celu osiągnięcia korzyści majątkowej.
- Kobieta, która chciała otrzymać dziecko finansowała wszystkie wizyty lekarskie 18-letniej matki. Opłacała też koszty utrzymania mieszkania, w którym żyli biologiczni rodzice - informuje Małgorzata Klaus z Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu. I dodaje, że 18-letnia Agnieszka O. i 24-letni Dawid T. podejrzani są o organizację nielegalnej adopcji w celu osiągnięcia korzyści materialnej "w kwocie nie mniejszej niż 2,6 tys. złotych".
"Chcieliśmy oddać, bo nie mamy za co go utrzymać"
Rodzice do winy się nie przyznają. Prokuratorom powiedzieli, że dziecko chcieli oddać, bo nie mieli za co go utrzymać.
Dlatego, by zapewnić chłopcu lepszy los w czerwcu zamieścili w internecie ogłoszenie.
- Ich sytuacja finansowa jest bardzo trudna - mówi Łukasz Buczko, adwokat pary.
Wiadomo, że matka chłopca nie pracuje. Wraz ze starszym dzieckiem jest na utrzymaniu swojego konkubenta.
Adwokat podkreśla, że o czerpaniu korzyści majątkowych, czyli o sprzedaży, absolutnie mowy być nie może. - Szukali tylko osoby, która dobrze zaopiekuje się ich dzieckiem - twierdzi Buczko.
Jak mówił obrońca para chciała dokonać adopcji ze wskazaniem. Jednak wygląda na to, że w tym przypadku pominięto niezbędne formalności, m.in. złożenia do sądu wniosku o pełne przysposobienie dziecka przez rodziców adopcyjnych.
30-latka podała się za 18-letnią matkę
Z kolei Katarzyna B., 30-latka, usłyszała zarzut poświadczenia nieprawdy. Wszystko dlatego, że to ona pojawiła się w szpitalu, by odebrać niemowlaka. Lekarzom powiedziała, że jest matką chłopca, którego na oddziale Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego nr 1 we Wrocławiu urodziła zaledwie kilka dni wcześniej. Jej wersję miały potwierdzać dokumenty, które pokazała medykom. Tymi posługiwała się wcześniej 18-latka. Za to usłyszała zarzut fałszowania dokumentacji medycznej.
Sprawa wyszła na jaw, bo położone i matki leżące na oddziale rozpoznały, że kobieta, która przyszła odebrać noworodka to nie ta sama osoba, która go urodziła. Dlaczego w szpitalu pojawiła się właśnie 30-latka? Jak przyznają prokuratorzy zgubiła ją chęć dowiedzenia się jak powinna przebiegać opieka nad tak małym chłopcem. - Chciała zapytać o to lekarzy - ujawnia Klaus.
O sprawie stało się głośno po tym jak 3 sierpnia do szpitala zgłosiła się kobieta, która przyszła odebrać dziecko. Wyglądała jednak inaczej niż 18-letnia biologiczna matka. Na miejsce wezwano policję. Katarzyna B. została zatrzymana. Grozi jej do 3 lat więzienia. W ręce mundurowych wpadła też Agnieszka O. i Dawid T. Parze grozi do 5 lat więzienia.
Sąd rodzinny zdecyduje o losie niemowlaka
Chłopiec urodził się 28 lipca. Przyszedł na świat przez cesarskie cięcie w 37 tygodniu ciąży. Ważył 1960 gramów. Jego stan był średni. Dziecko trafiło na oddział intensywnej terapii. - Na początku był karmiony pozajelitowo, musiał mieć też wspomagany oddech. Teraz jego stan jest dobry. Na intensywnej terapii pozostanie jeszcze kilka dni - mówił we wtorkowy wieczór neonatolog Robert Śmigiel z SPSK nr we Wrocławiu. Chłopiec musi m.in. przybrać na wadze. Na razie nie wiadomo, gdzie trafi po wyjściu ze szpitala. O tym ma zdecydować sąd rodzinny.
Autor: tam / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław