Polskę kocha za to, że jest pięknym krajem. Ludzi - za szczerość i otwartość. Była miss Nowego Jorku na co dzień gra w... wałbrzyskim teatrze. To właśnie tam wcieliła się w historyczną postać księżnej Daisy. W specjalnym wywiadzie dla tvn24.pl opowiada o swojej roli i o tym, jak trafiła do Polski.
Do miasta przyjeżdża ekipa telewizyjnego programu. Trzech śmiałków, za pomocą specjalnej maszyny, tropi duchy. Próbują wyjaśnić zagadkę tajemniczego miejsca jakim jest Wałbrzych. Tam po raz pierwszy spotykają ducha Marii Teresy Oliwii Hochberg von Pless, angielskiej księżniczki mieszkającej w zamku Książ.
- To bardzo ważna postać dla Wałbrzycha. Księżna Daisy, bo tak ją nazywano, reprezentuje miłość do mieszkańców. Była bardzo sympatyczna, otwarta i kochała wszystkich - wyjaśnia Davina Reeves, amerykańska aktorka, była Miss Nowego Jorku, kóra wcieliła się w postać historycznej piękności.
Amerykanka przepędza złe duchy
Scenariusz sztuki "Miasto Duchów" wystawianej w Teatrze Dramatycznym im. Jerzego Szaniawskiego przedstawia Wałbrzych jako uśpione miasto. Główna bohaterka, księżna Daisy, chce przepędzić złe duchy. Mieszkańców wzywa, by obudzili się i pomyśleli co dalej zrobić ze swoim życiem.
- Mówię im, że muszą marzyć, planować i myśleć o przyszłości ponieważ 100 tys. ludzi w tym mieście śpi. Mówię, że trzeba przepędzić śpiące duchy z Wałbrzycha. Martwiłam się, że mieszkańcy nie będą mnie przez to lubić, bo nie jestem stąd, a mówię takie rzeczy - wyznaje w rozmowie dla tvn24.pl Davina Reeves.
Dodaje jednak, że reakcja wałbrzyszan była zupełnie inna. - Po spektaklach dzieci z rodzicami podchodzą i dziękują. Mówią, że było super - cieszy się aktorka.
"Piłowany" język polski
Najtrudniejszym zadaniem z jakim musiała się zmierzyć amerykanka była nauka języka polskiego. W tym wspierał ją mąż, Polak pochodzący z Wałbrzycha.
- Dla anglojęzycznych ludzi problemy sprawiają połączenia dziwnych dźwięków, takich jak na przykład "szcz". Muszę przyznać, że piłowałem Davinę. Niektóre słówka powtarzaliśmy i po tysiąc razy - mówi Ireneusz Ciara.
- Ja nie tylko musiałam nauczyć się swojej roli, ale też nauczyć się jej po polsku. To było bardzo trudne - potwierdza Davina. - Ludzie się cieszą kiedy mówię po polsku. Dziwią się, że potrafię powiedzieć "dziękuję bardzo", a przecież to tylko jedno słowo - dodaje z uśmiechem.
Ze Stanów trafiła do Wałbrzycha
Dla amerykanki teatr to spełnienie marzeń i pasja. A ten w Wałbrzychu, jak mówi, ma "to coś", czego nie mają żadne inne teatry. I to właśnie był jeden z powodów, dla którego zdecydowała przeprowadzić się na Dolny Śląsk.
- Z Daviną poznaliśmy się jeszcze w Nowym Jorku, tuż po tym jak zdobyła tytuł miss w 2010 roku. Do Polski przyjechaliśmy na wakacje. Spodobało jej się na tyle, że kilka razy wracaliśmy. Aż w końcu przeprowadziliśmy się na dobre - wyjaśnia mąż aktorki.
- Ludzie często mnie pytają dlaczego mieszkam w Polsce. To dziwne pytanie. Jesteśmy w pięknym kraju, gdzie są wspaniali ludzie - tłumaczy Davina. - W USA ludzie ukrywają swoje emocje pod maskami, są sztuczni. Tutaj wszyscy są prawdziwi. Szczerzy, otwarci i bezpośredni - dodaje.
"Kocham Polskę, bo Polska kocha mnie"
Była miss w najbliższej przyszłości chce zająć się swoją rodziną. Dalej chce spełniać się w teatrze. Czy rozważa powrót do Nowego Jorku?
- To miasto wielu możliwości, ale w Polsce jest zdecydowanie lepiej. Czuje tu bardzo dużą miłość. I dlatego kocham Polskę, bo Polska kocha mnie - podsumowuje aktorka.
Autor: Marta Balukiewicz / Źródło: TVN 24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: tvn24 | A.Łukaszewicz