Dzieci na hulajnogach wyjechały na drogę krajową nr 36. Do zdarzenia doszło w Lubinie (województwo dolnośląskie). Rodzice byli przekonani, że 10-latka i jej 12-letni kuzyn bawią się przed domem. Ci jednak postanowili odwiedzić koleżankę mieszkającą pod miastem. Najpierw wsiedli do autobusu, ale gdy okazało się, że konieczna będzie przesiadka, dalej ruszyli na hulajnogach.
Dziewczynkę i chłopca, którzy na hulajnogach przemierzali drogę krajową numer 36 zauważył policjant po służbie. Dzieci jechały wśród rozpędzonych samochodów osobowych i ciężarowych. Funkcjonariusz jechał jednak w przeciwną stronę - Zatrzymanie auta w tym miejscu spowodowałoby zagrożenie w ruchu, dlatego o tym, co zobaczył poinformował dyżurnego. Ten na miejsce wysłał patrole prewencji i ruchu drogowego - wyjaśniła Sylwia Serafin z policji w Lubinie.
Nie chcieli czekać na autobus, pojechali na hulajnogach
Okazało się, że 10-latka i jej 12-letni kuzyn mieli bawić się na placu zabaw przed domem. Jednak dzieci zmieniły plany. - Nie mówiąc nic opiekunom, postanowili wsiąść w autobus i pojechać do koleżanki, która mieszka pod Lubinem. Pojechali jednak o jeden przystanek za daleko, a na autobus powrotny nie chcieli czekać - opowiadała policjantka. Wtedy dzieci zdecydowały, że resztę drogi pokonają na hulajnogach. Trasa prowadziła drogą krajową numer 36. OGLĄDAJ TELEWIZJĘ NA ŻYWO W TVN24 GO >>> Gdy matka chłopca zorientowała się, że dzieci zniknęły, zadzwoniła na telefon komórkowy syna. Okazało się, że 12-latek zostawił aparat w swoim pokoju.
- Historia zakończyła się szczęśliwie. Policjanci odwieźli dzieci do domu i przekazali je pod opiekę rodzicom - poinformowała Serafin. Dodała, że później do komendy z podziękowaniami zadzwonił ojciec jednego z dzieci. "Chciałem bardzo podziękować za pracę, jaką wykonujecie, że dbacie o bezpieczeństwo, bo te dzieciaki mogły zginąć" - miał powiedzieć mężczyzna.
Źródło: policja Lubin
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock