Doron zginął pod kołami auta. "Nie miał szans uciec"

Pies zginął pod kołami auta
Do zderzenia doszło pod Wrocławiem
Źródło: TVN24
Na wąskiej drodze w okolicach Łoziny (Dolnośląskie) pod kołami auta zginął pies Doron. Według jego właściciela został potrącony umyślnie. Biegł luzem, bez smyczy. Sprawą zajmuje się policja.
Rosyjskie drony zestrzelone nad Polską
Dowiedz się więcej:

Rosyjskie drony zestrzelone nad Polską

Do tego zdarzenia doszło 12 sierpnia około godziny 5 rano na wąskiej asfaltowej drodze wzdłuż trasy S8 w okolicach Łoziny na Dolnym Śląsku. Pan Emil, właściciel psa o imieniu Doron, wybrał się na poranny spacer po polach. - O 5:30 codziennie od kilku lat chodzę po polach z psem. Żeby dotrzeć do pola, muszę iść drogą asfaltową, która jest na szerokość jednego auta. Zawsze idę środkiem, żeby żadne auto mnie nie zaskoczyło – relacjonuje.

Tego dnia, gdy zatrzymał się na zakręcie, by zrobić zdjęcie psu, na drodze pojawił się samochód. - Kierowca nie mógł przejechać, więc po mojej prawej ręce powoli zaczął się wciskać autem. Wtedy jeszcze go nie zauważyłem, więc mnie to wystraszyło. W tym momencie się na chwilę zatrzymał. Pies, jak zobaczył auto, podbiegł do przodu, żeby się pobawić. Zapytałem kierowcy: co robisz? – opowiada pan Emil.

"To był kilkudziesięciometrowy pościg"

Według właściciela psa, kierowca celowo przyspieszył, a pies nie miał szans uciec. - To był kilkudziesięciometrowy pościg. Pies po prostu nie wyrobił szybkości i po zetknięciu ze zderzakiem auta się wywrócił. Kierowca przejechał mu po głowie i karku - dodaje ze łzami w oczach.

Doron zginął pod kołami auta
Doron zginął pod kołami auta
Źródło: EKOSTRAŻ

Po zdarzeniu pan Emil próbował zatrzymać kierowcę. - Zadzwoniłem do żony, żeby przyjechała pozbierać psa. Jak dojechałem na trasę Bąków-Łozina, ten chłopak zjeżdżał na Warszawę. Zobaczył, że chcę go nagrywać, i zjechał na pobocze. On zadzwonił na policję, po chwili również zadzwoniłem - relacjonuje.

Na miejsce przyjechał patrol policji. - Zostałem pouczony, że gdyby pies był na smyczy, wtedy by żył. Nawet nie zerknęli do bagażnika, żeby zobaczyć, że tam leży rozjechany pies - dodaje właściciel.

Bezpośrednio po zdarzeniu właściciel udał się do komisariatu i złożył zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa z art. 35 Ustawy o ochronie zwierząt.

Art. 35. 1. Kto zabija, uśmierca zwierzę albo dokonuje uboju zwierzęcia z naruszeniem przepisów art. 6 ust. 1, art. 33 lub art. 34 ust. 1-4 podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
ustawa o ochronie zwierząt

Policja prowadzi postępowanie

Policjanci z komisariatu w Łozinie prowadzą czynności pod nadzorem prokuratury. - Zostało przyjęte zawiadomienie w tej sprawie. Trwają czynności sprawdzające przed wszczęciem postępowania, ponieważ pies był prowadzony bez smyczy - informuje asp. szt. Anna Nicer z Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu.

Sprawą zajęła się Ekostraż, która przystąpiła do postępowania jako pokrzywdzony. – Przedłożymy dokumentację fotograficzną, pokazującą miejsce położenie psa i szerokość drogi. Nie było możliwości przypadkowego przejechania, ponieważ został potrącony niemal na środku drogi - tłumaczy adwokat Anna Chrobot, pełnomocnik Ekostraży. - Będziemy robić wszystko, żeby ustalić, co się stało. Sam fakt, że kierowca nie zatrzymał się, nie zapytał, czy trzeba udzielić pomocy, przemawia na jego niekorzyść. Pies Doron, niestety, nie żyje, nic mu życia nie zwróci – dodaje.

Nie wolno puszczać psów luzem

- Taka sytuacja pokazuje, że nawet jeśli znamy trasę, nie powinniśmy spuszczać psa luzem w miejscach, które mogą stanowić zagrożenie - podkreśla Katarzyna Szakowska, rzeczniczka Ekostraży.

Czytaj także: