Dwa miesiące po przeszczepie płuc Justyna Piotrowska nadal jest w szpitalu. 34-latka z Oławy, która na operację ratującą życie potrzebowała 150 tys. euro, nie ma zamiaru się poddać. - Idę każdego dnia myśląc o Was - pisze do harcerzy.
- Czuwaj Druhu. Jeśli harcerze się rozjechali, to proszę powiedzieć im, że leżę z nowymi płucami i walczę - napisała Justyna Piotrowska w sms-ie do hm. Piotra Pamuły, który zorganizował dla niej Rajd Granica.
To pierwsza oficjalna wiadomość od 34-latki z Oławy, która dwa miesiące temu przeszła przeszczep płuc w klinice w Wiedniu.
- Gdy moi bliscy widzą moje łzy, mobilizują mnie, przypominają o tym, że to Wy zrobiliście wszystko, a teraz ja muszę odpracować. A lekarze powtarzają: droga jest długa i ciężka ale my wybraliśmy właściwą. Małymi krokami musisz iść. Zatem idę każdego dnia myśląc o Was - dodała Justyna.
Mobilizacja, by ratować życie
O Justynie Piotrowskiej cała Polska usłyszała pod koniec czerwca. Właśnie wtedy okazało się, że chorująca na tętnicze nadciśnienie płucne harcerka z Oławy potrzebuje 150 tys. euro na rodzinny przeszczep płuc, który uratuje jej życie. Na zebranie pieniędzy było tylko kilkanaście dni, bo 1 lipca kobieta miała się stawić w klinice w Wiedniu.
Dzięki zaangażowaniu m.in. harcerzy i dzieci ze szkoły, w której uczy Justyna, udało się zebrać ponad milion złotych. 34-latka pojechała do Austrii, gdzie w połowie lipca przeszła operację.
Wcześniej planowano, że dawcami do przeszczepu będą mama i siostra harcerki. Po przeprowadzeniu licznych badań okazało się jednak, że to niemożliwe. Kobieta dostała płuca od zmarłego dawcy.
"Wszystko w rękach lekarzy"
- Justyna miała już pierwsze udane próby samodzielnego oddechu, jednak pojawiły się kolejne przeszkody i póki co, trzeba było wrócić do oddychania za pomocą respiratora. Justyna nadal przebywa na oddziale intensywnej terapii - informowali kilkanaście dni temu przyjaciele 34-latki na portalu społecznościowym.
- Przed Justyną długa droga do normalnego życia i bardzo kosztowna rehabilitacja. Dziewczyny dziękują, że dzięki Wam mogą tam być. Mają nadzieję, że pomożemy im dotrwać do końca. Wszystko w rękach lekarzy i Boga - pisali znajomi Justyny.
Justyna Piotrowska przed wyjazdem do Wiednia:
Autor: ansa//par / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: plucadlajustyny.pl