- To, o czym mowa w regulaminie, jest straszne. Dyscypliny i dobrego wychowania uczy się dzieci na lekcjach wychowawczych, a nie poprzez tresurę. Kuratorium Oświaty we Wrocławiu postanowiło przeprowadzić w placówce kontrolę. Szkoła przekonuje, że to dla dobra dzieci.
We wtorek opisaliśmy zasady obowiązujące w szkole podstawowej nr 2 w Legnicy, które części rodzicom przypominają musztrę. Najwięcej emocji budzi jednak system nagród - dzieci otrzymują żetony za bezbłędne przekroczenie progu klasy. Jak uzbierają kilka mogą nie odrobić lekcji.
W tym samym dniu zareagowało dolnośląskie kuratorium i zarządziło kontrolę po informacjach, które ukazały się w mediach. Dwóch kuratorów jeszcze we wtorek rozpoczęło w szkole audyt.
Dyrektor placówki przekonuje nas, że metody te dobrze służą dzieciom i pomagają nauczycielom radzić sobie z trudną młodzieżą. Psycholog z którą rozmawialiśmy potępia "procedurę", a odnosząc się do żetonów mówi bez ogródek: z takim systemem spotkałam się w więzieniu.
"To źle się kojarzy"
- Regulamin jest pewnego rodzaju musztrą. Wspomina się o żetonach za stanie na baczność, o tym, że można je wymienić na jakieś inne dobra. To się źle kojarzy - komentuje w rozmowie z tvn24.pl Janina Jakubowska, rzecznik dolnośląskiego kuratorium doniesienia o wojskowych zasadach panujących w legnickiej szkole.
I zapowiada, że kuratorium przyjrzy się sprawie.
- Bo wyobraźmy sobie, że te wojskowe zasady zostają dzieciom wpojone na całe życie. Ustawianie się na baczność, ręce wzdłuż tułowia, bez ruchu. To straszne, o czym mowa w tym regulaminie - ocenia Jakubowska.
Ciepłe słowo zamiast tresury
- W procedurze mowa o tym, że jeżeli ktoś się nie zastosuje do zasad, to czeka kolejną minutę. Jako nadzór pedagogiczny mogę domniemywać, że lekcja rozpoczyna się z 15 minutowym opóźnieniem, co jest niedopuszczalne. Od tego, żeby uczyć dzieci dobrego wychowania i dyscypliny są lekcje wychowawcze, ciepłe słowo, tłumaczenie, a nie tresura - kontynuuje przedstawicielka dolnośląskiego kuratorium.
Jej zdaniem regulamin nie jest dobry dla procesu wychowawczego uczniów, ponieważ uczy on ciągłego posłuszeństwa.
- Myślę, że gdyby dyrektorka zastosowała podobne procedury na radzie pedagogicznej, to byłby wielki sprzeciw i krzyk. A te dzieci jeszcze nie potrafią krzyczeć. Należy je uczyć kreatywności, a nie wojskowego tonu i walki - kwituje.
Autor: balu/i/zp / Źródło: TVN 24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław