Telefony się urywają, a ludzie dzwonią z Lublina, Rzeszowa, Warszawy i pytają o dostępność szczepionek przeciwko grypie - tak ostatnio wygląda codzienność w jednej z aptek w niemieckim Goerlitz. Szczepionki tu były, ale rozeszły się w jeden dzień. Zamówiono już kolejną partię, a na liście oczekujących jest więcej osób niż szczepionek w przewidzianej dostawie.
- Na chwilę obecną mamy głosy z aptek i z przychodni, że jest problem z dostarczeniem odpowiedniej ilości szczepionek - przyznaje Marcin Repelewicz, prezes Dolnośląskiej Izby Aptekarskiej. Dodaje, że z informacji Ministerstwa Zdrowia wynika, że kolejne dostawy mają dotrzeć do aptek i przychodni na przełomie października i listopada. Brak szczepionek w polskich aptekach powoduje, że Polacy ruszyli po szczepionki za granicę. Wzrost zainteresowania odnotowano między innymi w przygranicznym Goerlitz. Jak relacjonuje Bartłomiej Ślak, reporter TVN24, w tamtejszych aptekach rozdzwoniły się telefony z Polski. Dzwonią ludzie nie tylko z pobliskich polskich miast, ale także mieszkańcy Lublina, Rzeszowa czy Warszawy. Miejscowi aptek nie szturmują, bo szczepią się w przychodniach. OGLĄDAJ TVN24 NA ŻYWO W INTERNECIE >>>
"Szczepionka rozeszła się w jeden dzień"
- Mieliśmy szczepionkę, ale w tamtym tygodniu się skończyła. Mieliśmy około stu sztuk i myśleliśmy, że to wystarczy. Jednak ze strony polskiej było tak duże zainteresowanie, że szczepionka rozeszła się w jeden dzień - relacjonuje Grażyna Smołuch, która pracuje w jednej z aptek w Goerlitz. W tej aptece zamówiono już kolejną partię szczepionek. W dostawie ma przyjść 400 sztuk. I one rozejdą się w ekspresowym tempie. - W tej chwili na liście chętnych mamy około 500-600 osób z Polski. Wstrzymaliśmy zapisy - przyznaje farmaceutka. CZYTAJ RAPORT TVN24.PL O KORONAWIRUSIE
Dlaczego w Niemczech są, a w Polsce ich nie ma?
I choć dostawa nadejdzie do Goerlitz w połowie października, to polskie apteki na dostawy muszą czekać prawdopodobnie aż do przełomu października i listopada. Dlaczego? Po pierwsze, jak wyjaśnia Repelewicz, dostawy szczepionek zazwyczaj planowane są z rocznym wyprzedzeniem. - Jeżeli kraj miał niską wyszczepialność, a do tej pory Polska miała ją na poziomie pięciu procent, a w Niemczech sięga ona 50 procent, to jasnym jest, że większość szczepionek trafia na tamten rynek - wyjaśnia prezes Dolnośląskiej Izby Aptekarskiej. I przypomina, że w 2019 roku ponad sto tysięcy szczepionek przeciwko grypie zostało w Polsce zutylizowanych. Wówczas nie było na nie chętnych, a - w obliczu tego, że nikt nie spodziewał się pandemii COVID-19 - sądzono, że liczba szczepionek przeciwko grypie i w tym roku zaspokoi potrzeby Polaków. Poza tym w Polsce za szczepionkę trzeba zapłacić około 40 złotych. W Niemczech koszt takiej szczepionki to około 24 euro. Dlatego - jak przyznaje Repelewicz - firmom farmaceutycznym może zależeć na zabezpieczeniu - w pierwszej kolejności rynków, gdzie czekają na nie większe zyski.
Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław/ Marcin Walczak