Delegatura Najwyższej Izby Kontroli we Wrocławiu prowadzi pilotażową kontrolę systemu adopcyjnego na Dolnym Śląsku. Jeśli jej wyniki okażą się niepokojące, sprawdzone zostaną instytucje adopcyjne w całym kraju.
Jak poinformowała Ksymena Kramarczyk-Rosiak, rzeczniczka prasowa wrocławskiej delegatury NIK, kontrola powinna zakończyć się we wrześniu.
- Do końca grudnia zostanie sporządzony raport, który będzie podsumowaniem efektów naszej pracy i wniosków pokontrolnych - dodała.
Zbyt mało ośrodków
W kwietniu we Wrocławiu odbył się specjalny panel ekspertów, na który kontrolerzy NIK zaprosili przedstawicieli Biura Rzecznika Praw Dziecka, Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej oraz innych instytucji uczestniczących w procesie adopcji, także stowarzyszeń wspierających rodziców adopcyjnych.
Uczestnicy spotkania podkreślali, że po wejściu w życie 1 stycznia 2012 r. ustawy o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej radykalnie zmieniła się sytuacja ośrodków adopcyjnych. Przedstawiono m.in. opinię, że powstało tzw. wąskie gardło, bo np. na Dolnym Śląsku z 10 ośrodków adopcyjnych pozostało raptem trzy.
Kontrola testowa
Dlatego kontrolerzy postanowili w drugiej połowie tego roku dokonać pilotażowej kontroli w regionie dolnośląskim, by sprawdzić czy faktycznie nowa ustawa nie skomplikowała procesu adopcyjnego w Polsce.
Kontrolerzy przyglądają się kompleksowo całemu systemowi adopcyjnemu, sprawdzają wszystkie instytucje. Ocenie podlega współpraca ośrodków adopcyjnych z sądami rodzinnymi, sposób przygotowania kandydatów na rodziców adopcyjnych oraz system weryfikacji chętnych.
Zniechęcanie zainteresowanych
Według NIK w Polsce żyje około 96 tys. sierot. Większość to tzw. sieroty społeczne, czyli dzieci, których rodzice żyją, ale z różnych powodów się nimi nie zajmują. Tymczasem długie oczekiwanie na decyzję sądu i skomplikowane procedury zniechęcają tych, którzy są chętni, by adoptować dziecko. Dokonuje się ich rocznie około 3 tysięcy.
Autor: dr/par / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 | sxc.hu