Jest ich sześć, a nad miską zgrupowały się dwójkami. Maleńkie jeże z zapałem pałaszują swój obiad. To nowi podopieczni kłodzkiego ośrodka rehabilitacji jeży. Ich matka zginęła pod kołami samochodu.
Wyrurki, bo tak nazwał zwierzaki prowadzący ośrodek Jerzy Gara, przyjechały do Kłodzka z Rud Raciborskich. Najmniejszy z jeży ważył niecałe 63 gramy, największy niewiele ponad 82 gramy. Ale systematycznie przybierają na wadze.
"Tatusiowa zupka" na wzmocnienie
Wszystko dzięki specjalnym posiłkom przygotowywanym w Ośrodku Rehabilitacji Jeży "Jerzy dla Jeży" w Kłodzku. - To "tatusiowa zupka". Podstawą jest przegotowana woda, do tego dodaję preparat regeneracyjny dla psów i kotów, a na koniec zagęszczam karmę dla kociąt. Wygląda na to, że bardzo im to smakuje - śmieje się Gara.
I rzeczywiście na filmie, który opublikował w internecie widać jak szóstka maluchów z zapałem pałaszuje swoje danie. Mlaskają i wylizują miskę do samego dna. Niektóre są tak pochłonięte jedzeniem, że do miski wsadzają łapki. Jeden z jeży przepycha nawet innego, by zdobyć dla siebie jak najwięcej.
Z klatki do kojca, z kojca na wolność
- Są coraz bardziej samodzielne. Mają niewiele ponad dwa tygodnie, a w naturze matka zajmuje się swoimi dziećmi około osiem-dziewięć tygodni, a więc do tego czasu pozostaną u mnie - mówi pan Jerzy. Na razie rodzeństwo mieszka w dużej klatce, ale gdy tylko podrosną czeka ja przeprowadzka do ogrodu. Tam, w specjalnym kojcu, będą przygotowywać się do samodzielnego życia na wolności i poznawać naturę. Dopiero po tym zapoznaniu będą mogły wyruszyć w świat.
Pod opieką ośrodka jest około trzydziestu jeży. Czwórka z nich to stali rezydenci, czyli jeże, które z różnych względów nie są zdolne do powrotu na wolność.
Dwa lata temu inni podopieczni pana Jerzego podbiły serca internautów:
Ośrodek Rehabilitacji Jeży "Jerzy dla Jeży" działa w Kłodzku:
Autor: tam/gp / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Ośrodek Rehabilitacji Jeży "Jerzy dla Jeży" w Kłodzku