Doprowadził do czołowego zderzenia, później zjechał na chodnik, uderzył w latarnię i w drzewo. Kierowca był pijany i nie miał uprawnień do jazdy samochodem. W rozbitym aucie zostawił rannego kolegę i zaczął uciekać. Zakrwawionego zbiega zauważył policjant z Jawora (woj. dolnośląskie), który był na urlopie. Sam go zatrzymał.
- Kierujący samochodem bmw, poruszając się ze znaczną prędkością, w trakcie wyprzedzania innego auta, w obrębie skrzyżowania zderzył się czołowo z fordem, którym podróżowała 36-letnia kobieta ze swoim 8-letnim synem - informuje podkom. Kordian Mazuryk z jaworskiej policji.
Kierowca bmw zjechał na chodnik, uderzył w latarnię i zatrzymał się na pobliskim drzewie. Mężczyzna wydostał się z samochodu i uciekł w kierunku osiedla domków. W rozbitym aucie pozostawił ciężko rannego kolegę.
Był na urlopie, ale kierowcy nie dał uciec
Wieści o jego wyczynie dotarły do będącego w pobliżu policjanta, który przebywał na urlopie. - Funkcjonariusz zauważył biegnącego przez pola mężczyznę z zakrwawioną głową. Ruszył za nim i zatrzymał po kilkuset metrach - relacjonuje Mazuryk.
Policjant przekazał zbiega kolegom z komendy. Okazało się, że to 24-letni mieszkaniec powiatu świdnickiego. W przeszłości mężczyzna był wielokrotnie notowany. Tym razem był pijany i nie posiadał uprawnień do kierowania.
Kobiecie, która jechała ze swoim synem nic poważnego się nie stało. Jednak pasażer bmw był zakleszczony w samochodzie. W ciężkim stanie trafił do szpitala.
Do samego zdarzenia doszło 29 czerwca, teraz 24-latek został tymczasowo aresztowany. Grozi mu do 12 lat więzienia.
Do zdarzenia doszło w Jaworze:
Autor: tam/gp / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: KPP Jawor