Kiedyś odbywały się w nim elitarne spotkania klubu angielskiego. Zdegradowany po wojnie stał się tanią przechowalnią dla turystów. Dom Wycieczkowy Piast tworzył niegdyś wraz z Hotelem Grand „bramę Wrocławia". Właściciel chce obu budynkom wreszcie przywrócić dawną świetność.
Dzisiejsza ul. Piłsudskiego na przełomie XIX i XX wieku była wrocławskim zagłębiem hotelowym. W 1903 roku powstał Północny, bardziej znany jako Grand. Pięć lat później, obok niego stanął Kronprinz, czyli dzisiejszy Dom Wycieczkowy Piast. Sąsiadujące ze sobą budynki witały podróżnych wysiadających na Dworcu Głównym.
- Znajdowały się na skrzyżowaniu dzisiejszych ulic: Piłsudsiego, Kołłątaja i Piotra Skargi. Była to najprostsza droga prowadząca do ścisłego centrum. Wysokie budynki zakończone kopułami wyglądały jak otwarta brama - tłumaczy dr hab. Piotr Oszczanowski, historyk sztuki z Uniwersytetu Wrocławskiego.
Powiew luksusu
W miejscu, w którym powstał Kronprinz, wcześniej, przez ponad 30 lat działało archiwum państwowe. Hotel zbudowano według projektu Waldemara Mildbradta. Był jednym z najelegantszych hoteli we Wrocławiu.
- Trzeba tam było słono zapłacić za nocleg. Dziś nazwalibyśmy je kilkugwiazdkowymi. Wnętrza inspirowane stylem angielskim, bardzo modnym na początku XX wieku - opowiada.
To właśnie dlatego wewnątrz dzisiejszego Piasta znajdowała się sala bilardowa, rozbudowana winiarnia, wykwintna restauracja oraz klub dżentelmenów. Luksusowego charakteru dopełniały starannie wykończone łazienki oraz sklepy na parterze.
- Hotel połączony z domem handlowym? Dziś brzmi to jak standard, ale wtedy to było zupełne novum. Eleganckie turystki mogły tu nabyć galanterię skórzaną, znajdowała się tam też drogeria. To było niesamowicie dogodne, ale wówczas rzadkie rozwiązanie - zauważa historyk.
Chwali również obsługę hotelową. - Tam gość zawsze był oczekwiany, a pracownicy spełniali wszystkie jego zachcianki. Traktowali każdego po królewsku. Już sama nazwa do tego zobowiązywała. "Kronprinz" to tytuł nadawany następcom tronu w Prusach. Każdego turystę traktowano więc jak potomka cesarza.
III Rzesza odziera Piasta z detali
Dzisiejszy Piast zbudowany był w stylu neoklasycystycznym i - jak wiele nowoczesnych budynków z początku XX wieku - łączył nowinki technologiczne z rozwiązaniami z przeszłości. Proste bryły hotelu zostały zmodernizowane w latach 30. Z Piasta zniknęło w tamtym czasie wiele ozdobników.
- Pozbyto się kilku rzeźb zdobiących elewację. Zniknęły również elementy inspirowane wcześniejszymi epokami - mówi Oszczanowski i ocenia, że po przebudowie obiekt stał się siermiężny.
- W III Rzeszy właśnie o to chodziło... Miało być monumentalnie, dostojnie, bez zbędnej ornamentacji. Dodatkowo wtedy hotel był wizytówką miasta granicznego. Wszyscy, którzy podróżowali pociągiem, musieli go dostrzec - dodaje.
Przez Breslau przejeżdżało wielu turystów, dlatego wygląd budynków przy dawnej ulicy Ogrodowej (dziś Piłsudskiego) miał podkreślać niemiecką potęgę.
- Hotel stał się mniej okazały, ale pozostał synonimem niemieckiej solidności. Można byłoby tam kręcić filmy: wielkomiejska architektura, pięć kondygnacji... - wylicza historyk.
W takim kształcie hotel przetrwał wojnę. Zniszczenia były znikome.
"Setka" zamiast wina
Po wojnie obiekt znów przeszedł transformację. Jak wiele instytucji, także i on zmienił nazwę na polską. Tak powstał Dom Wycieczkowy Piast, czyli gorsza wersja dawnego hotelu.
- Mimo, że bryła pozostała nienaruszona, zmieniono profil obiektu. Dotychczasowy charakter nie pasował do głoszonego przez komunistów egalitaryzmu - mówi Oszczanowski i dodaje, że w ramach równości i sprawiedliwości społecznej zrezygnowano z klubu bilardowego i winiarni. Według władz, były one zagrożeniem dla systemu.
- Miało być skromnie, setka i nóżki w galarecie zamiast wina i owoców. A zamiast galanterii, pończochy ze szwem. Przy dobrym wietrze, oczywiście - uśmiecha się historyk.
- Rzeczywiście, Piast stał się domem wycieczkowym ze względu na swoją ułomność techniczną. Nie było w nim odpowiedniej ilości łazienek, więc przydzielano jedną do kilku pokojów. Dodatkowo, stan techniczny wewnątrz pozostawiał wiele do życzenia - przyznaje Zbigniew Meinert, który od wielu lat jest kierownikiem działu technicznego w Piaście.
Zły stan wynika z tego, że Piast w czasach PRL-u ani razu nie został porządnie wyremontowany. – Naprawy załatwialiśmy na bieżąco - przyznaje Meinert.
Przechowalnia zamiast relaksu
Wraz ze zmianą hotelu w dom wycieczkowy, zmieniła się jego klientela. W latach 70. byli to głównie młodzi sportowcy, niewymagający turyści i młodzież szkolna.
- Był to szkolny ośrodek, zawsze był pełen dzieci. Pewnie ze względu na popularność Panoramy Racławickiej. I wtedy ul. Piłsudskiego należała już do centrum. Jak były jakieś zawody sportowe w okolicy, to nie było szansy na wolny pokój dla indywidualnego turysty - mówi Meinert.
Tłumaczy, że goście nigdy nie narzekali, mimo że Piast nie był już hotelem o wysokim standardzie. - Turyści zawsze chwalili, że blisko stąd i na pociąg, i na Stare Miasto - dodaje.
Głównym wabikiem były jednak niewygórowane ceny.
- W PRL-u był to jeden z najtańszych hoteli we Wrocławiu. A w okolicach Dworca Głównego chyba najtańszy - mówi Meinert.
- Piast w okresie PRL-u stracił swój urok i nie może go odzyskać do dziś. Przed wojną był nie tylko sypialnią, zadziwiał swoją wszechstronną ofertą. Po wojnie nie był już nawet sypialnią, stał się czymś na kształt przechowalni - ubolewa Oszczanowski.
Powrót do korzeni już za rok
Zdegradowany Piast już od dawna wołał o remont, dlatego decyzja właściciela o renowacji cieszy. - Odnowiona zostanie cała elewacja oraz wnętrze Piasta. Środek natomiast poddawany jest rozbiórce i będzie wyburzony- opowiada Piotr Wiak z firmy Cohm, która zarządza domem wycieczkowym i sąsiadującym z nim Grandem. - Na pewno nie będzie to hotel z gatunku nowoczesnych - zapewnia.
A to dlatego, że po remoncie Piast przypominać ma kompleks sprzed stu lat. - Znajduje się na liście zabytków Wrocławia.
Dzięki modernizacji ma zyskać dwie gwiazdki. - Do dyspozycji gości oddane zostaną 92 pokoje, które stylem będą nawiązywać do przedwojennej aranżacji - opowiada Wiak.
Równocześnie mają się rozpocząć prace nad odświeżeniem elewacji budynku po byłym hotelu Grand, który stoi tuż obok Piasta. Od lat dziewięćdziesiątych obiekt jest niezagospodarowany.
- Jego przyszłość nadal jest niejasna. Nawet nie zakładamy, że będzie to obiekt hotelowy, a decyzje, co dalej zapadną w ciągu trzech lat lat. Na razie odnawiamy elewację, żeby oba hotele się ze sobą komponowały - tłumaczy Wiak.
Prace nad obydwoma obiektami mają zakończyć się w sierpniu 2014 roku.
Liczy się pierwsze wrażenie
- Remont tych obiektów jest logicznym posunięciem. One pierwsze rzucają się w oczy po wyjściu z Dworca Głównego. A wiadomo, że pierwsze wrażenie jest najważniejsze - mówi Oszczanowski.
Według historyka, to miejsce powinno się dobrze kojarzyć turystom, bo najbardziej zapada w pamięć. - Czas na stworzenie placu powitalnego. Już sto lat temu było wiadomo, że baza hotelowa przy dworcu PKP jest istotna. Tu kończymy podróż i w tym samym miejscu możemy zacząć urlop. Do dziś turystów witał sam neon „Dzień dobry we Wrocławiu”. Teraz do tego kurtuazyjnego napisu dołączą hotele mówiące „zapraszamy”- kończy Oszczanowski.
Autor: Maria Lester/ansa/roody / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Wratislaviae Amici