Wrocławski sąd, na wniosek policji, ukarał pięć osób grzywnami po 500 złotych za zakłócenie promocji książki byłego księdza Jacka Międlara. Ukarane kobiety twierdzą, że zakłócanie polegało na puszczaniu baniek mydlanych i sypaniu brokatu. Z decyzją sądu się nie zgadzają.
4 sierpnia 2018 roku na wrocławskim Rynku odbyła się promocja książki byłego księdza Jacka Międlara - jednego z liderów stronnictw skrajnie prawicowych. Podczas zgromadzenia były kapłan mówił między innymi o tym, że jego książka to "młot na lewactwo". - My spotykamy się, by (...) rozmawiać, a ci ludzie mówią o nas faszyści - wykrzykiwał Międlar.
"Puszczanie baniek, brokat i piosenki"
Promocji książki towarzyszyła kontrmanifestacja środowisk antyfaszystowskich. Były transparenty z hasłami "faszyzm wymiędlarać", "faszyzmowi mówię nie", "Wrocław przeprasza za Międlara". Doszło do wymiany zdań między uczestnikami dwóch zgromadzeń. Jedni krzyczeli "raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę", a drudzy "precz z faszyzmem". Z jednej grupy słychać było piosenkę "Żeby Polska była Polską", a z drugiej "Chodź, pomaluj mój świat".
- Była nas spora grupa osób, które nie zgadzają się na szerzenie mowy nienawiści. Tak naprawdę było to puszczanie baniek, brokat i piosenki - relacjonuje Natalia Pancewicz, jedna z kobiet uczestniczących w zgromadzeniu. A kolejna, Anna Kowalczyk-Derlęga, dodaje: - Widziałam wtedy bardzo dużo ludzi, których nigdy wcześniej na manifestacjach nie było. Spontanicznie dołączali ludzie oburzeni tym, co się działo. I potwierdza, że uczestnicy zgromadzenia wyposażeni byli w bańki mydlane i brokat.
Sąd: mieli zakłócać zgromadzenie okrzykami
W końcu podjęto decyzję o rozwiązaniu zgromadzenia. Policja wylegitymowała i spisała niektórych uczestników manifestacji. I wystąpiła do sądu o ukaranie pięciu osób, które zakłócały zgromadzenia promujące książkę byłego księdza.
- Te osoby miały zakłócać zgromadzenie okrzykami. Sąd rejonowy po rozpoznaniu sprawy wydał wyrok w trybie nakazowym wobec tych osób. Za popełnione wykroczenia wymierzył im po 500 złotych grzywny - informuje Marek Poteralski z Sądu Okręgowego we Wrocławiu. I dodaje, że cztery z pięciu osób nie zgodziły się z takim rozstrzygnięciem. Dlatego ich sprawa trafi na wokandę. Piąta osoba ma jeszcze kilka dni na złożenie sprzeciwu.
Okazuje się, że grzywną zostali ukarani nie tylko uczestnicy antyfaszystowskiego zgromadzenia. 400 złotych grzywny - za przewodniczenie zgromadzeniu mimo jego rozwiązania - ma zapłacić Piotr Rybak, który zorganizował spotkanie promocyjne na wrocławskim Rynku. Od decyzji sądu się odwołał. Proces jest w toku.
Do zdarzenia doszło na wrocławskim Rynku:
Autor: tam/gp / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: archiwum TVN24