Po wtorkowej akcji aktywistów Greenpeace, którzy wspięli się na komin elektrowni Turów, dyrektor firmy złożył zawiadomienie do prokuratury. Członkom organizacji zarzuca m.in. zniszczenie ogrodzenia i użycie przemocy fizycznej wobec ochroniarzy. Aktywiści odpierają zarzuty.
- Wniosek, który złożyliśmy do prokuratury dotyczy naruszenia miru, zagarnięcia mienia, użycia przemocy fizycznej oraz zniszczenia mienia - informuje Roman Walkowiak, dyrektor oddziału Elektrowni Turów ze spółki PGE.
Oskarża o kradzież i przepychanki
We wtorek rano 12 działaczy Greenpeace wspięło się na 100-metrowy komin elektrowni, by rozwiesić na nim transparent z hasłem "PGE węgiel zabija". Chcieli w ten sposób zaapelować do władz firmy, by ta zamiast węgla zaczęła wykorzystać odnawialne źródła energii.
Wszyscy zostali zatrzymani przez policję i razem z siedmioma osobami, którym nie udało się wejść na komin, będą przesłuchiwani.
Według dyrektora Walkowiaka, zanim aktywiści zajęli komin, na terenie elektrowni miało dojść do przepychanki z ochroniarzami.
- Jeden z pracowników ochrony pojechał na obdukcję. Do tego aktywiści ukradli radiostację i zniszczyli siatki zabezpieczające - twierdzi Walkowiak.
Greenpeace: Dyrektor mija się z prawdą
Innego zdania są jednak przedstawiciele Greenpeace, którzy w oświadczeniu przesłanym do mediów, odnoszą się do słów dyrektora.
"Aktywiści i aktywistki Greenpeace nie pobili żadnego pracownika ochrony. Pan prezes Roman Walkowiak mija się z prawdą lub celowo stara się wprowadzić przedstawicieli mediów w błąd" - piszą.
"Jednocześnie zaznaczam, iż nieprawdziwa jest informacja o rzekomej kradzieży radiostacji, którymi posługiwali się pracownicy ochrony. Jedna z radiostacji, została omyłkowo podniesiona z ziemi przez jednego z aktywistów i zabrana na chłodnię kominową. Gdy tylko aktywiści zorientowali się o omyłce, jedna z osób biorących udział w akcji poinformowała pracowników ochrony o zaistniałej sytuacji, wykonując telefon do służb odpowiedzialnych za zabezpieczenie terenu. Nie mamy wiedzy co stało się z drugą radiostacją, nie jest i nigdy nie była ona w posiadaniu aktywistów Greenpeace." - oświadcza Katarzyna Guzek, rzeczniczka kampanii Klimat i Energia.
Autor: ansa/mz / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: tvn24