Prokuratura we Wrocławiu wszczęła dochodzenie w sprawie znęcania się nad dziećmi w szkole podstawowej w Szczodrem (woj. dolnośląskie). Na jaw wyszły kolejne fakty dotyczące kontrowersyjnej nauczycielki. Z zeznań świadków wynika, że kobieta nie tylko zaklejała dzieciom usta i na nie krzyczała. Zabraniała im także korzystać z toalety, a zimą specjalnie otwierała w klasie okna.
Dochodzenie pod nadzorem prokuratury prowadzą dolnośląscy policjanci. Przesłuchali już kilkunastu świadków, w tym rodziców pokrzywdzonych dzieci oraz nauczycieli zatrudnionych w podstawówce.
- Zeznania świadków potwierdzają, że nagrana lekcja nie była odosobnionym przypadkiem. Oprócz zaklejania taśmą ust, nauczycielka nie pozwalała wychodzić dzieciom do toalety, przez co się moczyły. W dodatku otwierała zimą okna i kazała marznąć tym kilkulatkom - mówi Małgorzata Klaus z Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu.
Nie wiadomo ile jeszcze czasu potrwa dochodzenie. Przesłuchana ma zostać także sama nauczycielka.
Prokurator podkreśliła, że na razie śledztwo toczy się w sprawie o naruszenie art. 207 kodeksu karnego, a nie przeciw konkretnej osobie. - Dopiero po przesłuchaniu kolejnych osób prokurator zdecyduje, w jakim charakterze przesłucha nauczycielkę i czy np. rozszerzy postępowanie o kolejne osoby - zaznaczyła Klaus.
Dodała, że za znęcanie się grozi kara od trzech miesięcy do 5 lat więzienia.
Lekcja nagrana
Sprawa ujrzała światło dzienne, gdy jedna z matek ukryła w plecaku swojego synka dyktafon, który nagrał skandaliczną lekcję. - Zachowaniem mojego synka byłam zaniepokojona już od października. Cały czas zwracałam uwagę na różne sygnały. Na początku myślałam, że to wynik adaptacji w szkole, ale to do Franka nie było podobne - mówiła Dorota Łaba, mama 6-letniego Franka.
Nagranie ujawniło, co jest przyczyną strachu kilkuletnich dzieci przed szkołą. Rodzice uważają, że zachowanie nauczycielki odbiło się na zachowaniu ich pociech.
Potrzebne zmiany w systemie kształcenia nauczycieli?
O nagranym materiale matka Franka poinformowała dyrektorkę szkoły i policję. Wychowawczyni dzieci na razie jest zawieszona. Jej podopiecznymi ma zająć się psycholog.
Głos w sprawie wydarzeń w dolnośląskiej szkole zabrało Ministerstwo Edukacji Narodowej. - Takiego rodzaju zachowanie jest absolutnie niedopuszczalne - mówi Joanna Dębek, rzecznik prasowy MEN. I dodaje, że resort pozostaje w stałym kontakcie z kuratorium oświaty we Wrocławiu.
Minister edukacji Joanna Kluzik-Rostkowska, pytana w czwartek w Poznaniu o tę sprawę, podkreśliła, że jest ona "jednoznacznie skandaliczna". Poinformowała, że chce poznać skalę przypadków naruszenia godności dzieci w polskich szkołach.
Kluzik-Rostkowska powiedziała, że rozmawiała z minister nauki Leną Kolarską-Bobińską na temat zmian w systemie kształcenia nauczycieli, by rozpoczynali oni pracę lepiej przygotowani do zawodu.
Kuratorium sprawdza
W Szczodrem już pojawili się wizytatorzy z kuratorium, którzy mają sprawdzić wszystkie okoliczności zdarzenia i to, czy uczniowie zostali objęci odpowiednią opieką. - Sprawdzimy, czy mogło być tak, że dyrekcja placówki o wszystkim wiedziała, a nie reagowała - zapewniała Janina Jakubowska z dolnośląskiego kuratorium oświaty.
Postępowanie wyjaśniające wszczął również rzecznik dyscyplinarny kuratorium oświaty, a nauczycielkę mogą czekać różne konsekwencje: od nagany po wydalenie. Co się stanie, jeśli oskarżenia rodziców się potwierdzą? - Będzie to niedopuszczalne. Złożymy zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa - zapowiadała Jakubowska.
Autor: zuza / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24