Zgłoszenie o tym, że mieszkanka Siedlec nie ma dziecka, mimo że była w ciąży, wypłynęło do prokuratury już w maju zeszłego roku. Policjanci nie znaleźli wtedy ukrytych na strychu, zmumifikowanych zwłok noworodka. Szukali bez pomocy psów.
- Rok temu dostaliśmy zawiadomienie od jednej z pracownic Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej, że 30-letnia mieszkanka Siedlec była w ciąży, ale nie ma dziecka - mówi Jakub Przystupa z wrocławskiej prokuratury okręgowej.
- My widzieliśmy brzuch. Pytaliśmy jej, czy była w ciąży, a ona zaprzeczała cały czas - informuje z kolei Helena Masło, kierownik Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Oławie.
Biegły pracował od roku
Jak tłumaczy przedstawiciel prokuratury, jeszcze w maju powołano biegłego, który miał stwierdzić, czy rzeczywiście kobieta była w ciąży.
Ten jednak nie mógł jednoznacznie stwierdzić, czy kobieta kłamie, czy mówi prawdę.
Dwa przeszukania
Policjanci przeszukali jej mieszkanie, ale nie znaleźli wtedy niczego podejrzanego. - Szukali bez użycia psów - zaznacza Przystupa.
Wtedy pojawiła się hipoteza, że mogło dojść do nielegalnej adopcji, a dziecko znajduje się już za granicą. - Szukaliśmy go pod tym kątem. W czasie naszym prac pojawiła się jednak druga hipoteza, że dziecko może nie żyć - przekazuje Przystupa, ale nie chce podawać szczegółów.
Zdradza jednak, że właśnie wtedy zdecydowali po raz drugi przeszukać dom kobiety. Tym razem jednak z użyciem psów tropiących.
Kobiecie grozi dożywocie
Dlaczego dopiero po ponad roku prokuratura zdecydowała się wejść do domu ze specjalnie wyszkolonymi psami?
- Nie jest praktyką angażowanie takiego psa w każde przeszukanie. Zeznania świadków, w tym kobiety, wskazywały, że mogło dojść do wywiezienia dziecka za granicę - ucina Przystupa.
30-latka usłyszała już zarzut zabójstwa swojego dziecka. Kobieta przyznała się do winy. - Grozi jej teraz dożywocie - mówi Przystupa. CZYTAJ WIĘCEJ O TEJ SPRAWIE.
Autor: bieru/mz / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław