Komornik z Głogowa (woj. dolnośląskie) zabrał samochód, który nie należał do dłużnika. Ford stał na placu przy alei Wolności, przed zadłużonym warsztatem i czekał na wymianę opon. - Kolega tłumaczył, że doszło do pomyłki. Ale urzędnik twierdził, że w domniemaniu samochód jest w użytkowaniu dłużnika - mówi poszkodowany mężczyzna. Więcej na ten temat we wtorek w programie "Blisko Ludzi" w TTV.
- Poprosiłem kolegę, by pojechał z moim samochodem na wymianę opon. W międzyczasie pojawił się komornik, który miał ściągnąć długi od kogoś innego. Zamiast tego zajął mój samochód - mówi poszkodowany Wojciech Dobrzański. I dodaje, że jego kolega tłumaczył, że to nieporozumienie. - Mówił, że doszło do pomyłki. Ale urzędnik twierdził, że w domniemaniu samochód jest w użytkowaniu dłużnika - relacjonuje mężczyzna. Samochód trafił na lawetę.
Właściciel auta: nie mam nic wspólnego z dłużnikiem
Na miejsce przyjechała policja, którą wezwał na miejsce kolega właściciela samochodu, Piotr Sawicki. Mówił, że przed przyjazdem policji komornik zaczął go szarpać. - Bylem już spokojniejszy, bo myślałem, że sprawa się wyjaśni. Przedstawiłem dokumenty, ale funkcjonariusze powiedzieli, że nie jestem stroną, bo auto nie należy do mnie - opowiada Sawicki, który miał wyświadczyć swojemu znajomemu przysługę. Komornik miał nakaz sądowy więc, jak mówi mężczyzna, policjanci mogli tylko ochraniać egzekucję komorniczą.
- Ja nie mam długów, nie mam nic wspólnego z panem dłużnikiem. Nawet go nie znałem do tej chwili. Przypadek po prostu - mówi właściciel zabranego forda. I dodaje, że chciał wyjaśnić sprawę i odzyskać samochód. Jednak komornik miał kazać mu czekać na orzeczenie sądu.
Dobrzański powiedział, że w pierwszej chwili pomyślał, że kolega go wkręca. - To jest kabaret - powiedział. - Skoro udałem się do pana komornika, pokazałem mu pełną dokumentację samochodu i te wszystkie dokumenty, to moim zdaniem powinno być po temacie - dodał.
"Po prostu je sobie zabrał"
Co na działanie komornika dłużnik? - Dziesięć razy tłumaczyłem komornikowi, że auto nie jest moje. Ale on powiedział, że stoi przy moim warsztacie i jest domniemanie, że to auto należy do mnie. I po prostu je sobie zabrał - powiedział właściciel warsztatu, który długi miał.
O to, co się stało na placu przed warsztatami samochodowymi reporterka "Blisko Ludzi" TTV chciała zapytać komornika. Ten przekonywał, że nie ma sobie nic do zarzucenia. - Nie dostanie pani żadnych informacji. Ja wykonuję swoją pracę najlepiej jak potrafię - powiedział urzędnik z Głogowa. Po więcej informacji odesłał do Izby Komorniczej we Wrocławiu.
Kilka dni po zdarzeniu Sawicki dostał mandat za utrudnianie egzekucji komorniczej. - Dostałem list polecony od komornika o utrudnianiu czynności komorniczych. Wymierzył na mnie karę grzywny 500 zł - powiedział kolega właściciela samochodu.
Właściciel samochodu zgłosił możliwość popełnienia przestępstwa do miejscowej prokuratury. Chce domagać się zwrotu poniesionych kosztów.
We wtorek popołudniu pan Wojciech poinformował, że od komornika otrzymał pismo. - Auto będę mógł odebrać - przekazał reporterce TVN24.
Do egzekucji komorniczej doszło w Głogowie:
Autor: tam,mart/i / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław | D. Rudnicki