Miał przecięty rdzeń kręgowy, był sparaliżowany od pasa w dół, a rehabilitacja nie przynosiła efektów. W końcu zaryzykowano: pionierska operacja lekarzy z Wrocławia i specjalistów z Anglii pomogła panu Dariuszowi stanąć na nogi. Zabieg okrzyknięto "medycznym cudem". Dziś 40-latek chodzi przy pomocy balkonika i nie poddaje się. Ciężkiej rehabilitacji pana Dariusza przyglądał się reporter TVN24.
Polsko-bytyjski zespół lekarzy dokonał przełomu. Pierwszy raz w historii medycyny sparaliżowanemu mężczyźnie z przerwanym rdzeniem kręgowym udało się przywrócić czucie i kontrolę nad mięśniami. CZYTAJ WIĘCEJ NA TEN TEMAT.
Dzięki pionierskiej operacji przeprowadzonej przez wrocławskich lekarzy Dariusz Fidyka znalazł się w centrum zainteresowania światowych mediów, m.in. BBC. Dla wielu osób jego historia jest przykładem determinacji. Ale droga do sprawności jest jeszcze długa. Po miesiącach żmudnej rehabilitacji pojawiły się pierwsze efekty i chęć do dalszej pracy.
Zwątpienie, nadzieja i ciężka praca
- Wszystko powoli idzie do przodu. Na sali ćwiczeń spędzam osiem godzin dziennie, to dosyć wyczerpujące. Ale z miesiąca na miesiąc widać progres. Nie poddam się - mówi w rozmowie z TVN24 pan Dariusz.
Jednak jak przyznaje, nie zawsze miał w sobie tyle entuzjazmu. - Najgorzej było pół roku po operacji. Rehabilitacja była wyczerpująca, efekty prawie niewidoczne. Ale teraz ta nadzieja jest czymś stałym - dodaje z uśmiechem pacjent.
Wszystko dlatego, że po pół roku zaczęły się pojawiać objawy poprawy. Pan Dariusz dostał ogromną dawkę energii, która jak przekonuje, utrzymuje się do teraz. - Nie ma już załamań - wtrąca.
Finansowe wsparcie z Anglii
Pacjent przechodzi rehabilitację we wrocławskim ośrodku Akson, gdzie pod okiem specjalistów ćwiczy poruszanie nogami. - Siły są. Fizycznie jestem dobrze przygotowany. Nawet założyliśmy sobie z rehabilitantami taki plan, że w 2015 roku będę się starał chodzić przy pomocy chodzika z lekkim zaopatrzeniem. Teraz chodzę z balkonikiem, na siedząco potrafię kopnąć piłkę - tłumaczy Fidyka.
Kosztowną rehabilitację, jak i leczenie po operacji finansuje zagraniczna fundacja. - Mamy wsparcie z Anglii. Pomaga również stowarzyszenie Akson, w którym obecnie jesteśmy - dodaje.
Po ogłoszeniu efektów leczenia zmieniło się też życie Pawła Tabakowa, jednego z lekarzy, który przeprowadził pionierską operację. Coraz więcej pacjentów zgłasza się z nadzieją, że zaczną chodzić. - Dostaję tysiące maili dziennie. Na skrzynce pocztowej ustawiłem sobie automatyczną odpowiedź ze wskazówkami, do której fundacji pacjenci powinni się zgłaszać - przyznaje dr Tabakow.
Szukają pieniędzy na dalsze badania
Lekarz niestety studzi nastroje: - Nie jestem cudotwórcą. Tak ciężko, jak pracuje pan Dariusz, tak ciężko pracujemy i my. To była eksperymentalna operacja, ale mimo to nieprędko będziemy mogli ją powtórzyć.
Według dziennika "The Independent" polscy i brytyjscy chirurdzy chcą zdobyć kolejne 10 mln funtów, by dokonać następnych kilku podobnych zabiegów. Te mają potwierdzić, czy to dzięki nowatorskiej metodzie Dariusz Fidyka odzyskał czucie w nogach. Jeżeli tak się okaże, będzie to nadzieja dla milionów sparaliżowanych na całym świecie.
Pionierska operacja, przełom w medycynie
W 2010 roku 40-letni dziś Dariusz Fidyka padł ofiarą napaści nożownika, który kilkakrotnie dźgnął go m.in. w jeden z kręgów piersiowych, doprowadzając do całkowitego paraliżu. W czasie eksperymentalnej operacji zespół chirurgów pod przewodnictwem Pawła Tabakowa przeszczepił pacjentowi komórki nerwowe z układu węchowego. Pacjent powoli staje na nogi, a metoda może być nadzieją dla wszystkich sparaliżowanych.
Operacja polskich lekarzy została przeprowadzona dzięki pomocy naukowców z Wielkiej Brytanii, m.in. z UK Stem Cell Foundation i Nicholls Spinal Injury Foundation, którzy wsparli projekt finansowo i badawczo. Pomógł również brytyjski prekursor tego typu badań, profesor Geoffrey Raisman z londyńskiego uniwersytetu.
Autor: balu / Źródło: TVN 24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN