"Małą książkę o kupie" przyniosła do szkoły uczennica drugiej klasy jednej z wrocławskich podstawówek. O rodzajach i kolorach odchodów rozmawiała z koleżankami na przerwie. To nie spodobało się dyrekcji, która wystosowała apel do rodziców ws. książek kupowanych pociechom, bo ta o kupie na przykład "może naruszać godność dziecka". - Jak system wartości może być naruszony przez fakt, że ludzie wydalają? - pyta retorycznie psycholog.
Z małej edukacyjnej książeczki autorstwa Pernilli Stalfelt dzieci mogą dowiedzieć się m.in. jakie kształty (szyszka, śrubka, kiełbaska) i kolory (żółta, czarna, brązowa, czerwona po buraczkach) ma kał.
- Byłyśmy zszokowane. To niesmaczne - powiedziała w rozmowie z "Gazetą Wrocławską" Bogusława Milewska, wicedyrektorka szkoły podstawowej nr 68 we Wrocławiu.
Władze placówki postanowiły nie dopuścić, by podobne treści były omawiane na forum szkoły i na szkolnym korytarzu, wywiesiły więc kartkę z apelem do rodziców.
- W ocenie mojej i szkolnego psychologa to książka, której nie należy czytać publicznie. Dzieci są różne, w różnym wieku, z różną wrażliwością i są to tematy, które powinny być omawiane w domu, w serdecznej atmosferze, a niekoniecznie w szkole - wyjaśnia TVN24 Lucyna Dąbrowska-Ożóg, dyrektorka szkoły podstawowej nr 68 we Wrocławiu.
"Może naruszać godność dziecka"
Co nie podoba się dyrekcji w publikacji o kupie? - Może ona naruszać godność dziecka - tłumaczy pedagog, która zdecydowała o wystosowaniu apelu do rodziców. "Macie prawo kupować swoim dzieciom książki o treści zgodnej z własnym systemem wartości. Prosimy jednak o zwrócenie uwagi na wiek dziecka, jego potrzeby i wrażliwość" - czytamy w apelu.
Dalej władze szkoły podają przykład publikacji, które "mogą naruszać intymność i godność dziecka". Skąd pomysł na takie ogłoszenie skierowane do rodziców? - Obecnie każdy może pisać, każdy może założyć wydawnictwo. Ważne, by rodzice szanowali system wartości innych osób - podkreśla Dąbrowska-Ożóg.
"To fizjologia, żaden szok"
To, co spowodowało reakcję dyrekcji, nie oburza spotkanych przez ekipę TVN24 rodziców dzieci, które chodzą do podstawówki nr 68.
- Pracuję z dziećmi i dla mnie normalne jest to, że dzieciaki przychodzą i rozmawiają o takich sprawach. To fizjologia. To żaden szok - mówi mama jednego z uczniów podstawówki.
Psycholodzy: Nie jesteśmy wolni od przemiany materii
Podobnego zdania są psycholodzy. - Książka to pomysł na to, by oswajać tabu. Wszystko, co wypieramy, szkodzi nam. Nie możemy przejść przez życie z przeświadczeniem, że jesteśmy istotami wolnymi od przemiany materii - mówi dr hab. Mirosława Nowak-Dziemianowicz, psycholog z Dolnośląskiej Szkoły Wyższej. I zastanawia się, "jak system wartości może być naruszony przez fakt, że ludzie wydalają".
Seria "małych książek"
W serii "bez tabu" tej samej autorki opublikowano też m.in. "Małą książkę o śmierci", "Małą książkę o włosach" i "Małą książkę o strachach". Jak czytamy na stronie Wydawnictwa Czarna Owca, "książka zyskała w Szwecji wysoką pozycję wśród literatury dziecięcej i stała się dziecięcym bestsellerem".
Czy słusznie opisana książeczka oraz inne wyżej wymienione budzą emocje? Czytać je czy nie czytać dzieciom? Zapraszamy do dyskusji na forum.
Autor: tam/i / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław, Wydawnictwo CZARNA OWCA