- Nie mamy szczegółowych obliczeń, ale na oko wydaje mi się, że koszt naszej akcji ratunkowej to co najmniej 30 tys. zł - ocenia Grzegorz Chudzik z Bieszczadzkiej Grupy GOPR. Sprawie wycieczki, organizowanej przez wrocławską szkołę przetrwania, przygląda się teraz prokuratura.
W poniedziałek policja zatrzymała 22-letniego opiekuna grupy, która zgubiła się na bieszczadzkich szlakach w okolicach Bukowego Berda. Mężczyzna będzie przesłuchiwany w obecności prokuratora. Śledczy sprawdzą też całą dokumentację wycieczki, między innymi zgody rodziców na udział dzieci w wyprawie. Dopiero wtedy zadecydują czy w czasie felernej wyprawy wrocławscy licealiści zostali narażeni na niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia.
Dziwi brak wyobraźni
- Ratownicy GOPR przyznają, że dziwi ich brak wyobraźni organizatorów wycieczki - opowiada reporter TVN24 Marta Gordziewicz, która jest na miejscu w Ustrzykach Dolnych. - Warunki były w górach niezwykle trudne. Wbrew zapewnieniom opiekunów dzieci nie były z nimi w ciągłym kontakcie. Pozostawiono je samym sobie. I to one zadzwoniły po ratowników GOPR - dodaje.
W akcji ratowniczej uczestniczyło ok. 40 osób. Jak wstępnie oceniają przedstawiciele GOPR, ściągnięcie grupy w dolne partie gór mogło kosztować co najmniej 30 tys. zł. - Ratownicy wjeżdżali na skuterach, dopóki się dało. Dalej przebijali się przez śnieg - tłumaczył Grzegorz Chudzik z Bieszczadzkiej Grupy GOPR. Było to trudne, bo nad regionem przeszła burza śnieżna.
Dwie osoby w szpitalu
Z 10-osobowej grupy uczestników z Wrocławia w wieku 15-19 lat dwie osoby trafiły po akcji do szpitala. Reszta zeszła z gór o własnych siłach.
Bukowe Berdo (1311 m n.p.m.) w Bieszczadach jest bardzo trudne do zdobycia w zimie. Leży kilka kilometrów na wschód od Ustrzyk Górnych, blisko granicy z Ukrainą.
AKCJA GOPR. FILM ZE SZCZYTU:
Autor: bieru//kv / Źródło: TVN24 Wrocław