Miasto zaoferuje wsparcie osobom poszkodowanym w niedzielnej eksplozji budynku w Leicester w Wielkiej Brytanii, w którym znajdował się polski sklep - zapowiedział burmistrz Peter Soulsby. Polskie służby konsularne ustaliły, że wśród hospitalizowanych rannych nie ma Polaków. Trwa ustalanie tożsamości ofiar śmiertelnych.
Do eksplozji na Hinckley Road w Leicester doszło w niedzielę krótko po godzinie 19 czasu lokalnego (godzinie 20 czasu polskiego). Świadkowie informowali o "potężnym wybuchu" oraz gęstych kłębach dymu. W wyniku eksplozji dwupiętrowy budynek, w którym znajdował się sklep i mieszkanie, zawalił się.
Według informacji przekazanych późnym popołudniem w poniedziałek przez służby ratunkowe, zginęło co najmniej pięć osób, a kolejne pięć osób pozostaje w szpitalu. Jedna z nich w stanie krytycznym.
Polscy konsulowie ustalili, że żadna z hospitalizowanych osób nie jest obywatelem Polski. Konsulowie pozostają w kontakcie z lokalną policją i próbują ustalić tożsamość ofiar śmiertelnych, choć na tym etapie nie ma doniesień o zaginionych Polakach.
Burmistrz Leicester obiecał wsparcie dla ofiar eksplozji
Burmistrz Leicester Peter Soulsby powiedział, że jest "bardzo zasmucony i zaszokowany wydarzeniami ubiegłej nocy", ale zastrzegł, że "policja doszła do wniosku, że to był tragiczny wypadek, a nie coś, co jakkolwiek byłoby związane z terroryzmem".
Jak tłumaczył, "ratusz będzie bezpośrednio współpracował ze służbami ratunkowymi, (...) aby zapewnić, że wszyscy dotknięci tymi zdarzeniami mają opiekę, każdy z nich ma ciepłe miejsce, dach nad głową. (...) W ciągu kolejnych dni będziemy (...) chcieli zadbać o to, aby osoby poszkodowane, dotknięte tym zdarzeniem i te, które straciły dom, otrzymały wsparcie, które pozwoli im odbudować swoje życie" - tłumaczył.
Burmistrz podkreślił jednocześnie, że jest pod wrażeniem reakcji mieszkańców, chwaląc kilkunastotysięczną społeczność Polaków mieszkających w Leicester. - Jesteśmy bardzo dumni z tego, że Leicester jest jednym z najbardziej różnorodnych miast w Europie. (...) Mamy tutaj wiele osób, które stworzyły tu swój dom na przestrzeni wielu dekad - to nie jest tylko nowy fenomen, nowa generacja, ale wiele pokoleń, które odgrywają bardzo ważną rolę w każdym aspekcie życia naszego miasta - tłumaczył.
Jednocześnie Soulsby dodał, że jest "myślami ze wszystkimi poszkodowanymi", i zaznaczył, że zniszczony polski sklep "służył nie tylko polskiej, ale też szerszej społeczności - włącznie ze mną".
- Mam rodzinę, która mieszka w pobliżu, często odwiedzam tę okolicę i korzystałem z tego sklepu - dodał.
"Akcja ratunkowa w celu znalezienia kolejnych ofiar"
W oświadczeniu zamieszczonym w poniedziałek na Facebooku przez sieć, do której należał sklep zaznaczono, że żadna z pracujących w sklepie Polek nie ucierpiała w wyniku eksplozji, a przebywający na zmianie szef - Kurd legitymujący się brytyjskim paszportem - został jedynie lekko ranny i przebywa w szpitalu.
Lokal został otwarty pod koniec ubiegłego roku i nie należał do Polaków, ale miał polskojęzyczną obsługę.
Nie wiadomo, kto był w sklepie
Choć wcześniej informowano, że pożar na miejscu eksplozji został już ugaszony, okazało się, że jest inaczej. Pod ruinami budynku, w piwnicach, stwierdzono "kieszenie", w których wciąż szaleją płomienie. Do ich ugaszenia sprowadzony został ciężki sprzęt. Akcja ratunkowo-poszukiwawcza jest dodatkowo utrudniana przez niepewność co do stanu technicznego sąsiednich budynków po wybuchu.
W poniedziałek po południu w rozmowie z polskimi mediami, w tym PAP, Matthew Kane z lokalnej straży pożarnej potwierdził, że na miejscu wciąż trwa akcja poszukiwawcza. - Zakładamy, że pod gruzami budynku wciąż mogą znajdować się ludzie. Mogą tam być niewidoczne na pierwszy rzut oka szczeliny, mogą być tam ludzie chronieni przez zawalone części budynku - tłumaczył. - Mamy na miejscu zespoły ratunkowe, które wraz z wyszkolonymi psami metodycznie przeszukują gruzy, próbując znaleźć ofiary i zabezpieczając budynek - podkreślił.
Jak zaznaczył Kane, prawdopodobnie jeszcze w poniedziałek zakończą się działania ratunkowe i śledczy rozpoczną ustalanie przyczyn wybuchu. - Nie jesteśmy pewni, kto znajdował się w sklepie, który był otwarty. Wygląda na to, że nie przebywało tam wiele osób, ale musimy metodycznie przeszukać budynek, aby upewnić się, że zidentyfikowaliśmy wszystkich, nim zakończymy akcję poszukiwawczą - dodał.
Z kolei komisarz Shane O'Neill z policji hrabstwa Leicestershire zaapelował do "wszystkich członków społeczności, którzy są zaniepokojeni zaginięciem osoby, która mogła być w sklepie lub w mieszkaniu nad nim" o kontaktowanie się z policją.
BREAKING: Leicester \\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\'explosion\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\' – Police declare \\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\'major incident\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\' as huge fire breaks out https://t.co/SdFHzUlizX pic.twitter.com/FOqhG3gSCU
— Tolomeo (@TolomeoNews) February 25, 2018
"Wybuch gazu najbardziej prawdopodobnym powodem"
Policja w Leicester poprosiła o "niespekulowanie o okolicznościach towarzyszących incydentowi". Podkreślono równocześnie, że "na tym etapie nic nie wskazuje na to, że wybuch był związany z działalnością terrorystyczną".
Burmistrz miasta Peter Soulsby podkreślił jednak wcześniej, że "wciąż czekamy na ustalenie przyczyny eksplozji", ale zaznaczył, że "wybuch gazu jest najbardziej prawdopodobnym powodem" tragedii. - To sklep, który całkiem nieźle znam i kilka razy do niego wpadałem. Strasznie smutne jest to, że wśród ofiar śmiertelnych jest młody chłopiec - dodał.
This footage shows the aftermath of an apparent explosion in the Hinckley Road area of Leicester. Police have declared a ”major incident.” More information as we get it. pic.twitter.com/ghVIGEYjdk
— BBC East Midlands (@bbcemt) February 25, 2018
"Myślałem, że mój dom runie"
Dziennikarz BBC John Alexander podał, że służby ratunkowe zabezpieczyły około 60 domów w okolicy.
- Mieszkam około 80 metrów od miejsca, w którym to się stało. Poczułem wstrząs, który sprawiał wrażenie jakby wywołany trzęsieniem ziemi - opowiadał jeden ze świadków zdarzenia, dodając, że następnie usłyszał huk. - Myślałem, że mój dom runie - przyznawał mieszkaniec Leicester.
11 tysięcy Polaków
Według spisu powszechnego z 2011 roku w Leicester mieszka ok. 330 tys. osób, z czego - jak wynika z szacunków brytyjskiego biura statystycznego (ONS) z 2017 roku - ok. 11 tys. osób to obywatele Polski.
Wszystkie osoby poszukujące kontaktu z bliskimi, którzy mogli ucierpieć w wyniku eksplozji, proszone są o kontakt z lokalną policją pod numerem 101 lub z konsulatem generalnym RP w Manchesterze pod numerem telefonu alarmowego +44 7769 975719.
Autor: pk,lukl,mm//kg,now / Źródło: PAP, dailymail.co.uk, The Sun, TVN24