Zwracam się do wszystkich nauczycieli z prośbą, by byli przy swoich uczniach, dzieciach, by razem z nimi emocjonowali się tylko i wyłącznie tym, że trzeba jak najlepiej napisać egzamin - zaapelowała w piątek minister edukacji narodowej Anna Zalewska do zapowiadających strajk nauczycieli. - Postarajmy się, by nasze rozmowy nie dotyczyły dzieci - dodała.
- Drogie koleżanki, drodzy koledzy, dla miliona uczniów nadchodzi wyjątkowy czas, to najważniejsze dla nich egzaminy. Centralna Komisja Egzaminacyjna jest przygotowana do przeprowadzenia egzaminów, w szkołach powołano już zespoły nadzorujące - powiedziała minister na piątkowej konferencji prasowej.
"Jesteśmy cały czas w dialogu"
- Zwracam się do wszystkich nauczycieli z prośbą, by przy swoich uczniach, dzieciach byli, by razem z nimi emocjonowali się tylko i wyłącznie tym, że trzeba jak najlepiej napisać egzamin - zaapelowała Zalewska.
- Postarajmy się, by nasze rozmowy nie dotyczyły dzieci - dodała.
Minister edukacji narodowej podkreśliła jednocześnie, że "nauczyciele są ważni".
- Jesteśmy cały czas w dialogu, ale prosimy nauczycieli, abyśmy rozmawiali spokojnie, w miejscach do tego przeznaczonych, żebyśmy razem byli przede wszystkim przy uczniach - zapewniała. - Jesteśmy z nauczycielami, ale przede wszystkim jesteśmy z uczniami - zaznaczyła.
"Rozmawiamy od trzech lat ze związkami zawodowymi"
Minister wymieniała również, co jej resort robił w celu poprawienia sytuacji finansowej nauczycieli.
- Rozmawiamy od trzech lat ze związkami zawodowymi, dlatego już w 2017 roku jedyna grupa, która otrzymała waloryzację, to byli właśnie nauczyciele - wskazywała Zalewska.
- W 2017 roku zapowiedzieliśmy podwyżki. Trzy razy pięć. Trzy kroki. Usłyszeliśmy zgodę na takie rozwiązanie. Teraz konsekwentnie to realizujemy. Nie tylko realizujemy, ale po rozmowach ze związkami także przyśpieszyliśmy - przekonywała.
- Jednocześnie nie tylko przyśpieszyliśmy i zmieniliśmy rozwiązana dotyczące wzrostu minimalnego wynagrodzenia, ale również znaleźliśmy dodatkowe środki na to, aby każdy nauczyciel, który ma ocenę wyróżniającą, otrzymał odpowiednio: [nauczyciel - przyp. red.] kontraktowy - 200 złotych, mianowany - 400 złotych, dyplomowany - 500 złotych- kontynuowała minister edukacji narodowej.
Mówiła także, że "każda godzina zajęć dodatkowych z uczniami będzie płatna". - Nauczyciel stażysta otrzyma tysiąc złotych na start, co przy braku podatku PIT do 26. roku życia znakomicie poprawi sytuację nauczyciela - oceniła.
"Tego Polacy oczekiwali, tego oczekiwali uczniowie"
O sytuacji nauczycieli mówiła także wiceminister edukacji narodowej Marzena Machałek. - Przywracamy prestiż zawodu nauczyciela, odbudowujemy czteroletnie liceum ogólnokształcące, czyli kształcenie ogólne, ale też odbudowujemy kształcenie zawodowe - powiedziała. Oceniła, że "to są ogromne operacje logistyczno-organizacyjne". - Tego Polacy oczekiwali, tego oczekiwali uczniowie - przekonywała.
Przyznała, że zarobki nauczycieli "nie są wystarczające, że to nie jest to, czego nauczyciele oczekują". - Wiemy, że trzeba nad tym pracować, wiemy, że ten plan podwyżek będzie przygotowywany - stwierdziła Machałek.
Zapewniła, że "dialog ze związkami zawodowymi trwa". Zapowiedziała, że w najbliższy poniedziałek, 25 marca, odbędzie spotkanie Prezydium Rady Dialogu Społecznego z udziałem minister Anny Zalewskiej. - Mam głębokie przekonanie, że przy ostudzeniu emocji dojdziemy do porozumienia - stwierdziła.
PO chce dymisji minister Zalewskiej
Do słów Zalewskiej odnieśli się posłowie opozycji.
Była minister edukacji w rządzie PO-PSL Krystyna Szumilas powiedziała, że "pan premier po dzisiejszej konferencji powinien natychmiast zdymisjonować panią minister Zalewską i usiąść do rozmów z nauczycielami'.
- Proponowanie PIT-u do 26. roku życia jest kolejną kpiną z zawodu nauczyciela, jest deprecjonowaniem zawodu nauczyciela - oceniła, odnosząc się do jednej z obietnic PiS, która zakłada zwolnienie z płacenia podatku PIT osoby do 26. roku życia.
Jak podkreślała Szumilas, "pani minister nie zaproponowała żadnego nowego rozwiązania, powtarza te same argumenty jak zadarta płyta, nie odpowiada na pytania dziennikarzy, nie ma odwagi zderzyć się z rzeczywistością, jaka jest w polskich szkołach".
Oceniła jednocześnie, że zachowanie szefowej MEN "powoduje, że nauczyciele są coraz bardziej zdeterminowani, aby ten strajk się odbył".
- Pani minister sama narobiła chaosu, sama skrzywdziła uczniów w polskiej szkole, a teraz chce tę winę za chaos w edukacji zrzucić na nauczycieli - kontynuowała. - W ten sposób nie rozwiązuje się konfliktów, w ten sposób prowadzi się do katastrofy edukacyjnej - stwierdziła Szumilas.
Poinformowała też, że posłowie opozycji zwołują w trybie artykułu 152. regulaminu Sejmu posiedzenie komisji edukacji nauki i młodzieży, po to aby minister wytłumaczyła się ze swoich poczynań i zaniechań działania. - A tak naprawdę chcielibyśmy, aby to pan premier odpowiedział na pytania nauczycieli, siadł do rozmów i zaczął rozwiązywać konflikt - powiedziała była minister edukacji narodowej.
"Przemysł pogardy PiS-u wobec nauczycieli"
Mariusz Witczak z PO ocenił, że "przemysł pogardy PiS-u wobec nauczycieli zaczął się od wypowiedzi ministra Krzysztofa Szczerskiego". Nawiązał do wypowiedzi szefa gabinetu prezydenta z 3 marca, że " "nauczyciele nie mają obowiązku życia w celibacie, w związku z powyższym także transfery, które są dzisiaj dokonywane dla polskich rodzin, na przykład 500 plus, też dotyczą nauczycieli". Szczerski przeprosił za te słowa.
- To jest absolutnie ucieczka od odpowiedzialności za rozwiązanie bardzo poważnego problemu godnych płac w sektorze edukacyjnym - mówił. Szefowa Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer zwróciła uwagę na słowa minister Zalewskiej, że początkujący nauczyciele będą mieli lepszą sytuację "na start", bo osoby do 26. roku życia - według zapowiedzi PiS - mają być zwolnione z płacenia podatku PIT. - Chcę przypomnieć, że nauczyciele to są ludzie na ogół bardzo dobrze wykształceni i mogą się zwyczajnie nie wyrobić, aby skorzystać ze zwolnienia z podatku. Ta obietnica oddziałuje głównie na osoby bez wyższego wykształcenia, które idą do pracy bezpośrednio po szkole średniej lub podstawowej - oceniła.
"Gra troszeczkę na emocjach"
Wypowiedź minister Zalewskiej o dialogu ministerstwa ze związkami zawodowymi komentowała także Monik Ćwiklińska, nauczycielka, która znajduje się w grupie członków oświatowej Solidarności prowadzącej strajk w małopolskim kuratorium oświaty. Jak oceniła, "to niestety nie są rozmowy".
- Mamy do czynienia niestety z wysłuchiwaniem monologu, ciągle słyszymy właściwie jak zdarta płyta tych samych słów, (...) i kończy się to apelem pani minister o to, żeby nauczyciele nie strajkowali - tłumaczyła Ćwiklińska. Jak stwierdziła, "jest to taka gra troszeczkę na emocjach".
Odnosząc się do przedstawianych przez minister Zalewską informacji o podwyżkach dla nauczycieli, Ćwiklińska oceniła, że "nie o ilość tu chodzi, ale o jakość". Wskazywała, że "większość postulatów być może jest spełnianych, ale nie są spełnione te najważniejsze". Jak dodała, to są "miliardy wpompowane w edukację, których nauczyciel nie powąchał, mówiąc brzydko".
Tłumaczyła, że oprócz postulatów płacowych nauczyciele chcą, "żeby w ogóle zmienić system wynagradzania nauczycieli, żeby on był powiązany z dochodem narodowym brutto, dochodem w gospodarce narodowej".
Zapowiadany strajk nauczycieli
Od 5 marca trwa referendum strajkowe zorganizowane przez Związek Nauczycielstwa Polskiego w ramach prowadzonego sporu zbiorowego. Potrwa do 25 marca. Odbywa się we wszystkich szkołach i placówkach, z którymi w ramach sporu zbiorowego zakończono etap mediacji, nie osiągając porozumienia co do żądania podwyższenia wynagrodzeń zasadniczych o tysiąc złotych.
Jeśli taka będzie - wyrażona w referendum - wola większości, strajk ma się rozpocząć 8 kwietnia. Oznacza to, że jego termin może się zbiec z zaplanowanymi na kwiecień egzaminami zewnętrznymi: 10, 11 i 12 kwietnia ma się odbyć egzamin gimnazjalny, a 15, 16 i 17 kwietnia - egzamin ósmoklasistów. Matury mają się rozpocząć 6 maja.
We wtorek w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 i tvn24.pl prezes ZNP Sławomir Broniarz powiedział, że jeśli nic się nie wydarzy, to ma nadzieję, że do strajku przystąpi 85 do 90 proc. szkół. Dodał, że w strajku może uczestniczyć około 80-90 proc. nauczycieli.
W środę wieczorem premier Mateusz Morawiecki spotkał się z prezydentem Andrzejem Dudą w sprawie postulatów nauczycieli, którzy domagają się 1000 złotych podwyżki. Wcześniej był w siedzibie Prawa i Sprawiedliwości. Niewykluczone, że rozmawiał o tym również z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim.
Autor: mjz//now / Źródło: tvn24