Stanisław Piotrowicz ma przeprosić pierwszą prezes Sądu Najwyższego Małgorzatę Gersdorf i sędziego SN Krzysztofa Rączkę za naruszenie ich dóbr osobistych - orzekł w czwartek warszawski sąd okręgowy. Chodzi o wypowiedź byłego już posła PiS o "sędziach, którzy są zwykłymi złodziejami". - Odbieram to jednoznacznie jako odwet za to, że jestem twarzą reformy wymiaru sprawiedliwości - oświadczył Piotrowicz, komentując decyzję sądu.
Wyrok jest nieprawomocny, były poseł i obecny sędzia Trybunału Konstytucyjnego zapowiedział złożenie odwołania.
Zgodnie z decyzją sądu Stanisław Piotrowicz ma w ciągu 14 dni od uprawomocnienia się wyroku złożyć "oświadczenie na antenie stacji telewizyjnej TVN bezpośrednio po emisji głównego wydania 'Faktów' o godzinie 19".
"Oświadczenie powinno być odczytane przez zawodowego lektora"
Ma ono mieć następującą treść: "Przepraszam pierwszą prezes Sądu Najwyższego panią profesor Małgorzatę Gersdorf oraz sędziego Sądu Najwyższego pana profesora Krzysztofa Rączkę za to, że w dniu 27 sierpnia 2018 roku obraziłem ich, nazywając sędziów zwykłymi złodziejami, którzy nie powinni orzekać dalej. Stanisław Piotrowicz".
- Oświadczenie powinno być odczytane przez zawodowego lektora w sposób wyraźny i zrozumiały dla odbiorców bez jakiegokolwiek podkładu dźwiękowego, a na ekranie winny być w tym czasie widoczne wyraźne napisy z przeprosinami w kolorze czarnym na białym tle - powiedziała sędzia Agnieszka Rafałko.
- Na wypadek niewykonania orzeczenia [sąd - przyp. red.] upoważnia powodów Małgorzatę Gersdorf i Krzysztofa Rączkę do opublikowania przeprosin (...) na koszt pozwanego Stanisława Piotrowicza - przekazała.
Piotrowicz musi też wpłacić 20 tysięcy złotych zadośćuczynienia na rzecz Stowarzyszenia SOS Wioski Dziecięce.
- Wypowiedź Stanisława Piotrowicza naruszyła dobra osobiste powodów w postaci ich dobrego imienia i czci - dodała w uzasadnieniu wyroku sędzia.
Orzeczenie zapadło w czwartek w procesie cywilnym, który sędziowie Sądu Najwyższemu wytoczyli byłemu posłowi PiS, obecnie sędziemu Trybunału Konstytucyjnego Stanisławowi Piotrowiczowi w związku z jego słowami o "sędziach, którzy są zwykłymi złodziejami".
Gersdorf i Piotrowicz byli nieobecni podczas ogłoszenia orzeczenia.
"Sąd uznał roszczenie w tym zakresie za bezzasadne"
Agnieszka Rafałko tłumaczyła też, dlaczego sąd nie nakazał publikacji przeprosin w innych mediach, czego domagali się Gersdorf i Rączka.
- Powodowie nie wykazali - pomimo w ocenie sądu istniejącej możliwości w tym zakresie - które stacje telewizyjne wyemitowały wypowiedź pozwanego i w których publikacjach prasowych została ona zaprezentowana. Z materiału dowodowego w postaci nagrania wypowiedzi świadka Wiesława Johanna wynika niewątpliwie, że tematem zajmowała się stacja TVN - wyjaśniała sędzia.
- Mając na uwadze fakt, że powodowie nie wykazali, że publikacja wypowiedzi Stanisława Piotrowicza miała miejsce w TVP1 oraz publikacjach prasowych wymienionych w żądaniu pozwu, sąd uznał roszczenie w tym zakresie za bezzasadne - dodała.
Uzasadnienie "jasne, klarowne, przekonujące"
Rączka powiedział dziennikarzom, że wyrok jest "satysfakcjonujący". - W szczególności, będące częścią tego wyroku uzasadnienie sądu, które jest jasne, klarowne, przekonujące, mające oparcie w porządku prawnym i dotychczasowym orzecznictwie - dodał sędzia Sądu Najwyższego.
Na pytanie, czy nie żałuje, że na sali rozpraw nie stawił się Piotrowicz, odpowiedział: - Nie tęsknię za obecnością pana Piotrowicza, za jego twarzą, za jego głosem, za jego opiniami dogłębnie intelektualnymi.
Pytany, czy orzeczenie wpływa na postrzeganie i wiarygodność Trybunału Konstytucyjnego, Rączka odpowiedział, że "jaki on jest, wszyscy mogą sobie ocenić na podstawie pracy Trybunału, składu Trybunału".
Piotrowicz: to odwet za to, że jestem twarzą reformy wymiaru sprawiedliwości
Piotrowicz w rozmowie z Polską Agencją Prasową powiedział, że odbiera wyrok sądu jako odwet.
- Jeżeli zapadło takie orzeczenie, to znaczy, że fakty nie miały znaczenia i prawo też nie miało większego znaczenia. Odbieram to jednoznacznie jako odwet za to, że jestem twarzą reformy wymiaru sprawiedliwości - oświadczył Piotrowicz. Poinformował, że złoży odwołanie od czwartkowego wyroku sądu okręgowego.
Były poseł zaznaczył też, że w wypowiedzi będącej podstawą pozwu nie wymienił żadnego nazwiska. - Moja wypowiedź dotyczyła bardzo wąskiej grupy sędziów, których w mediach ukazywano jako tych, którzy dopuścili się przestępstw i oni w dalszym ciągu nie doczekali się odpowiedzialności dyscyplinarnej i oni orzekają. Uważam, że to zdanie nie jest i nie byłoby dla nikogo obraźliwe - podkreślił.
Według Piotrowicza, sędziowie, którzy wnieśli przeciwko niemu pozew, nie mieli legitymacji procesowej, ponieważ ani ich nazwiska, ani Sąd Najwyższy nie zostały wymienione w spornej wypowiedzi.
Zaznaczył, że zawartość merytoryczna jego wypowiedzi nie była obraźliwa dla Małgorzaty Gersdorf i Krzysztofa Rączki ponieważ - jak przekonywał - nie dotyczyła ich.
Podkreślił też, że podczas posiedzenia KRS, na którym padły sporne słowa, występował jako przedstawiciel Sejmu. Zaznaczył, że sąd zignorował podnoszoną przez niego kwestię immunitetu poselskiego.
Słowa Piotrowicza o sędziach
W tej sprawie chodziło o wypowiedź byłego posła Prawa i Sprawiedliwości, obecnie sędziego Trybunału Konstytucyjnego, z końca sierpnia 2018 roku. Podczas obrad nowej Krajowej Rady Sądownictwa, na których Rada miała zarekomendować kandydatów na sędziów Sądu Najwyższego, miał miejsce protest demonstrantów reprezentujących ruch Obywatele RP. Piotrowicz odnosząc się wówczas do manifestacji, powiedział dziennikarzom, że nie może być takiej sytuacji, by garstka niezadowolonych z utraty przywilejów blokowała prace organu konstytucyjnego.
Dopytywany o jakie przywileje chodzi, odpowiedział, że chodzi także o to, żeby "sędziowie, którzy są zwykłymi złodziejami, nie orzekali dalej".
Słowa Piotrowicza wzbudziły oburzenie i sprzeciw części środowiska sędziowskiego. W związku z wypowiedzią byłego posła pierwsza prezes SN Małgorzata Gersdorf i sędzia SN Stanisław Rączka złożyli pozew cywilny o ochronę dóbr osobistych. Sędziowie domagali się od Piotrowicza przeprosin w mediach oraz wpłaty 50 tysięcy złotych zadośćuczynienia na rzecz Stowarzyszenia SOS Wioski Dziecięce.
Rozprawa w tym procesie odbyła się przed Sądem Okręgowym w Warszawie 2 grudnia ubiegłego roku. Zeznania składali wówczas Małgorzata Gersdorf i Krzysztof Rączka oraz w charakterze świadka wiceprzewodniczący KRS sędzia Wiesław Johann. Stanisław Piotrowicz nie przybył do sądu.
Autor: js, ads//now / Źródło: TVN24, PAP