Nauczyciele powinni w Polsce dobrze zarabiać. Powinni zarabiać godne pieniądze. Wypełniają bardzo ważną misję - podkreślił we wtorek prezydent Andrzej Duda. Dodał jednak, że obawia się, iż "nie da się w szybkim tempie, krótkim terminie podnieść wynagrodzenia od razu o tysiąc złotych".
Podczas spotkania z mieszkańcami Wolsztyna (woj. wielkopolskie) prezydent Andrzej Duda podkreślił, że "sytuacja nauczycieli nie jest łatwa, a oczekiwania, z którymi nauczyciele występują dzisiaj, są oczekiwaniami uzasadnionymi".
- Nauczyciele powinni w Polsce dobrze zarabiać. Powinni zarabiać godne pieniądze. Wypełniają bardzo ważną misję. Wszyscy pamiętamy tę maksymę, którą w Polsce powtarzamy od stuleci, że 'takie będziemy mieli Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie'. Taka jest prawda, dlatego nauczycielom za ich pracę, a właściwie służbę, należy się godne wynagrodzenie - podkreślił Duda.
Prezydent jednocześnie zaapelował do wszystkich środowisk o kompromis w negocjacjach, bo jak zaznaczył, nie wszystkie żądania można od razu zrealizować.
- Obawiam się, że nie da się w szybkim tempie, krótkim terminie podnieść wynagrodzenia od razu o tysiąc złotych. Obawiam się, że ten postulat ma charakter, niestety, bardzo mocno polityczny i populistyczny, ale wierzę w to, że w perspektywie da się je podnieść w rozsądny sposób w rozsądnym terminie. To musi być proces i my musimy do tego procesu dojść - stwierdził.
- Mam nadzieję, że w tej sprawie uda się uzyskać porozumienie tak, aby nauczyciele osiągnęli swój cel, a jednocześnie młodzież i dzieci w żaden sposób nie zostali poszkodowani. To jest też moja prośba do nauczycieli jako rodzica, choć moja córka kończy już studia, ale też przeżywałem jej egzaminy, maturę i wszystko co było dla niej ważne - dodał.
Duda zapewnił, że w tej sprawie chce też spotkać się z premierem Morawieckim.
Broniarz: w większości szkół ponad 90 procent poparcia dla strajku
Wcześniej we wtorek szef Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz poinformował, że ZNP "wystosował apel do wszystkich nauczycieli i pracowników niebędących nauczycielami, którzy pracują w szkołach, o włączenie się i uczestniczenie w strajku".
- Nie wskazujemy tu na jakąkolwiek organizację i nie próbujemy dzielić nauczycieli na tych z ZNP i innych organizacji związkowych. Apelujemy do wszystkich nauczycieli, bez względu na przynależność - stwierdził Broniarz.
Dodał, że apel o poparcie kieruje także do tych nauczycieli, którzy nie weszli w procedury strajkowe. - Prosimy o wsparcie naszej akcji protestacyjnej dlatego, że mamy jeden cel, wspólny cel: poprawę sytuacji materialnej nauczycieli - podkreślił.
Sławomir Broniarz odniósł się do słów minister edukacji narodowej Anny Zalewskiej o niewielkim zaangażowaniu nauczycieli w protest. - W zasadzie w każdej gminie, w każdym powiecie, w każdej jednostce organizacyjnej na terenie naszego kraju doszło do wszczęcia sporu zbiorowego. Dzisiaj w połowie tej akcji referendalnej możemy powiedzieć o wysokim poparciu akcji strajkowej - powiedział Broniarz. Zaznaczył, że najniższy wskaźnik to 72 procent poparcia dla akcji strajkowej w jednej ze szkół na Śląsku. Według Broniarza w większości szkół skala poparcia sięga 90-100 procent.
Szef ZNP: żadnego szantażu ani żadnej groźby nie artykułowałem
Broniarz skomentował apel premiera Mateusza Morawieckiego, który wzywał w poniedziałek związki zawodowe do "ostudzenia emocji". Szef rządu oceniał, że "nie powinno dochodzić do takiego szantażu moralnego, na jaki pozwolił sobie przewodniczący Broniarz". Tak zareagował na słowa szefa ZNP o "potężnym orężu w rękach nauczycieli", jakim są promocje do kolejnych klas i typów szkół.
- Ja ten apel przyjmuję, ale też liczę na to, że pan premier i akolici również się do tego apelu dostosują - powiedział Broniarz.
- Żadnego szantażu ani żadnej groźby wobec kogokolwiek nie artykułowałem, zwracałem natomiast uwagę na te możliwości, które są przypisane w Prawie oświatowym - dodał.
Broniarz zapewnił, że ZNP zależy wyłącznie na dobru edukacji, a organizowana przez związek akcja protestacyjna nie ma barw politycznych. - Nie damy sobie przypiąć łatki politykierów - powiedział.
- Dobro polskiej edukacji, jakkolwiek patetycznie by to nie brzmiało, leży nam naprawdę na sercu - powtórzył szef ZNP.
Premier: będziemy robili wszystko, żeby egzaminy się odbyły
Premier Morawiecki został zapytany podczas wtorkowej konferencji prasowej w Rybiu pod Warszawą, czy zamierza spotkać się z protestującymi nauczycielami. - Mam nadzieję, że się jakoś porozumiemy, ciągle mam taką nadzieję - odparł. Morawiecki przekonywał, że za poprzednich rządów prezes ZNP Sławomir Broniarz "nic nie robił, żeby rządzących skłonić wówczas do jakichkolwiek podwyżek". - Wtedy w roku 2013, 2014, 2015 w budżecie planowanym przez naszych poprzedników, PO-PSL, nie znalazła się ani odrobina pieniędzy na podwyżki dla pracowników - stwierdził. - Chcę zapewnić, że będziemy robili wszystko, żeby egzaminy się odbyły (...), żeby dzieci na wakacje pojechały ze spokojną głową - oświadczył premier. Poprosił nauczycieli, aby byli "dostępni" w czasie egzaminów.
Zaznaczył, że rząd będzie przygotowywał również "rozwiązania rezerwowe", iżby w razie protestów "nie ucierpiały dzieci i młodzież". - To jest dla mnie najważniejsze - zapewnił Morawiecki.
MEN: przyśpieszyliśmy wdrażanie podwyżek
Ministerstwo Edukacji Narodowej wydało we wtorek komunikat, w którym przekonuje, że "sukcesywnie zwiększa nakłady na oświatę".
"W latach 2016-2019 subwencja oświatowa wzrosła o 5,5 mld złotych" - napisano.
"Odpowiadając na postulaty strony związkowej, przyspieszyliśmy również wdrażanie kolejnej transzy podwyżek. Od września 2019 r. wynagrodzenia pedagogów wzrosną o kolejne 5 proc. Podsumowując, w ciągu 17 miesięcy pensja nauczycieli będzie wyższa o 16,1 proc. w stosunku do obowiązującej jeszcze 31 marca 2018 roku" - takie wyliczenia przedstawiło MEN.
Nauczyciele decydują o strajku
Od 5 marca trwa referendum strajkowe zorganizowane przez ZNP w ramach prowadzonego sporu zbiorowego. Potrwa do 25 marca. Odbywa się we wszystkich szkołach i placówkach, z którymi w ramach sporu zbiorowego zakończono etap mediacji, nie osiągając porozumienia co do żądania podwyższenia wynagrodzeń zasadniczych o tysiąc złotych.
Jeśli taka będzie wola większości pracowników oświaty, wyrażona w referendum, strajk ma się rozpocząć 8 kwietnia.
Oznacza to, że jego termin może się zbiec z zaplanowanymi na kwiecień egzaminami zewnętrznymi: 10, 11 i 12 kwietnia ma się odbyć egzamin gimnazjalny, a 15, 16 i 17 kwietnia - egzamin ósmoklasistów. 6 maja mają się rozpocząć matury.
Autor: ads, mjz//rzw//kwoj / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Paweł Jaskółka