Przeżywał zawód miłosny, miał prosić o śmierć. Zastrzelił go kolega

Podejrzany w trakcie zdarzenia znajdował się pod wpływem alkoholu
Przeżywał zawód miłosny, prosił o śmierć. Kolega, który go zastrzelił żałuje
Źródło: TVN 24

W miejscowości Lipiny koło Hajnówki 41-letni mężczyzna zginął z rąk kolegi, od strzału z broni palnej. Jak relacjonuje prokurator, zastrzelony przeżywał zawód miłosny i miał prosić, aby go zabito.

Do tragedii doszło podczas libacji alkoholowej w domu zmarłego.

W związku z zabójstwem zatrzymano sześciu mężczyzn - mieszkańców Hajnówki i okolicznych miejscowości. Żaden z nich nie miał pozwolenia na posiadanie broni.

Zawód miłosny i prośba o śmierć

W środę prokuratura rejonowa w Hajnówce przedstawiła 35-letniemu Karolowi K. zarzut popełnienia zabójstwa. - Podejrzany przyznał się do popełnienia tego czynu, złożył obszerne wyjaśnienia. Z treści wyjaśnień, ale również zebranego materiału dowodowego wynika, iż pokrzywdzony od ponad roku przeżywał zawód miłosny. Z tego powodu cierpiał i myślał o samobójstwie, ale nie był w stanie tego dokonać. Dlatego też mówił wielokrotnie, między innymi do podejrzanego, aby ulżył jego cierpieniu - powiedział Jan Andrejczuk, prokurator rejonowy w Hajnówce.30 października 2017 roku 41-latek spotkał sie z kolegami we własnym mieszkaniu. Według ustaleń śledczych, znowu miał zacząć mówić, aby mu "ktoś pomógł odejść z tego świata". Potem - relacjonował prokurator - wyjął karabin mauser z czasów II wojny światowej, który miał od dziadków i naładował go. Miał go następnie podać Karolowi K., prosząc, aby "ulżył jego cierpieniu i aby strzał był na tyle skuteczny, żeby nie musiał znaleźć się w szpitalu".- Podejrzany zapytał ponownie pokrzywdzonego, czy chce, aby jego prośba została spełniona, a kiedy usłyszał potwierdzenie, to z odległości dwóch do trzech metrów oddał strzał w kierunku głowy pokrzywdzonego. Pokrzywdzony w wyniku odniesionych obrażeń głowy zmarł na miejscu zdarzenia - taki przebieg zdarzeń przedstawił prokurator Andrejczuk.

Żałuje swojego czynu

Świadkowie opisali przebieg feralnego dnia tak samo, jak podejrzany.

Podejrzany w trakcie zdarzenia znajdował się pod wpływem alkoholu. W chwili zatrzymania miał 2,5 promila w wydychanym powietrzu. Był wcześniej karany za przestępstwo kierowania samochodem pod wpływem alkoholu. Z pokrzywdzonym znał się od wielu lat i pozostawali w bliskich, przyjacielskich stosunkach. W czasie przesłuchania powiedział, że żałuje swojego zachowania i nie potrafi wyjaśnić, czemu tak postąpił.

Jeszcze w środę ma być złożony wniosek do sądu o tymczasowe aresztowanie 35-latka na trzy miesiące. Mężczyźnie grozi dożywocie.

Autor: mart//rzw / Źródło: TVN 24

Czytaj także: