Przepis nowelizacji ustawy o IPN jest całkowicie błędnie interpretowany. Ci, którzy nas w tej chwili atakują, po prostu fałszują historię w sposób niebywale wręcz drastyczny - powiedział w radiowej Jedynce prezes PiS Jarosław Kaczyński, odnosząc się do uchwalonej przez parlament ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej.
Prezes PiS był pytany, jak ocenia sytuację powstałą w związku z nowelizacją ustawy o IPN. - Z całą pewnością jest sytuacją wymagającą bardzo głębokiej analizy. Trzeba przede wszystkie zrozumieć, co tutaj się stało. Nam odmówiono prawa do obrony własnej godności, godności narodu, któremu się w sposób niebywale wręcz skandaliczny przypisuje winy innego narodu, to znaczy narodu niemieckiego - powiedział Kaczyński.
"Zamiana ról"
Zaznaczył, że "nastąpiła zamiana ról i to w sytuacji, kiedy Polacy - obywatele polscy, a więc także obywatele narodowości żydowskiej - byli przecież pierwszą ofiarą najazdu". - Byli pierwszą ofiarą nie dlatego, że musieli być tylko, dlatego że pierwsi postanowili się przeciwstawić zbrojnie niemieckiemu hitleryzmowi - podkreślił prezes PiS. Jak mówił, wymordowano obywateli polskich narodowości żydowskiej, czy pochodzenia żydowskiego, ale "to są także co najmniej trzy miliony Polaków, ludzi polskiego pochodzenia, etnicznych Polaków".
My nie mamy żadnej przyszłości, jeżeli będziemy narodem oskarżanym o Holokaust Jarosław Kaczyński
- Mamy tutaj do czynienia z sytuacją, w której można by tu użyć takiego porównania: bandyci napadli na dom, w którym są dwie rodziny, jedną wymordowali prawie w całości, a drugą tylko w części, resztę pobili, obrabowali i upokorzyli, a później się okazuje, że to ta druga rodzina, ta nie do końca wymordowana była winna, a nie bandyci - mówił lider PiS.
Podkreślił, że "tak to wygląda dzisiaj" i "to jest sytuacja, z którą naprawdę trudno się pogodzić". Zaznaczył, że "nie należy wyciągać wniosków zbyt szybko, ale taka głęboka analiza naszej polityki w różnych aspektach jest potrzebna".
Ponad dwadzieścia lat "polityki wstydu"
- To, co widać już w tej chwili tak z całą pewnością, to te dwadzieścia parę lat polityki wstydu, pedagogiki wstydu, z którą łączył się zupełny brak tworzenia mechanizmów obronnych, jeśli chodzi o naszą godność, o to wszystko, co w świecie mówi się o Polakach, przynosi dzisiaj fatalne efekty - powiedział prezes PiS. Podkreślił, że "tutaj musi nastąpić zmiana". - My tę zmianę, można powiedzieć, konstruujemy, chociaż to bardzo trudno idzie z powodu różnych oporów. Nie będę ich w tej chwili opisywał, ale te opory są naprawdę bardzo, bardzo poważne - powiedział Kaczyński. Jak mówił, "wielu ludzi, skądinąd z całą pewnością mających dobra wolę, nie rozumie tego, o co tutaj w gruncie rzeczy chodzi".
Mówię z bólem, z przykrością, z poczuciem wstydu, ale takie rzeczy się zdarzały. Nigdy żeśmy im nie przeczyli Jarosław Kaczyński
"Na to wszystko nie możemy się zgodzić"
Kaczyński podkreślił, że "z drugiej strony trzeba też rozmawiać z naszymi sojusznikami w ten sposób, żeby oni rozumieli, że my jednak nie mamy zamiaru wyrzekać się naszej godności".
- Jednocześnie zdajemy sobie sprawę, że za tą zgodą na to wyrzeczenie się, idą być może, tutaj nie mam pewności, ale być może idą kolejne żądania zupełnie innej natury i że my na to po prostu, na to wszystko, zgodzić się żadnym wypadku nie możemy - podkreślił Kaczyński.
Przepis "całkowicie błędnie interpretowany"
Prezes PiS stwierdził, że mamy do czynienia z sytuacją, w której przepis, który stał się przedmiotem sporu jest "całkowicie błędnie interpretowany". - My w żadnym wypadku nie twierdzimy, że nie było Polaków, którzy mordowali Żydów, bo byli tacy Polacy. Ta ochrona narodu dotyczy ochrony narodu jako całości - wskazał.
Jeżeli mowa o odpowiedzialności jakiegoś narodu, to jest to naród niemiecki, który entuzjastycznie popierał Hitlera i popierał go do końca, także kiedy było to już całkowicie nieracjonalne z punktu widzenia niemieckiego imperialisty Jarosław Kaczyński
- Mówię z bólem, z przykrością, z poczuciem wstydu, ale takie rzeczy się zdarzały. Nigdy żeśmy im nie przeczyli - zaznaczył.
Czym innym jest jednak - podkreślił prezes PiS - przyznawanie się do tego rodzaju spraw, a czym innym twierdzenie, że "naród polski za to odpowiada". - Gdyby istniało państwo polskie, to do takich rzeczy by z całą pewnością nie dochodziło - powiedział lider PiS.
Kaczyński mówił ponadto, że zniszczenie przez dwa totalitaryzmy "niemiecki i sowiecki, rosyjski w istocie, polskiego państwa, doprowadziło do tego, że na jego terytorium z 1939 roku (...) doszło później do ludobójstwa, którego dopuszczali się Niemcy i ludobójstwa, którego dopuszczali się, to też trzeba jasno powiedzieć - Ukraińcy z UPA i OUN".
"To jest atak"
- Ci, którzy nas w tej chwili atakują, bo trudno tu już mówić o krytyce, to jest atak, jakby tego nie chcą przyjąć do wiadomości i po prostu fałszują historię w sposób niebywale wręcz drastyczny - powiedział prezes PiS.
- Jeżeli mowa o odpowiedzialności jakiegoś narodu, to jest to naród niemiecki, który entuzjastycznie popierał Hitlera i popierał go do końca, także kiedy było to już całkowicie nieracjonalne z punktu widzenia niemieckiego imperialisty - dodał.
Kaczyński mówił też, że w ludobójstwie brali udział nie tylko naziści, ale także zwykli ludzie zmobilizowani do żandarmerii. Wskazał tu na "wielki ludobójczy mord na Woli". - Zabicie pięćdziesięciu kilku tysięcy cywilnych obywateli, dzieci, kobiet to dzieło oddziałów żandarmerii - mówił. - Mordowali ludzie, którzy byli po prostu zwykłymi Niemcami, o tym trzeba wiedzieć, o tym trzeba mówić - podkreślił szef PiS.
"Prezydent powinien iść tą drogą, którą zapowiadał"
Kaczyński był pytany co dalej z nowelą ustawy o IPN, która trafiła do prezydenta. - Jestem głęboko przekonany, że prezydent Duda powinien iść tą drogą, którą zapowiadał, czyli podpisać tę ustawę - odpowiedział lider PiS.
- A jeżeli chodzi o jakieś rozmowy, łagodzenie sytuacji, może być możliwe tylko wtedy, jeżeli my uznamy, że jesteśmy państwem suwerennym - dodał.
Jak podkreślił, Polska odrzuca bardzo radykalnie antysemityzm, ale też jesteśmy państwem suwerennym i mamy obowiązek rozpocząć walkę z tym, co trwa od dziesięcioleci, czyli "z tą wielką akcją dyfamacyjną wobec Polski, czyli obrażania Polski, przypisywania nam win innych".
Kaczyński o stanowisku Departamentu Stanu
Kaczyński został zapytany też, co może grozić Polsce ze strony USA w związku z komentarzami tamtejszego Departamentu Stanu dotyczącymi noweli ustawy o IPN.
- Nie jestem w tej chwili w stanie odpowiedzieć jak poważnie Stany Zjednoczone traktują swoje stosunki z Polską. Wydawało się do tej pory, że poważnie. Pytanie rzeczywiście w tej chwili stoi, ale nie będę jeszcze na to pytanie odpowiadał - odparł lider PiS.
Nie jestem w tej chwili w stanie odpowiedzieć jak poważnie Stany Zjednoczone traktują swoje stosunki z Polską. Wydawało się do tej pory, że poważnie. Pytanie rzeczywiście w tej chwili stoi, ale nie będę jeszcze na to pytanie odpowiadał Jarosław Kaczyński
"My nie mamy żadnej przyszłości, jeżeli będziemy narodem oskarżanym o Holokaust"
- Niestety dzisiaj jest tak, że o Polakach mówi się bardzo często w Izraelu w kontekście Holokaustu, natomiast w ogóle nie wymienia się nazwy Niemcy - mówił Kaczyński. - Kiedy premier Mateusz Morawiecki rozmawiał z premierem (Izraela Benjaminem) Netanjahu, to premier Netanjahu ani razu nie powiedział o Niemcach tylko o nazistach, beznarodowych nazistach. Nie, to Niemcy, a nie Polacy i to trzeba bardzo mocno mówić, bardzo mocno głosić, trzeba się tutaj po prostu bronić, bronić i jeszcze raz bronić - podkreślił prezes PiS. Według Kaczyńskiego trzeba sobie zdawać sprawę, że jedyną "podstawą i zapleczem tej obrony" jest nasz naród, polskie społeczeństwo, a dokładnie - jak mówił - "ta jego część, która ma poczucie patriotyczne i ma też dobre rozeznanie polskich interesów".
- My nie mamy żadnej przyszłości, jeżeli będziemy narodem oskarżanym o Holokaust - oświadczył Kaczyński.
"Nie zgadzam z tym, że mój brat zajmowałby jakieś inne stanowisko"
To, co się stało jest dla nas ogromnym i bardzo nieprzyjemnym zaskoczeniem. Kompletnie się nie zgadzam z tym, że mój brat zajmowałby - gdyby żył dzisiaj - jakieś inne stanowisko. Zajmowałby takie stanowisko, jakie my zajmujemy. Nie mam co do tego najmniejszej wątpliwości Jarosław Kaczyński
Szef PiS odpowiedział też na uwagę, że walka o dobre imię Polski to jedno, a narażanie na szwank relacji polsko-izraelskich, to drugie i że jego brat, prezydent Lech Kaczyński nigdy by do tego nie dopuścił, bo jego wrażliwość w tej mierze była o wiele większa niż ludzi odpowiedzialnych dziś za polską dyplomację. Podkreślił, że Lech Kaczyński - tak samo jak rząd premiera Mateusza Morawieckiego oraz była premier Beaty Szydło - prowadził taką samą, "bardzo życzliwą" politykę wobec Izraela. - To, co się stało jest dla nas ogromnym i bardzo nieprzyjemnym zaskoczeniem. Kompletnie się nie zgadzam z tym, że mój brat zajmowałby - gdyby żył dzisiaj - jakieś inne stanowisko. Zajmowałby takie stanowisko, jakie my zajmujemy. Nie mam co do tego najmniejszej wątpliwości - oświadczył Kaczyński. Podkreślił, że prezydent Kaczyński "był za tym, aby unormować stosunki polsko-żydowskie". - Starał się o to, ale oczywiście nie kosztem polskiej godności, nie kosztem przyjmowania, że my jesteśmy odpowiedzialni - bo i do tego często dochodzi - albo przynajmniej współodpowiedzialni za Holokaust, że nie byliśmy tymi, którzy walczyli z Niemcami, tylko ich pomocnikami - mówił Kaczyński. - To są sformułowania haniebne i zapewniam, że on by tego nie popierał - podkreślił szef PiS.
Autor: js/mtom / Źródło: PAP